Przed sądem karnym w Leuven stanął 54-letni mieszkaniec Evere, któremu prokuratura zarzuca kierowanie rozbudowaną organizacją przestępczą zajmującą się kradzieżą i nielegalnym eksportem samochodów. Mężczyzna miał nadzorować wysyłkę 88 skradzionych pojazdów z Belgii, Niderlandów, Niemiec i Francji do Afryki. Prokuratura wniosła o wymierzenie mu kary pięciu lat pozbawienia wolności bez zawieszenia.
Śledztwo, które doprowadziło do rozbicia grupy, trwało ponad półtora roku i objęło kilka krajów europejskich. Dzięki współpracy międzynarodowych służb policyjnych udało się odtworzyć mechanizmy działania sieci przestępczej, której członkowie stosowali zaawansowane metody ukrywania swojej działalności.
Śledztwo rozpoczęło się od odcisku palca
Dochodzenie ruszyło w czerwcu 2020 roku po serii kradzieży samochodów w rejonie Leuven. Przełom nastąpił dzięki odciskowi palca zabezpieczonemu na taśmie klejącej, którą naprawiono szybę w jednym ze skradzionych pojazdów. Analiza daktyloskopijna doprowadziła śledczych do C.M., którego prokuratura wskazuje jako mózg całej operacji.
Trop zaprowadził policję do magazynu w Bonheiden. Tam, 8 grudnia 2020 roku, funkcjonariusze odkryli w kontenerze przygotowanym do wysyłki dwa skradzione samochody. Pojazdy zostały starannie zakamuflowane materacami i kocami, by uniknąć wykrycia podczas odprawy celnej. Wszystko wskazywało na to, że transport miał wkrótce wyruszyć do Afryki.
Międzynarodowy proceder na wielką skalę
Podsłuchy telefoniczne potwierdziły, że podejrzany zarządzał siatką przestępczą z siedziby własnej firmy. Utrzymywał kontakt z członkami grupy za pośrednictwem komunikatorów WhatsApp i Telegram, wydając precyzyjne instrukcje dotyczące kradzieży, transportu i załadunku pojazdów do kontenerów morskich. Struktura organizacji była zhierarchizowana i działała według ściśle określonego podziału zadań.
W toku śledztwa ustalono, że działalność grupy obejmowała 22 kontenery. Szesnaście z nich udało się przechwycić, zanim opuściły Europę; pozostałe dotarły do afrykańskich portów.
Zebrane dowody wskazują na wysoki stopień profesjonalizacji. Przestępcy posługiwali się fałszywymi tablicami rejestracyjnymi, podrobionymi dokumentami celnymi i skradzionymi paszportami. W ramach grupy jedni zajmowali się kradzieżami, inni magazynowaniem, a kolejni – przygotowaniem pojazdów do wysyłki i maskowaniem ich pochodzenia.
Wewnętrzne porachunki i rywalizacja w grupie
Wśród osiemnastu osób postawionych przed sądem znalazł się również M.M., któremu zarzucono stworzenie konkurencyjnej, równoległej struktury przestępczej. W lutym 2021 roku doszło do brutalnych porachunków – M.M. został zaatakowany maczetą przez jednego ze wspólników w sporze o pieniądze za kilka skradzionych samochodów.
Incydent ujawnił napięcia i rywalizację wewnątrz grupy, która mimo zorganizowanego charakteru borykała się z konfliktami o podział zysków.
Łupy warte niemal pół miliona euro
Według prokuratury zyski ze sprzedaży skradzionych samochodów sięgnęły co najmniej 471 tysięcy euro. To jednak jedynie część faktycznych dochodów, ponieważ wielu pojazdów nie udało się odzyskać.
Podczas przeszukań w Belgii i Niderlandach zabezpieczono szeroki wachlarz dowodów: sprzęt do łamania zabezpieczeń elektronicznych, lokalizatory GPS służące do śledzenia aut, skradzione tablice rejestracyjne oraz specjalistyczne narzędzia włamaniowe.
Siedmiu podejrzanych pozostaje w areszcie. Pozostałym grożą kary do czterech lat więzienia.
Towarzystwa ubezpieczeniowe domagają się odszkodowań
Firmy ubezpieczeniowe, które występują w procesie jako strony poszkodowane, żądają odszkodowań w wysokości od 5 do 44 tysięcy euro za każdy skradziony samochód. Łączna wartość roszczeń cywilnych może przekroczyć kilkaset tysięcy euro.
Prokuratura podkreśliła profesjonalizm i determinację federalnej policji kryminalnej z Leuven, określając działania funkcjonariuszy jako „dogłębne i skuteczne”. Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony w najbliższych tygodniach. To jedno z największych postępowań dotyczących międzynarodowej przestępczości samochodowej w regionie Brukseli w ostatnich latach.