Wieczór 4 listopada okazał się wyjątkowo trudny dla głównego lotniska Belgii. Brussels Airport w Zaventem został zamknięty dwukrotnie w ciągu niespełna dwóch godzin po wykryciu dronów w jego przestrzeni powietrznej. Pierwsze zamknięcie trwało prawie półtorej godziny, a gdy ruch lotniczy wznowiono tuż ok. 21:00-21:30 już około 21:45 port musiał ponownie wstrzymać wszystkie operacje. Sytuacja ta pokazuje skalę problemu, z jakim zmaga się belgijska infrastruktura lotnicza wobec rosnącego zagrożenia ze strony bezzałogowych statków powietrznych.
Chronologia zdarzeń na lotnisku
Pierwsze zgłoszenie o obecności drona nad terenem lotniska w Zaventem służby kontroli ruchu lotniczego otrzymały tuż przed godziną 20:00. Rzecznik Skeyes, Kurt Verwilligen, potwierdził, że natychmiast podjęto decyzję o wstrzymaniu wszystkich operacji. „Ze względów ostrożnościowych cały ruch lotniczy został tymczasowo zatrzymany” – wyjaśnił przedstawiciel organu odpowiedzialnego za kontrolę przestrzeni powietrznej w Belgii.
Ostatni samolot wystartował z Brussels Airport o 19:37, a ostatnie lądowanie odnotowano o 19:46. Po przeprowadzeniu obserwacji i procedur bezpieczeństwa ruch lotniczy wznowiono o 21:08. Spokój nie trwał jednak długo – już około 21:45 przestrzeń powietrzna została ponownie zamknięta po kolejnym zgłoszeniu obecności dronów.
Brussels Airport potwierdził czasowe zamknięcie lotniska, lecz przedstawiciele portu nie chcieli udzielać dalszych informacji. „Prowadzimy dochodzenie w tej sprawie” – przekazali w krótkim komunikacie.
Standardowe procedury i ich konsekwencje
Zgodnie z obowiązującymi procedurami bezpieczeństwa, w przypadku wykrycia drona w pobliżu lotniska natychmiast wstrzymuje się ruch lotniczy. Po około trzydziestu minutach służby przeprowadzają szczegółowe obserwacje terenu. Jeśli nie zostanie wykryte żadne zagrożenie, można wznowić operacje.
Podczas zamknięcia przestrzeni powietrznej samoloty mają dwie możliwości: zostać przekierowane na inne lotniska lub krążyć w powietrzu, oczekując na zgodę na lądowanie. We wtorkowy wieczór wiele maszyn zmierzających do Zaventem skierowano do Charleroi, Maastricht oraz Eindhoven. Takie przekierowania generują nie tylko opóźnienia, ale również dodatkowe koszty dla linii lotniczych i poważne niedogodności dla pasażerów.
Minister opuszcza studio telewizyjne
Skala wydarzeń była na tyle poważna, że zaangażowała najwyższe szczeble władzy. Gdy pojawiły się pierwsze zgłoszenia o obecności dronów, minister obrony Theo Francken z partii N-VA był gościem programu De Tafel van Tine na antenie stacji Play. Został jednak wezwany do opuszczenia studia w związku z rozwijającą się sytuacją.
„Przestrzeń powietrzna została zamknięta, ponieważ policja zauważyła drona. To standardowa procedura, ponieważ tego rodzaju sytuacja może zagrażać lotnictwu cywilnemu” – skomentował minister Francken po opuszczeniu programu.
Minister potwierdził również, że problem nie ogranicza się do lotniska w Zaventem. „Drony zostały również zauważone w Kleine-Brogel” – poinformował, odnosząc się do bazy wojskowej, w której przechowywana jest amerykańska broń nuklearna. Dodał też, że bezzałogowe statki powietrzne pojawiły się nad bazą wojskową w Florennes w prowincji Namur.
Szerszy kontekst zagrożenia dla infrastruktury strategicznej
Wtorkowe wydarzenia na Brussels Airport wpisują się w szerszy wzorzec niepokojących obserwacji dronów nad kluczową infrastrukturą w Belgii. Równocześnie z problemami w Zaventem drony zauważono nad co najmniej dwiema bazami wojskowymi – w Kleine-Brogel i Florennes. Ta zbieżność czasowa rodzi pytania o możliwą koordynację działań.
Belgijska Obrona Narodowa od lat zmaga się z ograniczonymi zasobami przeznaczonymi na przeciwdziałanie zagrożeniom ze strony dronów. Eksperci od bezpieczeństwa narodowego wielokrotnie zwracali uwagę na braki w systemach wykrywania i neutralizacji tych urządzeń, które obecnie stają się coraz bardziej widoczne.
Problem nieautoryzowanych lotów dronów w pobliżu lotnisk i obiektów strategicznych dotyczy nie tylko Belgii – z podobnymi wyzwaniami mierzą się również inne państwa. Jednak wydarzenia z 4 listopada, kiedy w ciągu jednego wieczoru sparaliżowano główne lotnisko kraju i zarejestrowano obecność dronów nad bazami wojskowymi, unaoczniają pilną potrzebę opracowania skuteczniejszych mechanizmów ochrony przestrzeni powietrznej.
Małe drony, często dostępne w sprzedaży detalicznej za niewielkie kwoty, mogą stanowić realne zagrożenie dla bezpieczeństwa lotniczego. Kolizja nawet niewielkiego bezzałogowca z silnikiem samolotu pasażerskiego może doprowadzić do katastrofy. Dlatego służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo lotnisk nie mają innego wyjścia, jak całkowite wstrzymanie ruchu w przypadku wykrycia takiego zagrożenia – mimo że każde zamknięcie przestrzeni powietrznej wiąże się z ogromnymi stratami finansowymi i paraliżuje plany podróży tysięcy pasażerów.