W 2024 roku aż 15 235 mieszkańców stolicy Belgii zdecydowało się rozpocząć własną działalność gospodarczą. To wyraźny wzrost, tym bardziej zaskakujący w kontekście niepewnej sytuacji ekonomicznej, która z reguły nie sprzyja podejmowaniu ryzyka przedsiębiorczego. RTBF przeprowadziła rozmowy z dwiema kobietami, które zrezygnowały ze stabilnego zatrudnienia, by stworzyć własne firmy. Obie skorzystały ze wsparcia spółdzielni finansów etycznych Crédal, obchodzącej w tym roku 20-lecie działalności.
Decyzja o przejściu z etatu na samozatrudnienie nigdy nie jest łatwa, a w obecnych realiach wymaga szczególnej odwagi. Rosnąca liczba przedsiębiorców w Brukseli wskazuje jednak, że dla wielu osób potrzeba samorealizacji i dążenie do lepszej równowagi między życiem prywatnym a zawodowym przeważają nad obawami finansowymi.
Od wypalenia zawodowego do nowego początku
Jedna z rozmówczyń RTBF – matka dwójki dzieci, zmagająca się z problemami zdrowotnymi – po latach pracy etatowej dotarła do granicy wyczerpania. Połączenie obowiązków rodzinnych i zawodowych stało się nie do udźwignięcia, więc podjęła decyzję o odejściu z pracy i całkowitym przeorganizowaniu życia.
Zdecydowała się zostać coachem w zakresie organizacji codzienności i równowagi życiowej. „Chciałam, by inni mogli skorzystać z mojego doświadczenia” – powiedziała w rozmowie z RTBF. Choć docenia elastyczność i różnorodność pracy, nie ukrywa, że finansowo jest to ryzykowne: „Mam wsparcie męża, a w najgorszym razie wrócę na etat”.
Jej historia odzwierciedla coraz częstszy trend wśród osób, które po latach pracy na etacie poszukują większej kontroli nad czasem i własnym rozwojem. Pokazuje też, jak ważna jest sieć bezpieczeństwa – w tym przypadku stabilny dochód partnera – umożliwiająca podjęcie ryzyka.
Start mimo przeciwności i pandemia jako próba
Druga rozmówczyni otworzyła kawiarnię coworkingową w Saint-Gilles po latach pracy w korporacji. Chciała stworzyć przestrzeń zgodną z jej wartościami. Jej plany pokrzyżowała pandemia Covid-19, która opóźniła otwarcie o kilka miesięcy – lokal ruszył dopiero w 2021 roku.
„Niepewność gospodarcza oczywiście miała wpływ, ale chęć działania była silniejsza” – podkreśla. Zwraca też uwagę na znaczenie dyscypliny finansowej: „Pieniądze nie mogą być tematem tabu – trzeba znać swoje przepływy finansowe”.
Dziś prowadzi sieć „hors-norme” wspierającą kobiety-przedsiębiorczynie. Z własnego doświadczenia podkreśla, że pierwsze miesiące działalności są najtrudniejsze – często bez wynagrodzenia – i właśnie wtedy wsparcie instytucjonalne ma największe znaczenie.
System wsparcia dla początkujących przedsiębiorców
W Brukseli działa kilka organizacji wspierających osoby zakładające własne firmy, m.in. Crédal i hub.brussels. Oferują one szkolenia, doradztwo, pomoc w wyborze sektora działalności, lokalizacji, opracowaniu strategii marketingowej i finansowej.
Jak podkreśla Yasemine Tilquin, koordynatorka programów szkoleniowych w Crédal, wsparcie psychologiczne jest równie ważne jak wiedza merytoryczna: „Niektórzy nie wierzą w siebie ani w swój projekt. Pomagamy im uwierzyć, że mogą odnieść sukces”. Tilquin zwraca też uwagę, że sukces wymaga czasu, determinacji i dobrego momentu na start.
Takie inicjatywy umożliwiają początkującym przedsiębiorcom zdobycie wiedzy i kontaktów, a także wymianę doświadczeń z osobami, które przeszły podobną drogę. Dla wielu to właśnie ten element sieci wsparcia okazuje się kluczowy.
Sektory wybierane przez nowe przedsiębiorczynie
Analiza danych pokazuje, że kobiety zakładające firmy w Brukseli najczęściej wybierają branże związane z opieką, pomocą osobom potrzebującym oraz coachingiem. To sektory, w których bariera wejścia jest stosunkowo niska, a zapotrzebowanie na usługi rośnie. Dodatkowo umożliwiają one elastyczne formy pracy, co ułatwia godzenie obowiązków rodzinnych z zawodowymi.
Nierówność płci w przedsiębiorczości wciąż widoczna
Mimo rosnącej liczby nowych firm, dane pokazują utrzymującą się dysproporcję między kobietami a mężczyznami. Tylko jedna czwarta nowych przedsiębiorstw założonych w Brukseli w 2024 roku należy do kobiet. Oznacza to, że mimo wzrostu świadomości i programów wspierających różnorodność, kobiety wciąż napotykają większe bariery – od trudniejszego dostępu do finansowania po presję łączenia obowiązków rodzinnych z biznesem.
Dla polskiej społeczności mieszkającej w Brukseli, która coraz częściej rozważa samozatrudnienie jako formę integracji ekonomicznej, rozwój programów doradczych – także w języku polskim – może mieć duże znaczenie.
Rosnąca liczba firm w stolicy Belgii świadczy o przedsiębiorczości jej mieszkańców. Jednocześnie przypomina, że za każdą statystyką kryją się osobiste historie odwagi, poświęcenia i determinacji – a sukces wymaga nie tylko dobrego pomysłu, lecz także wsparcia i wytrwałości.