Podczas gdy belgijskie zakłady karne pękają w szwach, w domach detencyjnych w całym kraju wciąż dostępne są wolne miejsca. Według związku zawodowego ACOD (Algemene Centrale der Openbare Diensten – Centrala Generalna Służb Publicznych) na początku tygodnia niewykorzystanych pozostawało 39 łóżek. Przedstawiciel związku Robby De Kaey wskazuje na zbyt ostrożne podejście administracji jako główną przyczynę tego stanu rzeczy. „W ten sposób tworzy się własny impas” – komentuje.
Belgijski system penitencjarny od dziesięcioleci zmaga się z przepełnieniem. Obecnie przy ponad 13 000 osadzonych i około 11 000 dostępnych miejsc liczba więźniów osiągnęła nowy rekord. Skutkiem są nieludzkie warunki bytowe, ogromna presja na personel oraz kolejne protesty pracowników więziennictwa.
Tymczasem na początku tygodnia w domach detencyjnych – niewielkich ośrodkach przeznaczonych dla osób skazanych na kary do trzech lat – wciąż pozostawało 39 wolnych łóżek. Informację tę potwierdził przedstawiciel ACOD Robby De Kaey w audycji De Wereld Vandaag na antenie Radia 1.
Specyfika domów detencyjnych i restrykcyjne kryteria przyjęć
Domy detencyjne nie są klasycznymi więzieniami, choć podlegają tym samym regulacjom prawnym. Osadzeni mają obowiązki takie jak w tradycyjnych zakładach karnych, lecz w budynku mogą poruszać się swobodniej, uczestnicząc w zajęciach i programach resocjalizacyjnych.
„Filtr stosowany przy przyjmowaniu jest bardzo restrykcyjny” – tłumaczy De Kaey, wskazując, że opieka w takich ośrodkach jest bardziej zindywidualizowana. „Nie powiedziałbym, że kryteria są zbyt surowe, ale podejście jest zbyt ostrożne. To logiczne, że nie trafiają tam osoby skazane za przestępstwa seksualne czy terrorystyczne. Ale jeśli nie odważasz się przyjąć kogoś, kto mógłby tam trafić, z obawy przed recydywą, sam tworzysz impas.”
Stopniowe uruchamianie nowych placówek
Jedną z przyczyn niewykorzystania miejsc może być fakt, że dom detencyjny w Olen działa dopiero od września. Jednak zdaniem De Kaeya to nie wystarczające wytłumaczenie. „Otwarcie, jak często bywa, przebiega etapami. W zależności od liczby zatrudnionych personelu ustala się, ilu osadzonych można przyjąć. To niewłaściwe podejście” – uważa związkowiec.
Postuluje on przyspieszenie tworzenia nowych ośrodków. Obecnie domy detencyjne funkcjonują tylko w Olen, Kortrijk i Forest (Vorst), choć pierwotny plan zakładał 15 takich placówek w całym kraju. „W poprzedniej kadencji, za ministra Vincenta Van Quickenborne’a, zdecydowano o utworzeniu 720 miejsc. Dziś mamy zaledwie 192. To po prostu żałosne” – komentuje De Kaey.
Plany rozwoju i opór społeczny
„W planach są ośrodki w Genk, Zelzate i Antwerpii. Po stronie francuskojęzycznej rozważa się lokalizacje w Doornik i Grivegnée pod Liège. Ale tam również jest to walka z wiatrakami – mieszkańcy nie chcą więźniów w swoim sąsiedztwie” – mówi De Kaey.
Zjawisko NIMBY („Not In My Backyard” – „nie na moim podwórku”) stanowi poważną przeszkodę w rozbudowie sieci ośrodków. Mieszkańcy często wyrażają obawy o bezpieczeństwo i spadek wartości nieruchomości, co opóźnia lub blokuje inwestycje.
Inwestycja w resocjalizację jako klucz do ograniczenia recydywy
Mimo trudności, De Kaey podkreśla znaczenie domów detencyjnych. „Osoby tam przebywające muszą aktywnie pracować nad reintegracją społeczną. Wymaga to większej liczby pracowników, więc jest droższe, ale przy wskaźniku recydywy przekraczającym 70 proc. byłoby nierozsądne nie inwestować w takie rozwiązania.”
Ponad siedmiu na dziesięciu zwolnionych więźniów w Belgii popełnia ponowne przestępstwo w ciągu kilku lat od wyjścia na wolność. Domy detencyjne, dzięki indywidualnej pracy i stopniowej reintegracji, mogą znacząco obniżyć te wskaźniki.
Szerszy kontekst kryzysu penitencjarnego
Przepełnienie belgijskich więzień ma wiele przyczyn: politykę karną sądów, niedostateczne alternatywy wobec kary pozbawienia wolności, przewlekłość postępowań oraz czynniki społeczne związane z wykluczeniem i ubóstwem.
Eksperci od lat wskazują, że samo budowanie nowych więzień nie rozwiąże problemu. Konieczne są inwestycje w prewencję, resocjalizację i alternatywne formy karania. Domy detencyjne stanowią właśnie taki model – łączący karę z aktywną pracą nad powrotem skazanych do społeczeństwa.
Redakcja zwróciła się do administracji więziennictwa o komentarz w tej sprawie.
 
			         
                    