Podczas czwartkowej sesji Rady Gminnej Anderlecht zapadła decyzja w sprawie budzących kontrowersje planów wprowadzenia ograniczeń dla lokalnego handlu. Proponowane przez burmistrza Fabrice’a Cumpsa z Partii Socjalistycznej (PS) rozporządzenia ustanawiające tzw. godzinę policyjną dla sklepów zostały odrzucone przez większość radnych. Decyzja ta wywołała owacje i okrzyki radości wśród licznie zgromadzonej publiczności.
Zawartość odrzuconych przepisów
Projekty rozporządzeń przewidywały obowiązkowe zamykanie sklepów w dwóch rejonach Anderlechtu. W dzielnicy Cureghem miała obowiązywać godzina policyjna od 21:00 do 5:00, natomiast w okolicach Place de la Résistance – od 22:30 do 5:00. Oba środki miały być wprowadzone na okres próbny wynoszący trzy miesiące.
Jako oficjalny powód wskazywano walkę z handlem narkotykami i poprawę bezpieczeństwa w problematycznych dzielnicach. Pomysł jednak od początku spotykał się z szerokim sprzeciwem mieszkańców i przedsiębiorców prowadzących działalność w tych rejonach.
Wyniki głosowania i podziały w radzie
Wyniki głosowania ujawniły wyraźny brak poparcia dla inicjatywy burmistrza. W przypadku projektu dotyczącego Cureghem za głosowało jedynie 12 radnych, przeciw było 26, a 3 wstrzymało się od głosu. Drugi projekt, odnoszący się do Place de la Résistance, uzyskał 18 głosów „za” i 23 „przeciw”.
Głosowanie obnażyło również napięcia wewnątrz koalicji rządzącej. Partia Les Engagés, współrządząca z PS, konsekwentnie sprzeciwiła się obu projektom, łącznie z własnymi ławnikami. W ugrupowaniu liberalnym MR również zabrakło jednomyślności – przewodniczący frakcji poparł propozycję burmistrza, jednak jedna z ławniczek z tej partii zagłosowała przeciwko.
Głos mieszkańców i przedsiębiorców z Cureghem
Przed głosowaniem mieszkańcy i przedsiębiorcy z Cureghem mogli wypowiedzieć się w ramach interwencji obywatelskiej. W swoich wystąpieniach wyrażali stanowczy sprzeciw wobec planowanych ograniczeń i obawy co do ich skutków.
Przedstawiciele lokalnej społeczności podkreślali, że zamykanie sklepów nie rozwiąże problemu handlu narkotykami. „W ciągu trzech miesięcy to nic nie zmieni” – stwierdziła jedna z rzeczniczek mieszkańców, wskazując na brak realnego związku między planowanymi środkami a bezpieczeństwem w dzielnicy.
Inni mówcy zwracali uwagę, że obecność otwartych punktów handlowych wpływa na poczucie bezpieczeństwa. „Cureghem jest bezpieczniejsze, gdy żyje, niż gdy się je wygasza” – argumentowali, ostrzegając, że ograniczenia mogą prowadzić do pogłębienia wrażenia opuszczenia i stagnacji społecznej.
Zarzuty wobec procesu decyzyjnego
Przedsiębiorcy z obszarów objętych projektem krytykowali władze gminy za brak konsultacji społecznych przed przygotowaniem rozporządzeń. Ich zdaniem tak istotne decyzje powinny być poprzedzone dialogiem z bezpośrednio zainteresowanymi stronami.
Podkreślali, że nowe przepisy stanowiłyby poważne zagrożenie dla ich działalności gospodarczej, ograniczając przychody i pogarszając i tak trudną sytuację ekonomiczną wielu lokalnych firm. Wskazywali również na naruszenie wolności gospodarczej i poczucie marginalizacji całej dzielnicy. „To tak, jakby mówiono nam, że przedsiębiorcy nic nie znaczą i że szkodzą gminie” – mówili uczestnicy spotkania, podkreślając poczucie niesprawiedliwości i stygmatyzacji.
Krytyka ze strony opozycji
Również radni opozycyjni krytykowali inicjatywę burmistrza. Określali ją jako „zbiorową karę” wymierzoną w uczciwych przedsiębiorców, którzy nie mają żadnego związku z przestępczością w dzielnicy.
Zdaniem przeciwników projektu władze gminy sięgnęły po rozwiązanie najprostsze, ale całkowicie chybione – zamiast walczyć z przyczynami problemu, obarczyły odpowiedzialnością legalnie działających uczestników lokalnej gospodarki.
Odrzucenie obu projektów jest wyraźnym sygnałem, że zarówno społeczność lokalna, jak i większość radnych oczekują bardziej przemyślanych, skutecznych i sprawiedliwych działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa, które nie będą jednocześnie szkodzić życiu gospodarczemu i społecznemu dzielnicy.