Na obszarze nieużytków między linią kolejową nr 26 a rue des Chardons na Schaerbeek, w niewielkiej odległości od Parku Josaphat, planowana jest budowa trzech budynków mieszkalnych – jednego od strony ulicy i dwóch w głębi działki. Trwa postępowanie konsultacyjne, a mieszkańcy dzielnicy wyrażają zdecydowany sprzeciw wobec inwestycji.
Porosły drzewami teren o powierzchni 6 000 metrów kwadratowych przez lata służył jako miejsce spotkań i ogródków działkowych z drewnianymi altanami. Dziś jest niemal opuszczony, a gleba pozostaje zanieczyszczona. Obawy związane z planami dewelopera zniechęciły ostatnich użytkowników do dalszej pielęgnacji działek.
Spór o bioróżnorodność i wartość ekologiczną terenu
Jednym z głównych argumentów przeciwników projektu jest znaczenie przyrodnicze terenu znanego jako „des Chardons”. Choć ekspertyza o nieustalonym statusie określa jego wartość biologiczną jako „umiarkowaną”, mieszkańcy podkreślają, że teren ten stanowi ostatnią enklawę zieleni w gęsto zabudowanym kwartale.
Deweloper planuje wycięcie 35 drzew – głównie klonów i czereśni – zobowiązując się jednocześnie do posadzenia tylu samych nowych. Argument kompensacji nie przekonuje jednak mieszkanki Myriam Gustin, szczególnie zaangażowanej w protest: „Będą wycinać bez zasadnego powodu drzewa o dużych rozmiarach, a w zamian posadzą młode sadzonki, które potrzebują 20–30 lat, by osiągnąć podobną wielkość” – mówi rozgoryczona.
Deklaracje ekologiczne dewelopera
Projekt, przynajmniej w założeniach, ma być przyjazny dla środowiska. Deweloper zapowiada, że drewno z wyciętych drzew zostanie wykorzystane do wykonania ławek i mebli ogrodowych dla przyszłych mieszkańców. W planach jest także budowa hotelu dla owadów i montaż budek lęgowych dla ptaków.
Te ekologiczne akcenty nie przekonują jednak przeciwników projektu, którzy podkreślają, że nie rekompensują one skali planowanej ingerencji w środowisko.
Wielowymiarowe obawy mieszkańców
Mieszkańcy wskazują, że budowa kolejnych budynków w tym rejonie pogłębi problem utraty terenów zielonych i nasili efekt miejskiej wyspy ciepła – zjawiska szczególnie dotkliwego w obliczu zmian klimatu i rosnących letnich temperatur.
Niepokój budzi również kwestia mobilności w dzielnicy, już obecnie skomplikowanej po wprowadzeniu ruchu jednokierunkowego na avenue Cambier. Przeciwnicy inwestycji obawiają się, że projekt pogorszy sytuację komunikacyjną. Dodatkowo, planowane budynki – o wysokości parteru plus cztery oraz parteru plus pięć kondygnacji – mogą ograniczyć nasłonecznienie sąsiednich domów.
Liczne odstępstwa od przepisów urbanistycznych
Projekt zawiera liczne wnioski o odstępstwa od regionalnych przepisów urbanistycznych, co czyni go szczególnie kontrowersyjnym. Pozostaje pytanie, czy komisja koncyliacyjna przyzna mu zielone światło. Zapowiadane debaty mają być wyjątkowo burzliwe.
Kontekst: napięcie między rozwojem a ochroną środowiska
Sytuacja na Schaerbeek jest odzwierciedleniem szerszego dylematu, z jakim mierzą się belgijskie miasta – jak pogodzić potrzeby mieszkaniowe rosnącej populacji z ochroną zieleni i jakości życia w gęsto zabudowanych dzielnicach.
Eksperci ds. urbanistyki zwracają uwagę, że Region Stołeczny Brukseli stoi przed podwójnym wyzwaniem: z jednej strony boryka się z deficytem mieszkań i rosnącymi cenami nieruchomości, z drugiej – strategia klimatyczna wymaga zachowania terenów zielonych pełniących kluczową rolę w adaptacji do zmian klimatu.
Przeciwnicy projektu podkreślają, że teren nieużytków, choć zaniedbany, mógłby zostać przekształcony w publiczną przestrzeń rekreacyjną, zamiast oddany pod zabudowę mieszkaniową. Wynik tego sporu może mieć szersze konsekwencje dla polityki urbanistycznej Brukseli – szczególnie w kwestii równowagi między rozwojem mieszkaniowym a ochroną środowiska i prawem mieszkańców do współdecydowania o przyszłości swoich dzielnic.