Dziewiętnasty pakiet sankcji Unii Europejskiej oznacza definitywny koniec importu skroplonego gazu ziemnego z Rosji do krajów wspólnoty. Od 1 stycznia 2027 roku żaden rosyjski metanowiec nie będzie mógł zawinąć do portu w Zeebrugge. Belgijska spółka Fluxys, związana długoterminowym kontraktem z rosyjskim koncernem Yamal LNG, stoi tym samym przed poważnym wyzwaniem prawnym i finansowym. Decyzja Brukseli może narazić ją na roszczenia odszkodowawcze ze strony rosyjskiego partnera.
Unia Europejska zaostrza sankcje wobec rosyjskiego gazu
Choć dziewiętnasty pakiet sankcji musi jeszcze zostać formalnie zatwierdzony przez Parlament Europejski i Radę, państwa członkowskie osiągnęły już zasadnicze porozumienie: Unia Europejska całkowicie uniezależni się od rosyjskiego gazu. Zgodnie z ustaleniami, pełny zakaz importu wejdzie w życie 1 stycznia 2028 roku, natomiast w przypadku skroplonego gazu ziemnego (LNG) termin przyspieszono o rok — do 1 stycznia 2027 roku. Oznacza to, że europejskie terminale LNG zostaną zamknięte dla rosyjskich dostaw znacznie wcześniej.
Decyzja ta ma wymiar zarówno gospodarczy, jak i symboliczny. W pierwszej połowie 2025 roku rosyjski gaz wciąż stanowił 12,4% całości importu energetycznego do UE. Choć to znacznie mniej niż przed agresją Rosji na Ukrainę, zależność ta wciąż pozostaje zauważalna.
Gwałtowne przetasowanie na rynku dostaw
W 2021 roku, tuż przed wybuchem wojny, Unia Europejska sprowadzała z Rosji ponad 157 miliardów m³ gazu rocznie — głównie rurociągami biegnącymi przez Ukrainę, Turcję, Białoruś i Morze Bałtyckie. Dziś niemal wszystkie te połączenia są nieaktywne. Gazociąg Nord Stream został zniszczony w wyniku sabotażu, a jedyną funkcjonującą trasą przesyłu pozostał TurkStream, który w pierwszej połowie tego roku dostarczył zaledwie 8,3 miliarda m³ gazu na południe Europy – podaje think tank Bruegel.
Jednocześnie gwałtowny spadek dostaw rurociągowych został częściowo zrekompensowany wzrostem importu LNG z Rosji. W pierwszym półroczu 2025 roku do UE trafiło 11,4 miliarda m³ skroplonego gazu, wobec 7,7 miliarda w analogicznym okresie 2021 roku. Głównymi punktami odbioru pozostają porty w Belgii (Zeebrugge), Niderlandach, Francji, Hiszpanii i Portugalii.
Fluxys w centrum konfliktu między prawem a polityką
Belgijska spółka Fluxys, operator sieci gazowej i terminalu LNG w Zeebrugge, znajduje się obecnie w wyjątkowo trudnym położeniu. Firma jest stroną dwudziestoletniego kontraktu z rosyjskim koncernem Yamal LNG, przewidującego udostępnienie infrastruktury portowej i przesyłowej.
Od marca 2025 roku, w ramach czternastego pakietu sankcji, obowiązuje już zakaz reeksportu rosyjskiego gazu przez porty UE do państw trzecich. Dozwolony pozostaje jednak bezpośredni import LNG na potrzeby europejskich sieci. Od 2027 roku zostanie on całkowicie zabroniony, co postawi Fluxys w sytuacji niemożności wykonania umowy.
To otwiera drogę do potencjalnych roszczeń odszkodowawczych ze strony rosyjskiego partnera, który mógłby powołać się na niewykonanie zobowiązań kontraktowych. Dla belgijskiego operatora oznaczałoby to nie tylko ryzyko finansowe, ale również wieloletnie spory sądowe o wysoką stawkę.
Belgia zabiega o ochronę prawną dla operatorów
Belgijski rząd, świadomy potencjalnych konsekwencji, aktywnie uczestniczył w negocjacjach dziewiętnastego pakietu sankcji, zabiegając o wprowadzenie klauzul chroniących europejskie przedsiębiorstwa przed roszczeniami ze strony rosyjskich kontrahentów.
Jak poinformował gabinet federalnego ministra energii Mathieu Biheta (MR), Belgia popiera ostateczny tekst porozumienia. „Minister zwracał szczególną uwagę, by dokument był solidny pod względem prawnym i zgodny z prawem międzynarodowym” – przekazało ministerstwo. Celem jest stworzenie jasnej podstawy prawnej, dzięki której przedsiębiorstwa takie jak Fluxys będą mogły zgodnie z prawem rozwiązać swoje umowy bez narażenia na odszkodowania.
Ostrożność i oczekiwanie na szczegóły
Rzecznik Fluxys, Tim De Vil, poinformował, że spółka nie otrzymała jeszcze oficjalnego tekstu pakietu sankcji. „Gdy tylko będziemy dysponować pełnym dokumentem, przeprowadzimy szczegółową analizę prawną skutków nowych regulacji dla naszych umów długoterminowych” – oświadczył. Zapewnił jednocześnie, że Fluxys wdroży wszystkie przepisy unijne w momencie ich wejścia w życie, ale na razie jest zbyt wcześnie, by ocenić konkretne skutki dla spółki.
Sytuacja Fluxys jest ilustracją szerszego dylematu, przed którym stoją europejskie przedsiębiorstwa energetyczne. Polityczna wola całkowitego uniezależnienia się od Rosji zderza się z rzeczywistością obowiązujących kontraktów handlowych, których rozwiązanie może prowadzić do kosztownych sporów sądowych.
Najbliższe miesiące pokażą, czy mechanizmy prawne zawarte w dziewiętnastym pakiecie sankcji rzeczywiście zabezpieczą europejskich operatorów energetycznych, czy też Belgia i inne kraje będą musiały mierzyć się z kolejną falą pozwów ze strony rosyjskich spółek energetycznych.