Flamandzka minister pracy Zuhal Demir (N-VA) zdecydowała o tymczasowym wstrzymaniu wszystkich dotacji na flamandzkie urlopy szkoleniowe w sektorze pracy tymczasowej. Dofinansowania te pozwalają pracownikom tymczasowym uczestniczyć w szkoleniach zawodowych przy zachowaniu wynagrodzenia. Decyzja ministerki jest reakcją na poważne podejrzenia nadużyć – agencje miały pobierać dotacje na kursy, które nigdy się nie odbyły lub nie spełniały wymaganych kryteriów. Sprawa ujawnia skalę problemu w branży zatrudniającej setki tysięcy osób w całej Flandrii.
Skala nadużyć
Jak podał dziennik Het Laatste Nieuws, co najmniej dwie agencje pracy tymczasowej – Accent Jobs i Itzu – miały masowo wyłudzać środki publiczne przeznaczone na szkolenia. Według ministerki Demir, pełna skala zjawiska jest nadal trudna do oszacowania, lecz straty mogą sięgać kilku milionów euro. Oznacza to nie tylko uszczuplenie budżetu publicznego, lecz także utratę środków przeznaczonych na rzeczywistą edukację zawodową osób zatrudnionych w niestabilnych formach pracy.
Jak działa flamandzki urlop szkoleniowy
Flamandzki urlop szkoleniowy to uprawnienie dla wszystkich pracowników sektora prywatnego w regionie. Każdy zatrudniony może rocznie uczestniczyć w maksymalnie 125 godzinach uznanych szkoleń, przy czym pracodawca wypłaca w tym czasie wynagrodzenie. Władze regionalne rekompensują firmie 15 euro za każdą godzinę udziału pracownika w kursie.
System ten miał promować ideę uczenia się przez całe życie – korzyści mieli odczuwać zarówno pracownicy, jak i pracodawcy oraz sama gospodarka. Jednak, jak wykazały kontrole, część agencji wykorzystywała mechanizm w sposób nieuczciwy, przekształcając go w narzędzie do wyłudzania dotacji.
Trzy modele oszustw
Śledczy wykryli trzy główne schematy nadużyć.
Pierwszy polegał na rejestrowaniu fikcyjnych kursów i składaniu wniosków o refundację za szkolenia, które nigdy się nie odbyły.
Drugi dotyczył rzeczywistych szkoleń, które jednak nie spełniały kryteriów kwalifikujących do programu – dotacje przyznawano na kursy nieobjęte systemem wsparcia.
Trzeci, najbardziej złożony, opierał się na współpracy między agencją pracy a firmą szkoleniową w celu pozorowania legalnych działań edukacyjnych i maksymalizacji zysków z publicznych środków.
Prokuratura w Antwerpii prowadzi obecnie śledztwo w sprawie jednej z firm zamieszanych w proceder.
Radykalna decyzja ministerki
„Wydałam polecenie natychmiastowego wstrzymania wypłat dla całego sektora oraz objęcia kuratelą dwóch wskazanych firm” – poinformowała Zuhal Demir.
Choć decyzja dotyczy całej branży, ministerka uzasadnia ją koniecznością przeprowadzenia pełnego audytu i zabezpieczenia funduszy publicznych. Wstrzymanie dotacji ma obowiązywać do czasu zakończenia postępowania kontrolnego. Demir zapowiedziała też spotkanie z przedstawicielami sektora w celu uzyskania wyjaśnień.
Ministerka przypomniała, że już w 2024 r. zaostrzyła przepisy i wzmocniła Flamandzką Inspekcję Społeczną o 21 nowych inspektorów. Obecnie kary za nadużycia mogą sięgać 12 000 euro za każde naruszenie, mnożone przez liczbę poszkodowanych pracowników.
Stanowisko branży
Federgon – federacja zrzeszająca agencje zatrudnienia – potępiła wykryte nadużycia. „Potępiamy każdą formę niewłaściwego wykorzystania środków publicznych” – czytamy w oświadczeniu.
Organizacja zwraca uwagę, że przypadki oszustw podważają zaufanie do całego systemu i szkodzą uczciwym podmiotom. „Błędne wykorzystanie funduszy z flamandzkiego urlopu szkoleniowego tworzy nieuczciwą konkurencję wobec firm, które działają zgodnie z zasadami” – podkreśla Federgon, apelując jednocześnie, by nie karać całego sektora za działania kilku agencji.
Konsekwencje dla rynku pracy
Oszustwa w agencjach pracy tymczasowej mają konsekwencje wykraczające poza kwestie finansowe. Uderzają przede wszystkim w pracowników tymczasowych – osoby często pozbawione stabilności zawodowej, dla których szkolenia są szansą na poprawę sytuacji na rynku pracy.
Wstrzymanie dotacji może jednak pozbawić wielu z nich tej możliwości. Uczciwe agencje i tysiące pracowników, którzy planowali uczestnictwo w kursach, muszą teraz czekać na wyniki śledztwa.
Sprawa ta stawia pytania o skuteczność systemu nadzoru nad funduszami publicznymi. Fakt, że proceder mógł trwać przez dłuższy czas i osiągnąć skalę milionów euro, wskazuje na potrzebę wprowadzenia ściślejszej kontroli i cyfrowych mechanizmów weryfikacji.
Od wyników toczącego się dochodzenia zależeć będzie nie tylko przywrócenie dotacji, ale też odbudowa zaufania do flamandzkiego systemu wspierania rozwoju zawodowego.