Organizator Maratonu Brukselskiego, firma Golazo, zaskoczony jest decyzją władz miasta Brukseli o zakończeniu dwudziestoletniej tradycji prowadzenia trasy biegu przez terytorium stolicy. Kontrowersje budzi nie tylko sama decyzja, ale przede wszystkim sposób jej ogłoszenia – godzinę po zakończeniu tegorocznej edycji zawodów, bez wcześniejszych konsultacji z organizatorem.
Gert Van Goolen z firmy Golazo nie kryje rozczarowania formą komunikacji ze strony miasta. „Jednostronna decyzja miasta Brukseli całkowicie nas zaskoczyła” – podkreśla przedstawiciel organizatora. Dodaje, że w ostatnich dziesięciu dniach przed maratonem Golazo wielokrotnie zwracało się do burmistrza i radnego ds. sportu z prośbą o udział w konferencji prasowej zapowiadającej wydarzenie. Żadna z tych próśb nie doczekała się odpowiedzi.
Brak obecności władz podczas wydarzenia
Nieobecność przedstawicieli miasta w dniu zawodów dodatkowo wzmocniła poczucie braku dialogu. „W niedzielę nikt z władz miasta nie pojawił się na wydarzeniu. Dlatego dziwne jest otrzymanie jednostronnej informacji o zakończeniu maratonu zaledwie godzinę po jego zakończeniu” – zauważa Van Goolen.
Organizator przyznaje jednak, że wcześniej docierały do niego sygnały o niezadowoleniu strony miejskiej. „Otrzymywaliśmy sugestie, że pewne rzeczy należy zmienić. Odpowiadaliśmy wtedy: dokończmy tegoroczną edycję, a potem usiądźmy do rozmów” – tłumaczy przedstawiciel Golazo.
Kwestia wsparcia finansowego i logistycznego
Firma Golazo zwraca uwagę na brak porównywalnego wsparcia ze strony władz Brukseli w stosunku do innych miast. „Rozumiemy konieczność oszczędności, ale prawdę mówiąc, już teraz nie otrzymujemy wsparcia finansowego. W innych miejscach nasze wydarzenia często korzystają z dotacji, tutaj takiego wsparcia nie ma” – wskazuje Van Goolen.
Jak dodaje, miasto zapewnia wprawdzie bariery i obecność policji, jednak w mniejszej liczbie niż podczas meczów piłkarskich Anderlechtu czy Unionu. „Jeśli to wciąż zbyt kosztowne, powinni przedstawić nam konkretne propozycje, a nie po prostu odwoływać wydarzenie bez dalszych wyjaśnień” – argumentuje.
Wymiar ekonomiczny wydarzenia
Organizator przypomina, że Maraton Brukselski ma również znaczenie gospodarcze. „Miasto Bruksela nie może zapominać, że 20 tysięcy uczestników generuje realny zwrot ekonomiczny” – podkreśla Van Goolen. W jego ocenie decyzja o wycofaniu się miasta z organizacji biegu nie uwzględnia tego szerszego kontekstu.
Propozycja alternatywnej trasy budzi wątpliwości
Kontrowersje wzbudza także sugestia władz, by przenieść maraton na teren innych gmin Regionu Stołecznego Brukseli, z pominięciem samego miasta Bruksela. „Trudno sprowadzić 20 tysięcy biegaczy do stolicy Europy i powiedzieć im: to nie Bruksela, tylko okolice” – zauważa przedstawiciel Golazo.
Van Goolen nie wyklucza jednak całkowicie możliwości dalszej organizacji imprezy. „Na razie jest zbyt wcześnie, by mówić o przyszłości. Zobaczymy, jakie będą opcje” – zaznacza, pozostawiając przestrzeń do ewentualnych negocjacji.
Perspektywy na przyszłość
Sytuacja wokół Maratonu Brukselskiego ujawnia szerszy problem komunikacji między władzami miejskimi a organizatorami dużych wydarzeń sportowych. Brak dialogu i jednostronne decyzje mogą wpływać nie tylko na prestiż Brukseli jako gospodarza międzynarodowych imprez, ale również na jej wizerunek jako atrakcyjnego miejsca dla sportowców i turystów z całej Europy.
W najbliższych tygodniach okaże się, czy uda się wypracować kompromis, który pozwoli kontynuować tradycję maratonu w stolicy Belgii, czy też dwudziestoletnia historia biegu przez Brukselę definitywnie się zakończy.