Wszystkie flamandzkie ośrodki leczenia niepłodności, które regularnie zamawiały nasienie od duńskiego Europejskiego Banku Spermy (ESB), zakończyły z nim współpracę. Decyzja ta jest bezpośrednim skutkiem skandalu ujawnionego w czerwcu, kiedy okazało się, że nasienie jednego dawcy zostało wykorzystane do zapłodnienia aż 39 kobiet w Belgii – znacznie powyżej ustawowego limitu sześciu kobiet na dawcę. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że donor był nosicielem mutacji genetycznej zwiększającej ryzyko nowotworów.
Przełomowy moment nastąpił w maju, gdy odkryto, że w Belgii poczęto 55 dzieci z nasienia duńskiego dawcy użytego przez 39 różnych kobiet. To rażące naruszenie przepisów obowiązujących od 2007 r., które ograniczają liczbę rodzin na jednego dawcę do sześciu. Co gorsza, donor przekazał niektórym dzieciom mutację genetyczną sprzyjającą rozwojowi raka.
Dalsze dochodzenie wykazało, że w Belgii wykorzystano nasienie co najmniej 26 innych zagranicznych dawców ponad dopuszczalny limit, przy czym większość z nich również pochodziła z Europejskiego Banku Spermy.
Systematyczne wycofywanie się ze współpracy
Z badania VRT NWS wynika, że wszystkie flamandzkie kliniki, które dotychczas korzystały z usług ESB, zakończyły współpracę z tym bankiem. Wcześniej podobną decyzję podjęło także UZ Brussel. „Chcieliśmy wysłać wyraźny sygnał” – wyjaśnia dr Frauke Vanden Meerschaut, specjalistka ds. płodności w UZ Gent. Klinika uniwersytecka w Gandawie zerwała umowę z ESB już w czerwcu, tuż po ujawnieniu skandalu.
Wyjątkiem są rodziny, które już posiadają dziecko z nasienia dawcy ESB – mogą one nadal korzystać z tego samego dawcy, aby zachować więzi genetyczne między rodzeństwem.
Rejestr narodowy ujawnia skalę problemu
Kluczową rolę w wykryciu nieprawidłowości odegrał utworzony w 2024 r. narodowy rejestr dawców. Dzięki niemu kliniki mogą sprawdzić, ile razy dany dawca został już wykorzystany w kraju. „Zauważyliśmy, że nie mogliśmy już używać niektórych dawców z ESB, bo byli zarejestrowani u sześciu innych rodzin” – relacjonuje dr Arne van De Vijver z AZ Sint-Jan w Brugii.
„Z tego powodu już wcześniej ograniczaliśmy zamówienia, a po ujawnieniu sprawy całkowicie zakończyliśmy współpracę. Obecnie korzystamy z usług innego duńskiego banku spermy i szukamy nowych partnerów” – dodaje lekarz.
Podobne kroki podjęły m.in. Ziekenhuis aan de Stroom (ZAS) w Antwerpii, Ziekenhuis Oost-Limburg, Jessa Hospital w Hasselt, AZ Sint-Lucas w Gandawie i AZ Groeninge w Kortrijk. Jedynym wyjątkiem pozostaje AZ Jan Palfijn w Gandawie, który w szczególnych przypadkach dopuszcza jeszcze zamówienia z ESB – wyłącznie wtedy, gdy rodzina poszukuje dawcy o wyjątkowych cechach, niedostępnych w innych bankach.
Złożony system odpowiedzialności
Od 2007 r. belgijskie prawo dopuszcza maksymalnie sześć rodzin na jednego dawcę. Jednak dopiero w 2024 r. powstał centralny rejestr pozwalający kontrolować przestrzeganie tego limitu. Wcześniej każda klinika mogła monitorować jedynie własne przypadki, co umożliwiało wielokrotne wykorzystanie tego samego dawcy w różnych placówkach.
„Zakładaliśmy, że Europejski Bank Spermy przestrzega belgijskiego prawa” – tłumaczy Vanden Meerschaut. Banki spermy posiadały pełną wiedzę o liczbie zamówień dla poszczególnych dawców, a mimo to kontynuowały sprzedaż. „Po sześciu zarejestrowanych ciążach bank powinien wstrzymać ofertę nasienia danego dawcy – tego jednak nie zrobił” – podkreśla lekarka.
Równocześnie trzy belgijskie kliniki same przekroczyły limit, wykorzystując nasienie tego samego dawcy u więcej niż sześciu kobiet. Prokuratura prowadzi dochodzenie wobec dwóch z nich, w tym UZ w Brukseli. Nazwa trzeciego ośrodka nie została ujawniona.
Wadliwy system raportowania
Europejski Bank Spermy utrzymuje, że to belgijskie kliniki są odpowiedzialne za zgłaszanie udanych ciąż. „Mają obowiązek raportowania ich za pośrednictwem naszej strony internetowej” – tłumaczyła pracownica ESB podczas rozmowy undercover przeprowadzonej przez dziennikarzy VRT w czerwcu.
Według tego systemu kobieta jest liczona dopiero wtedy, gdy szpital zgłosi faktyczną ciążę. Jeśli raporty są opóźnione lub niekompletne, bank może zbyt późno zablokować dawce. Eksperci zwracają uwagę, że taki model z natury działa z opóźnieniem wobec rzeczywistości. „Ten system nie jest szczelny” – potwierdza Diane De Neubourg, kierowniczka centrum płodności UZA.
„Od początku nie zamawialiśmy tam nasienia, bo uznaliśmy ich metody za niewiarygodne. A gdy prosiliśmy o wyjaśnienia dotyczące ich procedur, reagowali zdziwieniem – mówili, że nie powinniśmy zamawiać zbyt wielu próbek naraz” – dodaje De Neubourg.
Ignorowane ostrzeżenia
Europejski Bank Spermy był ostrzegany już w 2011 r. przez jedną z belgijskich klinik, że dawca z mutacją rakotwórczą osiągnął limit sześciu kobiet. Informację tę potwierdził w parlamencie minister zdrowia Frank Vandenbroucke (Vooruit). Mimo to nasienie tego dawcy było w Belgii wykorzystywane przez kolejne lata – w sumie trafiło do 14 różnych klinik.
„Trudno zrozumieć, jak nasienie jednego dawcy mogło być tak szeroko rozpowszechnione” – komentuje Vanden Meerschaut. Mimo skandalu większość belgijskich klinik nie zamierza pozywać ESB, powołując się na brak jasnych podstaw prawnych w relacjach międzynarodowych.
Kontrola i audyt systemowy
Krytyka spadła również na Federalną Agencję ds. Leków i Produktów Zdrowotnych (FAGG), która odpowiada za nadzór nad przestrzeganiem przepisów. Minister zdrowia Frank Vandenbroucke zlecił przeprowadzenie audytu agencji. Wyniki kontroli mają zostać przedstawione we wtorek w parlamencie.
Konsekwencje dla rodzin i dzieci
Skandal ma poważne konsekwencje nie tylko medyczne, ale także społeczne i psychologiczne. Rodziny, które odkryły, że ich dzieci mogą mieć dziesiątki przyrodniego rodzeństwa, stoją wobec trudnych pytań o przyszłe relacje i tożsamość genetyczną. Część rodzin musi również zmierzyć się z koniecznością długoterminowego monitorowania zdrowia dzieci obciążonych mutacją nowotworową.
Dla osób mieszkających w Belgii, w tym polskiej społeczności korzystającej z usług klinik płodności, sprawa ta jest ostrzeżeniem o znaczeniu przejrzystości i surowych standardów etycznych w medycynie reprodukcyjnej. Skandal unaocznia potrzebę ściślejszej regulacji działalności międzynarodowych banków spermy oraz skuteczniejszej kontroli przestrzegania przepisów krajowych przez zagraniczne instytucje działające w belgijskim systemie ochrony zdrowia.