Minister obrony Theo Francken z partii N-VA był gościem porannej audycji Matin Première w radiu RTBF, gdzie odniósł się do serii wtargnięć dronów na terytorium Belgii. Polityk podkreślił profesjonalny charakter tych operacji, choć sprawcy wciąż pozostają nieznani. Jak zaznaczył, sytuacja stawia poważne pytania o stan belgijskich zdolności obronnych i gotowość kraju do reagowania na nowe formy zagrożeń.
„Śledztwo jest w toku” – powiedział Francken. „Zauważamy podobne schematy podczas wtargnięć z ostatnich trzech dni. Pierwszego dnia pojawiły się małe drony, w sobotę i niedzielę były to większe, mające zdestabilizować okolice i mieszkańców. Myślę, że celem jest wywołanie paniki w Belgii”. Minister dodał, że cała operacja „przypomina działania wywiadowcze”.
Profesjonalna operacja o nieznanym pochodzeniu
Choć śledczy nie ustalili jeszcze, kto stoi za tymi incydentami, minister nie ma wątpliwości co do ich poziomu zaawansowania. „To profesjonaliści, nie amatorzy” – podkreślił Francken. – „Drony pojawiają się zawsze o tej samej porze, po zmroku, w niemal identycznych warunkach. Widać tu powtarzalny modus operandi”.
Systematyczność działań i użycie coraz większych maszyn sugerują testowanie reakcji belgijskich służb i zdolności technicznych systemów wykrywania. Minister wskazał, że sytuacja ta wymaga natychmiastowej refleksji nad sposobem ochrony przestrzeni powietrznej Belgii.
Prawne dylematy zwalczania dronów
Wtargnięcia dronów unaoczniły również problemy prawne związane z możliwością ich neutralizacji. „Jeśli dron znajduje się nad bazą wojskową, możemy go zestrzelić” – wyjaśnił Francken. – „Ale jeśli jest tuż obok, musimy działać ostrożnie. Może spaść na dom, samochód lub cywila. Trzeba doprecyzować podstawy prawne”.
To dylemat typowy dla nowoczesnych systemów obrony – jak skutecznie reagować na zagrożenie, nie narażając ludności cywilnej. W gęsto zaludnionej Belgii wiele obiektów wojskowych znajduje się w pobliżu zabudowań mieszkalnych, co utrudnia podjęcie natychmiastowych działań. Brak jednoznacznych przepisów powoduje, że każda interwencja wymaga rozważenia ryzyka i odpowiedzialności prawnej.
Lata zaniedbań i pilna potrzeba inwestycji
Francken szczególnie mocno podkreślił konieczność zwiększenia nakładów na obronę przeciwlotniczą. „Zawsze mówiłem jasno: musimy inwestować w systemy obrony przeciwlotniczej, zwłaszcza wobec dronów. Gonimy za zagrożeniem. Od lat nic w tej sprawie nie robiono, a teraz mamy ogromne zaległości. Próbuję od dziewięciu miesięcy zrobić jak najwięcej, ale nie da się nadrobić wszystkiego od razu” – powiedział minister.
Zapowiedział też konkretne działania: „Na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów przedstawimy plan antydronowy. Planujemy inwestycję 50 milionów euro w system wykrywania. Ale potrzebujemy czasu – nie da się w kilka miesięcy naprawić lat zaniedbań”.
Kwota ta, choć istotna, stanowi dopiero początek koniecznych inwestycji. Eksperci wskazują, że skuteczna obrona antydronowa wymaga nie tylko wykrywania, ale również technologii neutralizacji, szkolenia operatorów i stałego dostosowywania systemów do postępującej miniaturyzacji i automatyzacji dronów.
Szerszy kontekst europejski i geopolityczny
Belgijskie incydenty wpisują się w szerszy europejski trend. W ostatnich miesiącach podobne wtargnięcia dronów odnotowano w Niemczech, Norwegii i innych krajach UE. Coraz częściej sugeruje się, że mogą one stanowić część skoordynowanych działań mających na celu testowanie zdolności obronnych państw NATO.
Belgia, będąca siedzibą struktur NATO i instytucji unijnych, jest celem szczególnie symbolicznym. Jakiekolwiek słabości w jej systemach bezpieczeństwa mogą być postrzegane jako lukę w obronie całego sojuszu. Choć Francken nie wskazał bezpośrednio żadnego państwa, użycie przez niego sformułowania „operacja szpiegowska” w kontekście trwającej wojny w Ukrainie i napięć z Rosją nabiera jednoznacznego znaczenia.
Wyzwania technologiczne i organizacyjne
Minister zaznaczył, że walka z dronami to nie tylko kwestia sprzętu, ale także koordynacji działań. Skuteczna strategia wymaga współpracy między wojskiem, służbami wywiadowczymi, policją i cywilną kontrolą przestrzeni powietrznej. Drony różnią się rozmiarem, zasięgiem i przeznaczeniem, co wymaga różnych metod wykrywania i neutralizacji.
„Musimy zbudować zintegrowany system reagowania – od wczesnego wykrywania po bezpieczne neutralizowanie zagrożeń. To wymaga nie tylko technologii, ale i organizacji” – powiedział Francken.
Jak podkreślają eksperci, incydenty z ostatnich dni mogą stać się punktem zwrotnym w belgijskiej polityce obronnej. Ostatecznym testem dla zapowiadanych reform będzie ich szybkość i skuteczność w warunkach realnego zagrożenia. W obliczu coraz częstszych prób naruszania przestrzeni powietrznej Europy, Belgia musi udowodnić, że potrafi nie tylko reagować, ale również zapobiegać – zanim zagrożenie znów pojawi się na jej niebie.