W miejscowości Arc-Wattripont w prowincji Hainaut, tuż za granicą z Ronse, od piątkowego wieczoru trwa nielegalna impreza techno na terenie opuszczonego „Domaine de Jaurieu”. W sobotę około godziny 15:00 na miejscu wciąż bawiło się około 700 uczestników – poinformował burmistrz gminy Celles, Jacques Dupire. Według relacji uczestników wydarzenie ma potrwać do niedzielnego wieczoru.
Domaine de Jaurieu to od lat opuszczony obiekt, położony na granicy gmin Frasnes i Celles, w którym odbywa się już trzecia tego typu impreza. Jak wyjaśnia burmistrz Frasnes-lez-Anvaing, teren został kiedyś sprzedany z zamiarem przekształcenia go w dom opieki, jednak projekt nigdy nie został zrealizowany. Od tamtej pory nieruchomość popadła w ruinę, stając się miejscem przyciągającym organizatorów nielegalnych wydarzeń muzycznych.
Uczestnicy chwalą lokalizację i podejście policji
Uczestnicy rave’u podkreślają, że to idealne miejsce na taką imprezę – z dala od zabudowań i dróg. Jeden z uczestników z Niderlandów zaznacza, że policja już pojawiła się na miejscu, lecz zachowuje się spokojnie i nie eskaluje sytuacji. Według niego to duża różnica w porównaniu z innymi krajami, gdzie podobne wydarzenia są brutalnie rozpraszane.
Uczestnicy twierdzą również, że starają się utrzymać porządek – przy wielu samochodach wiszą worki na śmieci, a na ziemi nie widać porzuconych puszek ani butelek. Obiecują też posprzątać po sobie teren po zakończeniu imprezy.
Mieszkańcy skarżą się na powtarzający się problem
Mieszkańcy okolicy mają jednak odmienne zdanie. Jedna z sąsiadek mówi, że to już co najmniej piąta taka impreza w tym miejscu. Właściciel terenu mieszka w Afryce Południowej i nie podejmuje żadnych kroków, by zapobiec podobnym sytuacjom. Kobieta dodaje, że tym razem wiatr wieje w korzystnym kierunku, dzięki czemu hałas nie jest aż tak dokuczliwy.
Inny mieszkaniec podjął bardziej zdecydowane działania, rozkładając pachołki i kamienie przy swoim podjeździe. Jak relacjonuje, w sobotę o szóstej rano uczestnicy imprezy stali pod jego oknem, krzycząc i hałasując pod wpływem alkoholu. Policja interweniowała w piątkowy wieczór, jednak około drugiej w nocy opuściła teren.
Burmistrz ostro krytykuje właściciela
Jacques Dupire zapowiada, że podejmie kroki wobec właściciela nieruchomości, który jego zdaniem ignoruje problem. „Takie zachowanie graniczy ze współudziałem w organizacji nielegalnych imprez” – stwierdził burmistrz. Zapowiedział spotkanie z właścicielem w przyszłym tygodniu, które ma doprowadzić do podjęcia konkretnych działań. W ocenie Dupire’a sprawa dotyczy porządku publicznego i wymaga formalnej skargi.
Rezygnacja z interwencji ze względów bezpieczeństwa
Mimo że impreza odbywa się nielegalnie, władze lokalne zdecydowały, że nie będą próbowały jej przerwać. Jak tłumaczy burmistrz Dupire, priorytetem jest bezpieczeństwo. „Eksmisja 700 osób z tego terenu byłaby zbyt ryzykowna i mogłaby doprowadzić do chaosu” – wyjaśnił. To podejście wzbudza kontrowersje, ponieważ stawia pytania o granice między utrzymaniem porządku publicznego a praktycznymi możliwościami działania służb.
Obecnie strefy policyjne Val d’Escaut i Pays des Collines współpracują, by zapewnić bezpieczeństwo wzdłuż drogi krajowej N48 między Ronse a Tournai. Policja ma prawo wystawiać mandaty za parkowanie wzdłuż tej trasy, by nie dopuścić do blokowania ruchu.
Szerszy kontekst problemu nielegalnych imprez
Sytuacja w Arc-Wattripont wpisuje się w szerszy problem nielegalnych imprez techno w Belgii i na pograniczu francusko-belgijskim. Władze lokalne próbują równoważyć kwestie porządku publicznego z bezpieczeństwem uczestników, często działając w warunkach ograniczonych możliwości interwencji.
Jednocześnie coraz częściej pojawia się pytanie o odpowiedzialność właścicieli opuszczonych nieruchomości, które stają się miejscem podobnych wydarzeń. Spotkanie burmistrza z właścicielem Domaine de Jaurieu ma być pierwszym krokiem do wypracowania rozwiązań, które pozwolą uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.