W Parlamencie Federacji Walonii-Brukseli rozgorzała dyskusja o wynagradzaniu studentów medycyny za dyżury w szpitalach. Poseł Hajib El Hajjaji (Ecolo) poruszył problem dziesiątek studentów Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego (ULB), którzy od miesięcy nie otrzymują zapłaty za wykonywaną pracę. Premier Élisabeth Degryse odpowiedziała, że dyżury mają wyłącznie charakter szkoleniowy i nie podlegają obowiązkowi wynagradzania.
Interpelacja posła ekologów ujawniła napięcie między dwiema wizjami roli studentów medycyny w systemie ochrony zdrowia. Z jednej strony stoją studenci domagający się godnego wynagrodzenia za realną pracę w szpitalach, z drugiej – władze, które podkreślają edukacyjny charakter dyżurów i brak podstaw prawnych do ich opłacania.
Sytuacja studentów: między edukacją a eksploatacją
„Od kilku miesięcy dziesiątki studentów medycyny z Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego denuncjują niedopuszczalną sytuację: ich dyżury w brukselskich szpitalach pozostają nieopłacone, czasem od ponad pół roku” – alarmuje poseł Hajib El Hajjaji. „Ci młodzi ludzie, obciążeni ogromem nauki i odpowiedzialności, znaleźli się w coraz trudniejszej sytuacji finansowej. Uczestniczą w pracy oddziałów szpitalnych, izb przyjęć, bloków operacyjnych czy oddziałów położniczych, gwarantując ciągłość opieki w przeciążonym systemie zdrowia”.
Zdaniem posła Ecolo problem nie ogranicza się do opóźnień administracyjnych. „To głęboko niesprawiedliwe, że przyszli lekarze, niezbędni dla funkcjonowania szpitali, są zmuszeni wykonywać zasadniczą pracę bez wynagrodzenia” – podkreśla. „Uczelnia tłumaczy opóźnienia kwestiami technicznymi, ale problem powtarza się co roku, co ujawnia strukturalny brak jasnych zasad dotyczących płatności za dyżury studenckie”.
Stanowisko władz: dyżury jako element edukacji, nie zatrudnienia
Premier Élisabeth Degryse, odpowiedzialna za szkolnictwo wyższe w Federacji Walonii-Brukseli, zaprezentowała odmienne stanowisko. „Wciąż panuje zamieszanie między statusem studentów medycyny odbywających staże a statusem lekarzy asystentów – kandydatów na specjalistów” – wyjaśnia. „Pierwsi są w trakcie studiów, drudzy wykonują już działalność zawodową. To dwa odrębne statusy, oparte na zupełnie innych zasadach”.
Degryse odrzuca twierdzenia, że studenci zapewniają ciągłość opieki medycznej. „Nie wykonują żadnych samodzielnych świadczeń i nie zastępują personelu medycznego. Ich dyżury mają charakter wyłącznie szkoleniowy, dlatego brak jest podstawy prawnej do wynagradzania ich pracy – zarówno w umowach ramowych między szpitalami a uczelniami, jak i w przepisach Federacji”.
Praktyka szpitali a wymogi prawne
Minister przypomina, że umowy o staż między ULB a szpitalami nie nakładają obowiązku płacenia studentom. „Szpitale mogą przyznać symboliczne odszkodowanie – na przykład na pokrycie kosztów dojazdu czy posiłków – ale nie jest to obowiązek, lecz gest dobrej woli”.
Degryse wskazuje jednak, że „tradycyjnie w szpitalach sieci ULB takie rekompensaty są wypłacane, w przeciwieństwie do innych frankofońskich uczelni medycznych”. W Szpitalu Uniwersyteckim Brukseli (HUB) studenci otrzymują 55 euro za dyżur weekendowy i 35 euro za dyżur w tygodniu, a w Szpitalu Erazma – około 35 euro. Minister zapewnia, że „wcześniejsze opóźnienia w płatnościach w Szpitalu Erazma zostały już rozwiązane”.
Obciążenie studentów i gwarancje
Z danych przedstawionych przez minister wynika, że studenci odbywają średnio 32 dyżury podczas całego kształcenia klinicznego, co odpowiada nieco ponad jednemu dyżurowi miesięcznie. „Nie obserwujemy więc nadmiernej presji” – stwierdza Degryse.
Przypomina też, że umowy ramowe zapewniają studentom określone gwarancje: poszanowanie czasu pracy, zwolnienia przed egzaminami, ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, ochronę zdrowia i dobrostanu w pracy. „To uregulowany proces edukacyjny, a nie forma zatrudnienia” – podkreśla minister, odrzucając zarzuty o nierówność społeczną.
Głosy środowiska medycznego i szerszy kontekst
Spór o płatne dyżury pokazuje głębsze napięcia w belgijskim systemie kształcenia medycznego i organizacji szpitali. System ochrony zdrowia od lat zmaga się z niedoborem personelu, co sprzyja wykorzystywaniu studentów jako wsparcia dla przeciążonych zespołów. Z drugiej strony, władze oświatowe obstają przy zasadzie, że nauka kliniczna nie jest formą pracy zarobkowej.
Problem ma także wymiar społeczny. Wielu studentów medycyny musi samodzielnie finansować kosztowne studia, a brak wynagrodzenia za nocne czy weekendowe dyżury stanowi dla nich poważne obciążenie finansowe.
Różnice między uniwersytetami pogłębiają poczucie nierówności – podczas gdy sieć ULB przewiduje pewne formy rekompensaty, inne uczelnie, jak UCLouvain czy Uniwersytet w Liège, takiego rozwiązania nie stosują. Pojawia się więc pytanie o konieczność ujednolicenia zasad w skali kraju.
Perspektywy europejskie i międzynarodowe
W wielu krajach Europy kwestia statusu studentów medycyny jest przedmiotem podobnych dyskusji. W Skandynawii studenci ostatnich lat otrzymują wynagrodzenie zbliżone do początkujących lekarzy, w uznaniu ich wkładu w system opieki zdrowotnej. W krajach takich jak Belgia dominuje jednak podejście edukacyjne – praktyki są traktowane jako część kształcenia, a nie zatrudnienia.
Pytania o przyszłość i możliwe rozwiązania
Debata w parlamencie nie przyniosła rozstrzygnięcia, ale ujawniła dwa przeciwstawne stanowiska. Studenci domagają się godnego wynagrodzenia i równego traktowania, podkreślając realny wkład w funkcjonowanie szpitali. Władze Federacji bronią obecnego modelu, uznając go za zgodny z przepisami i sprawiedliwy wobec wszystkich uczelni.
Propozycje zmian obejmują ujednolicenie zasad w całym kraju, wprowadzenie minimalnych rekompensat, lepsze egzekwowanie terminowości wypłat lub reformę statusu prawnego zaawansowanych studentów medycyny.
Szerszy obraz belgijskiego systemu zdrowia
Spór o niepłatne dyżury to część większego problemu: chronicznych braków kadrowych, przeciążenia szpitali i trudności w rekrutacji młodych lekarzy. Rosnące koszty kształcenia i presja ekonomiczna na studentów medycyny pokazują, że system wymaga reformy nie tylko w zakresie edukacji, ale i organizacji pracy w szpitalach.
Dla polskiej społeczności mieszkającej w Belgii – wśród której wielu młodych lekarzy i studentów kontynuuje naukę – ta debata ma bezpośrednie znaczenie. Pokazuje, jak ważne jest zrozumienie lokalnych regulacji i realiów pracy w belgijskim sektorze medycznym.
Przyszłe miesiące pokażą, czy postulaty studentów doprowadzą do zmian, czy też władze utrzymają obecne zasady. Jedno jest pewne – spór ten unaocznił, jak trudna bywa granica między edukacją a pracą w systemie, który od lat zmaga się z rosnącymi oczekiwaniami i ograniczonymi zasobami.