Unia Europejska wycofuje się z najbardziej kontrowersyjnego elementu projektu ustawy mającej zwalczać przestępczość seksualną wobec dzieci w internecie. Technologia umożliwiająca skanowanie prywatnych rozmów użytkowników nie zostanie uwzględniona w ostatecznej wersji przepisów – poinformowali w czwartek przedstawiciele UE. Decyzja kończy trwające od lat debaty nad rozwiązaniem, które krytycy określali mianem „Chat Control”.
Geneza kontrowersyjnego projektu
Komisja Europejska przedstawiła w 2022 roku propozycję przepisów mających na celu walkę z rozpowszechnianiem materiałów przedstawiających przemoc seksualną wobec dzieci oraz z nakłanianiem nieletnich przez sprawców przestępstw pedofilskich. Projekt zakładał zobowiązanie platform internetowych i usług komunikacyjnych do wykrywania i zgłaszania tego typu treści.
Inicjatywa uzyskała poparcie wielu organizacji zajmujących się ochroną dzieci, które postrzegały ją jako skuteczne narzędzie walki z przestępczością pedofilską w sieci. Ustawa miała nałożyć na dostawców usług internetowych obowiązek aktywnego monitorowania treści przesyłanych przez użytkowników.
Fala sprzeciwu wobec ingerencji w prywatność
Projekt wywołał jednak gwałtowny sprzeciw części eurodeputowanych oraz kilku państw członkowskich, w tym Niemiec. Krytycy argumentowali, że przepisy stanowią nadmierną ingerencję w prawo obywateli do prywatności i tajemnicy korespondencji. Platformy technologiczne również stanowczo sprzeciwiały się przyjęciu projektu, wskazując na ryzyko powstania narzędzi masowej inwigilacji.
Szczególnie krytyczne wobec planu były aplikacje wykorzystujące szyfrowanie end-to-end, takie jak Signal czy WhatsApp. Ich przedstawiciele ostrzegali, że obowiązek skanowania wiadomości mógłby całkowicie zniszczyć bezpieczeństwo prywatnej komunikacji. W ocenie ekspertów, rozwiązanie otwierałoby drogę do nadużyć – od nieautoryzowanego dostępu do danych po wykorzystanie narzędzi nadzoru do celów politycznych lub komercyjnych.
Eksplozywne pytanie o granice ochrony
W centrum sporu znalazło się fundamentalne pytanie: czy walka z przestępczością pedofilską usprawiedliwia ingerencję w prywatność obywateli? Jak wskazuje źródło dyplomatyczne cytowane przez agencję AFP, temat ten stał się przedmiotem „wyjątkowo trudnych i emocjonalnych” dyskusji między 27 państwami członkowskimi.
Spór obnażył głębszy konflikt wartości – z jednej strony potrzebę ochrony dzieci przed wykorzystywaniem, a z drugiej – konstytucyjne i unijne gwarancje prawa do prywatności i wolności komunikacji.
Kompromis pod duża presją czasu
Po latach negocjacji Dania, sprawująca obecnie prezydencję w Radzie UE, zdecydowała o usunięciu z projektu najbardziej kontrowersyjnego przepisu. Ma to umożliwić przyjęcie ustawy w zmienionej, kompromisowej formie.
Decyzja zapadła w kluczowym momencie – obecne przepisy pozwalające firmom technologicznym na dobrowolne wykrywanie i zgłaszanie treści pedopornograficznych wygasają w kwietniu 2026 roku. Bez nowych regulacji powstałaby luka prawna, która mogłaby poważnie utrudnić walkę z przestępczością seksualną wobec dzieci w sieci.
Wyzwania dla polityki cyfrowej Unii
Rezygnacja z pomysłu skanowania prywatnych wiadomości nie kończy debaty o skutecznych metodach walki z pedofilią online. Unia Europejska stoi teraz przed koniecznością znalezienia równowagi między:
- skuteczną ochroną dzieci w internecie,
- poszanowaniem prawa do prywatności,
- zachowaniem bezpieczeństwa komunikacji cyfrowej,
- umożliwieniem organom ścigania skutecznego działania bez naruszania praw obywatelskich.
Eksperci ds. praw cyfrowych podkreślają, że choć usunięcie inwazyjnego przepisu to krok w stronę ochrony prywatności, walka z przestępczością seksualną w sieci nadal wymaga silnych narzędzi prawnych i technologicznych. Pozostałe elementy projektu – m.in. mechanizmy raportowania i współpracy międzynarodowej – pozostaną w mocy, choć w mniej inwazyjnej formie.
Ostateczny kształt ustawy i jej skuteczność w praktyce będą teraz obserwowane z uwagą zarówno przez organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka, jak i przez instytucje chroniące dzieci. Kompromis pokazuje, jak trudne jest wyważenie interesów bezpieczeństwa i prywatności w cyfrowym świecie, gdzie te dwie wartości coraz częściej wchodzą ze sobą w konflikt.
 
			         
                    