W koalicji rządzącej Belgią narasta napięcie po wypowiedzi Davida Clarinvala, ministra pracy z liberalnej partii MR, dotyczącej pochodzenia osób, które mają stracić zasiłki dla bezrobotnych w ramach reformy ograniczającej czas pobierania świadczeń. Minister stwierdził, że ponad połowa zagrożonych utratą zasiłków to osoby pochodzenia zagranicznego. Tymczasem oficjalne dane Krajowego Urzędu Zatrudnienia (RVA/ONEM) wskazują, że odsetek osób z obcym obywatelstwem wynosi 19,2 procent – znacznie mniej niż podane przez ministra 50 procent.
Wypowiedź Clarinvala wywołała ostrą reakcję koalicjanta – partii Les Engagés, której przedstawiciele zarzucili mu nieodpowiedzialne posługiwanie się danymi i wprowadzanie opinii publicznej w błąd poprzez łączenie pojęć pochodzenia i obywatelstwa. Sprawa unaoczniła, jak delikatna i podatna na uproszczenia jest debata publiczna dotycząca reformy systemu zabezpieczenia społecznego i zagadnień tożsamości narodowej.
Kontrowersyjna wypowiedź ministra i jej źródła
Podczas rozmowy w rozgłośni Bel RTL minister Clarinval powiedział: „Ponad jeden na dwóch bezrobotnych, który w przyszłym lub kolejnym roku zostanie wykluczony z systemu zasiłków, jest pochodzenia zagranicznego. Oznacza to, że mniej niż połowa to osoby posiadające obywatelstwo belgijskie”. Dane te minister określił jako „dość uderzające”.
Jak się później okazało, Clarinval oparł swoje słowa na artykule opublikowanym przez grupę medialną Sudinfo. W tekście błędnie podano, że 57 procent osób zagrożonych utratą świadczeń nie posiada belgijskiego obywatelstwa. W rzeczywistości liczba ta obejmowała zarówno osoby z obcym obywatelstwem, jak i Belgów pochodzenia zagranicznego – dwie różne kategorie prawne i statystyczne.
Po wykryciu błędu redakcja Sudinfo skorygowała materiał, jednak słowa ministra zdążyły już wywołać polityczną burzę.
Ostra reakcja partii Les Engagés
Yvan Verougstraete, przewodniczący Les Engagés, nazwał tytuł artykułu Sudinfo przejawem sensacjonalizmu i zwrócił uwagę, że „pochodzenie i narodowość to dwa odrębne pojęcia, których nie wolno utożsamiać”. Jak podkreślił: „Wielu tak zwanych ludzi pochodzenia zagranicznego to obywatele belgijscy – mieszkają tutaj, pracują, płacą podatki i uczestniczą w życiu społecznym tego kraju”.
Podobny ton przyjął wicepremier Maxime Prévot. „To uproszczenie jest niedopuszczalne – zwłaszcza ze strony polityków, którzy sugerują, że pochodzenie zagraniczne oznacza brak obywatelstwa belgijskiego” – napisał na platformie X, dodając, że pierwotny tytuł artykułu stanowił „rażące pomieszanie pojęć”.
Reakcje Les Engagés ujawniły nie tylko różnice w interpretacji danych, ale także rosnące napięcia w łonie koalicji, w której kwestie migracji i integracji od dawna stanowią wrażliwy punkt sporny.
Różnice metodologiczne – źródła danych i definicje
Jak ustaliła RTBF Info, Clarinval powoływał się na dane z Banku Krzyżowego Zabezpieczenia Społecznego, który posługuje się szerokim pojęciem „pochodzenia zagranicznego”, obejmującym również obywateli Belgii mających rodziców urodzonych poza krajem. Tymczasem RVA wyraźnie rozróżnia między osobami z belgijskim obywatelstwem a cudzoziemcami.
Różnica metodologiczna jest kluczowa: dane o pochodzeniu odnoszą się do dziedzictwa rodzinnego, natomiast dane o obywatelstwie – do statusu prawnego jednostki. W debacie publicznej te pojęcia często są jednak mylone, co prowadzi do błędnych wniosków.
Dane RVA: rzeczywisty obraz sytuacji
Zgodnie z oficjalnymi statystykami RVA reforma obejmie łącznie 193 905 osób zagrożonych utratą prawa do zasiłku dla bezrobotnych. Spośród nich 156 750 posiada obywatelstwo belgijskie (80,8 procent), a 37 155 to cudzoziemcy (19,2 procent).
Wśród osób z obcym obywatelstwem 9,87 procent pochodzi z krajów europejskich, a 9,28 procent z państw spoza Europy. Dane te w sposób jednoznaczny obalają tezę ministra o „ponad połowie” bezrobotnych pochodzenia zagranicznego.
Kontekst demograficzny i interpretacja danych
Według urzędu Statbel osoby z obcym obywatelstwem stanowią 13,8 procent całej populacji Belgii. Oznacza to, że ich udział wśród osób zagrożonych utratą zasiłku (19,2 procent) jest rzeczywiście nieco wyższy – o około 5,4 punktu procentowego. Nadreprezentacja ta może wynikać z barier językowych, problemów z uznawaniem kwalifikacji zawodowych, dyskryminacji na rynku pracy czy różnic w poziomie wykształcenia.
Debata o reformie zasiłków i odpowiedzialności politycznej
Sprawa błędnych danych ministra Clarinvala rozgrywa się w szerszym kontekście reformy ograniczającej czas pobierania zasiłków dla bezrobotnych. Pierwsza fala zmian wejdzie w życie 1 stycznia 2026 r., a temat budzi duże emocje społeczne i polityczne.
Incydent pokazuje, jak istotna jest rzetelność w posługiwaniu się danymi w dyskusjach publicznych dotyczących kwestii społecznych i narodowościowych. Mylenie pojęć i nadużywanie statystyk nie tylko utrudnia merytoryczną debatę, ale też może wzmacniać uprzedzenia i dzielić społeczeństwo.
Dla polskiej społeczności mieszkającej w Belgii sytuacja ta stanowi przypomnienie, jak złożony i różnorodny jest belgijski system klasyfikacji demograficznej – oraz jak różne instytucje mogą stosować odmienne kryteria i metodologie, prowadzące do rozbieżności w prezentowanych danych.