Czwarty z belgijskich myśliwców F-35, który miał w ubiegły poniedziałek przylecieć do bazy lotniczej w Florennes, wciąż pozostaje unieruchomiony na Azorach. Maszyna o numerze FL011 doznała awarii podczas międzylądowania w bazie Lajes i od dziewięciu dni nie wróciła do Belgii. Ministerstwo Obrony Narodowej odmawia podania jakichkolwiek szczegółów, co wzbudza pytania o skalę problemu i transparentność resortu.
Awaria podczas lotu z USA
Cztery nowe F-35 miały przylecieć z USA, z międzylądowaniem i tankowaniem na Azorach. Towarzyszyły im dwa samoloty tankujące MRTT. Gdy trzy maszyny – FL009, FL010 i FL012 – bez problemu ruszyły dalej, czwarta, FL011, została na miejscu po wykryciu usterki technicznej. Szef sztabu Frederik Vansina zapewnił wówczas, że „zachowano środki ostrożności i poproszono o wsparcie producenta, firmy Lockheed Martin”.
Dziewięć dni później – wciąż brak postępów
Według informacji dziennika Het Laatste Nieuws, dziewięć dni po planowanym przylocie samolot nadal nie jest zdolny do lotu. Ministerstwo Obrony odmawia komentarza, ograniczając się do komunikatu: „Nie udzielamy żadnych dodatkowych informacji. Będziemy informować w odpowiednim czasie”. Brak przejrzystości wywołuje krytykę wśród obserwatorów, zwłaszcza że program F-35 jest jednym z najdroższych projektów zbrojeniowych w historii Belgii.
Kluczowy projekt modernizacji
F-35 mają zastąpić wysłużone myśliwce F-16 i stanowią trzon programu modernizacji belgijskich sił powietrznych o wartości kilku miliardów euro. Przybycie pierwszych maszyn było szeroko nagłaśniane i miało symbolizować „skok technologiczny” belgijskiego wojska. Awaria jednej z nich w tak symbolicznym momencie kładzie cień na wizerunku programu.
Lockheed Martin w akcji
Naprawą samolotu zajmują się obecnie technicy Lockheed Martina. Takie wsparcie producenta jest standardem w pierwszej fazie użytkowania nowych maszyn, jednak długotrwałe unieruchomienie może sugerować poważniejszą usterkę – np. problem z elektroniką pokładową lub systemem zasilania. Wysoki stopień złożoności technologicznej F-35 sprawia, że nawet drobne awarie wymagają specjalistycznych narzędzi i części zamiennych sprowadzanych bezpośrednio z USA.
Pytania o przejrzystość
Choć kwestie wojskowe często objęte są tajemnicą, całkowite milczenie resortu obrony budzi wątpliwości. Belgijski podatnik finansuje program warty miliardy euro, dlatego opinia publiczna oczekuje przynajmniej ogólnych informacji o stanie technicznym sprzętu, którego zakup uzasadniano potrzebą niezawodności i gotowości bojowej.
Lekcja na przyszłość
Przedłużająca się awaria pokazuje, jak wymagające jest wprowadzenie do służby nowej generacji sprzętu wojskowego. Belgia dopiero buduje własne zaplecze techniczne dla F-35, a obecny przypadek może być pierwszym testem dla procedur współpracy między wojskiem a producentem.