W Brukseli trwają negocjacje nad projektem budżetu na 2026 rok, podczas gdy Region Stołeczny pozostaje bez nowego rządu już od 500 dni. Minister ds. Zatrudnienia i Szkolenia w rządzie do spraw bieżących, Bernard Clerfayt z partii DéFI, ostrzega przed dramatycznymi skutkami federalnej reformy zasiłków dla bezrobotnych. Według danych brukselskiego urzędu pracy Actiris, niemal 90% osób objętych nowymi ograniczeniami czasowymi straci prawo do świadczeń w ciągu pierwszych sześciu miesięcy. Czy stolica jest gotowa na taki scenariusz?
Bernard Clerfayt był gościem porannego programu w Radio Première w czwartek 23 października, gdzie omówił wyzwania stojące przed Regionem Stołecznym Brukseli. Minister, choć nie uczestniczy bezpośrednio w negocjacjach budżetowych prowadzonych przez sześć partii (MR, PS, Engagés, Groen, Open VLD i Vooruit), będzie prawdopodobnie odpowiedzialny za wdrożenie ustaleń nowego budżetu.
Paraliż polityczny i budżet w zawieszeniu
Czy budżet na 2026 rok dla Brukseli zostanie przyjęty? Clerfayt ma nadzieję, że tak, lecz nie ukrywa frustracji. „Jestem oburzony, podobnie jak wszyscy mieszkańcy Brukseli, że partie polityczne, które wygrały wybory i mogłyby stworzyć większość, od 500 dni kręcą się w kółko” – powiedział minister.
Przypomina, że aby głosować i realizować budżet oraz prowadzić polityki publiczne, potrzebna jest większość parlamentarna. Tymczasem region od półtora roku pozostaje bez rządu, a tym samym bez większości zdolnej do przyjęcia budżetu. Z tego względu rozważane jest rozwiązanie w postaci budżetu przejściowego w trybie spraw bieżących.
Do czasu przełamania impasu politycznego rząd do spraw bieżących „musi zarządzać domem w oczekiwaniu” – wyjaśnia Clerfayt. Oznacza to, że funkcjonuje w oparciu o system tymczasowych dwunastek budżetowych i planuje skopiować budżet na 2026 rok z wersji obowiązującej w 2025 roku.
Struktury społeczne w kryzysie
Powielanie budżetu z roku na rok ma poważne konsekwencje, zwłaszcza wobec rosnących kosztów i indeksacji wynagrodzeń. Organizacje non-profit oraz inne struktury wspierające lokalną tkankę społeczną dysponują środkami skopiowanymi z poprzedniego roku i – jak wskazuje minister – coraz częściej nie są w stanie realizować swoich zadań.
„Każdego roku rzeczywistość się zmienia. Wynagrodzenia rosną, niektóre programy się kończą, inne trzeba uruchomić na nowo. Dziś nie mamy możliwości reagowania na pilne potrzeby” – podkreśla Clerfayt. Dodaje, że obecny rząd jest „związany po rękach i nogach”, a funkcjonuje z budżetem de facto z 2024 roku.
Dramatyczne dane: 42 000 osób bez zasiłku, 24 000 ofert pracy
Największym wyzwaniem dla Regionu Stołecznego pozostaje rynek pracy. Według analiz Actiris aż 90% osób objętych nowymi zasadami straci prawo do zasiłku w ciągu pół roku.
„Czy to oznacza, że chodzi głównie o osoby długotrwale bezrobotne? Tak” – potwierdza minister. „Ale zasadnicze pytanie brzmi: czy będą w stanie znaleźć zatrudnienie?”
„Jeśli społeczeństwo zgadza się, że nie można bez końca pozostawać na zasiłku i że trzeba ludzi bardziej mobilizować, to dobrze. Ale brutalność, z jaką wprowadzono tę reformę – odcięcie od świadczeń z ONEm (Krajowego Urzędu Zatrudnienia) – oznacza, że ci ludzie muszą z czegoś żyć” – zaznacza Clerfayt.
Część osób, jak przewiduje, zwróci się do ośrodków pomocy społecznej CPAS/OCMW, inni będą żyć z dorywczych zajęć lub pomocy bliskich, a część pozostanie bez dochodów. „To nie czyni z nich automatycznie pracowników. Nie oznacza, że są gotowi przyjąć dostępne oferty pracy.”
Minister przytacza dane: 42 000 osób w Brukseli zostanie pozbawionych prawa do zasiłku w okresie od stycznia 2026 do lipca 2027 roku. Tymczasem w regionie dostępnych jest tylko 24 000 wolnych miejsc pracy. „Nie można umieścić 42 000 osób w 24 000 miejscach pracy. Matematyka jest tu bezlitosna” – stwierdza Clerfayt.
Problem kwalifikacji i niedopasowania kompetencji
Jeszcze poważniejszym problemem jest niedopasowanie kwalifikacji. Wiele ofert pracy wymaga odpowiedniego wykształcenia i doświadczenia, których osoby pozbawione zasiłku po prostu nie mają. „Połowa z nich nie ma świadectwa ukończenia szkoły średniej” – wyjaśnia Clerfayt. „Nie możemy więc oczekiwać, że natychmiast wypełnią miejsca pracy, na które dziś brakuje kandydatów.”
Minister zwraca też uwagę na niesprzyjającą sytuację gospodarczą: cła wprowadzone przez Donalda Trumpa, recesję w Niemczech, niski wzrost gospodarczy i ograniczone tworzenie nowych miejsc pracy. „Wszystkie poziomy władzy – federalny, regionalny i wspólnotowy – tną wydatki, co ma negatywny wpływ na zatrudnienie” – dodaje. „Wzrost gospodarczy nie jest wystarczający, aby wchłonąć te tysiące osób.”
Propozycje rozwiązań niewystarczające
Rząd federalny planuje, aby osoby pozbawione prawa do zasiłku mogły otrzymać oferty pracy za pośrednictwem ośrodków pomocy społecznej CPAS/OCMW. W Brukseli pomysł ten testowano m.in. wśród młodych bezrobotnych. Czy jednak można go zastosować wobec dziesiątek tysięcy osób?
„To niemożliwe” – ocenia Clerfayt. „Actiris nie dysponuje 42 000 ofertami pracy. A nawet gdyby dysponował, większość naszych bezrobotnych nie ma wymaganych kwalifikacji.”
Mechanizm szkoleń zlikwidowany
Minister krytykuje rząd federalny za likwidację mechanizmu umożliwiającego kontynuację nauki przy jednoczesnym zachowaniu prawa do zasiłku. „Możliwość ta została utrzymana tylko dla zawodów z sektora zdrowia, ale nie dla nauczycieli, księgowych, inżynierów czy innych deficytowych profesji” – wskazuje Clerfayt. Tym samym ograniczono szansę na zdobycie kwalifikacji w zawodach, w których rynek pracy najbardziej potrzebuje rąk do pracy.
„Zmierzamy prosto w ścianę”
Podsumowując, Bernard Clerfayt nie ma wątpliwości: „Zmierzamy prosto w ścianę, to bardzo jasne.” Jak dodaje, „rząd Arizona i poprzedni rząd przyjęły szereg środków, które zwiększają konkurencję dla osób o niskich kwalifikacjach – w tym w sektorze HoReCa, poprzez rozszerzenie flexi-jobów i prac studenckich. To jeszcze bardziej utrudnia służbom zatrudnienia przygotowanie kandydatów do pracy w tych branżach.”
Słowa Clerfayta podkreślają główny problem: reformę zasiłków dla bezrobotnych wprowadzono bez zapewnienia infrastruktury szkoleniowej i bez wsparcia rynku pracy. W Brukseli, gdzie bezrobocie i wyzwania społeczne już teraz należą do najwyższych w kraju, skutki tej reformy mogą być wyjątkowo dotkliwe.