Nieudana transakcja narkotykowa pod kościołem w Otegem zakończyła się dramatyczną strzelaniną. 29-letni handlarz narkotyków oddał cały magazynek z pistoletu w kierunku trzech Czeczenów, raniąc dwóch z nich. Sąd skazał go na cztery lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Trzej Czeczeni, którzy – jak twierdzili – nie planowali napadu, otrzymali po półtora roku więzienia w zawieszeniu za usiłowanie kradzieży.
Nieudana ripdeal pod kościołem
21 września ubiegłego roku trzech młodych mężczyzn rosyjskiego pochodzenia spotkało się z 29-letnim dealerem pod kościołem w Otegem. Według prokuratury ich celem było dokonanie tzw. ripdeal, czyli kradzieży rozbójniczej w trakcie transakcji narkotykowej.
Dowody przedstawione w sądzie nie pozostawiały wątpliwości. Jeden z Czeczenów wysyłał przed spotkaniem wiadomości głosowe, w których wprost mówił, że jadą zabrać komuś narkotyki i pieniądze. Podczas przesłuchania ten sam mężczyzna przyznał, że zwykle nie płacą za towar. W chwili spotkania żaden z nich nie miał przy sobie gotówki.
Na sali sądowej trzej Rosjanie utrzymywali, że nie planowali napadu, a jedynie chcieli uzyskać narkotyki na kredyt. Sąd uznał jednak, że ich wyjaśnienia są niewiarygodne.
Pościg i strzały przed domem dealera
Po pierwszym spotkaniu pod kościołem handlarz uciekł z miejsca zdarzenia, a trójka Czeczenów ruszyła za nim w pościg samochodowy. Do drugiego starcia doszło przed jego domem przy ulicy Zwevegemstraat. Tam 29-latek oddał dziewięć strzałów w kierunku napastników.
Jeden z mężczyzn został postrzelony w brzuch i ramię, odnosząc ciężkie rany zagrażające życiu. Drugi został trafiony w nogę. Ranni trafili do szpitala, a interwencja medyczna zapobiegła tragedii.
Obrona w imię samoobrony
Handlarz, mający na koncie około 25 wcześniejszych wyroków, tłumaczył swoje działania samoobroną. Jego adwokat, Jesse Van den Broeck, argumentował, że klient miał prawo bronić się przed trzema napastnikami.
„Jeśli uznać, że jego reakcja była nieproporcjonalna, trzeba też wskazać, co powinien był zrobić. Był w realnym niebezpieczeństwie” – przekonywał obrońca. Dodał, że jeden z Czeczenów, mimo trwającej strzelaniny, nagrywał wiadomości głosowe, a gdy skończyły się naboje, zapowiedział dalszy atak z użyciem kija lub kamienia.
Ocena sądu: można było uniknąć konfrontacji
Sąd uznał jednak, że mężczyzna mógł uniknąć eskalacji. „Później zastanawiałem się, dlaczego nie odjechałem dalej, ale wtedy nie myślałem racjonalnie” – zeznał oskarżony.
Zdaniem sądu działanie oskarżonego przekroczyło granice samoobrony. Strzelanina, do której doszło na ulicy, była wynikiem nieprzemyślanych decyzji, a użycie pełnego magazynka wobec uciekających mężczyzn uznano za nieproporcjonalne.
Wzajemne roszczenia i konsekwencje wyroku
Sąd orzekł, że obie strony ponoszą odpowiedzialność za swoje czyny. Wymierzył handlarzowi karę czterech lat więzienia, natomiast trzem Czeczenom – półtora roku w zawieszeniu. W osobnym postępowaniu mają zostać ustalone kwoty odszkodowań należnych poszczególnym stronom.
Sprawa z Otegem pokazuje, jak szybko spór w środowisku przestępczym może przerodzić się w akt przemocy o niemal śmiertelnym skutku. Dla sądu była to trudna ocena – między granicami samoobrony a brutalnym odwetem.