Poniedziałkowy protest przeciwko homofobii i transfobii przed ratuszem w Leuven przybrał nieoczekiwany obrót. Mohamed Ridouani (Vooruit), burmistrz miasta, został zmuszony do przedwczesnego opuszczenia sesji rady miejskiej i udał się do szpitala z powodu problemów ze słuchem. We wtorek zapowiedział złożenie formalnej skargi przeciwko uczestnikom demonstracji.
Około 70 osób zgromadziło się w poniedziałek na Oude Markt, by zaprotestować przeciwko przemocy motywowanej homofobią i transfobią. Manifestanci domagali się utworzenia tzw. „fioletowego punktu” – miejsca mającego zapewnić bezpieczne warunki życia nocnego i wsparcie dla osób LGBTQ+. Jednak sposób przeprowadzenia protestu wywołał kontrowersje i może mieć konsekwencje prawne.
Dramatyczne zdarzenie przy wejściu do ratusza
Hasła wykrzykiwane przez demonstrantów za pomocą potężnych megafonów były tak głośne, że burmistrz musiał opuścić posiedzenie. We wtorkowym oświadczeniu Mohamed Ridouani szczegółowo opisał przebieg zdarzenia.
„Chroniłem uszy dłońmi. Kiedy dotarłem do wejścia budynku i myślałem, że minąłem już protestujących, odsłoniłem uszy. W tym momencie ktoś wyskoczył za mną i wrzasnął mi prosto do ucha przez megafon. Poczułem ostry ból i dzwonienie, które nie ustępowało przez wiele godzin” – relacjonuje burmistrz.
Ridouani zapowiedział, że złoży oficjalną skargę przeciwko osobom odpowiedzialnym za incydent. Jak dodał, we wtorek rano obudził się z silnym bólem i szumami w uszach. „W 200 procentach popieram ideę, by każdy mógł bezpiecznie spędzać czas w naszym mieście. Ale to, co się wydarzyło, jest nie do przyjęcia. W takich działaniach nie ma miejsca na przemoc” – podkreślił.
Reakcja władz miejskich
Carl Devlies (CD&V), przewodniczący rady miejskiej Leuven, ostro potępił przebieg protestu. „Integralność fizyczna kilku osób została naruszona, co jest absolutnie niedopuszczalne. Nie możemy dopuścić, by radni, burmistrz czy mieszkańcy nie mogli bezpiecznie dotrzeć na posiedzenie rady. Zostaną podjęte odpowiednie kroki” – zapowiedział.
Władze podkreślają, że prawo do manifestacji jest jednym z fundamentów demokracji, ale nie może być realizowane kosztem zdrowia i bezpieczeństwa innych osób.
Kontekst społeczny i postulaty demonstrantów
Demonstracja została zorganizowana przez czworo młodych ludzi, którzy dwa tygodnie wcześniej padli ofiarą przemocy motywowanej transfobią. Domagają się oni stworzenia „fioletowego punktu” – miejsca, w którym przeszkolone osoby będą mogły udzielać wsparcia ofiarom przemocy i dyskryminacji w przestrzeni publicznej.
Organizatorzy argumentują, że dotychczasowe rozwiązania, takie jak zespoły opiekuńcze tworzone przez miasto czy obecność policji, nie mają charakteru prewencyjnego. Ich zdaniem potrzebny jest bardziej dostępny i przyjazny system pomocy dla osób z grup narażonych na przemoc.
Dylematy wokół form protestu
Wydarzenia w Leuven rodzą pytania o granice dopuszczalnych form protestu społecznego. Z jednej strony osoby LGBTQ+ wciąż doświadczają aktów przemocy i dyskryminacji, a ich prawo do domagania się bezpieczeństwa i równości jest niepodważalne. Z drugiej – użycie megafonu w sposób, który mógł doprowadzić do uszkodzenia słuchu, przekracza granicę między wolnością ekspresji a naruszeniem nietykalności fizycznej.
Specjaliści ostrzegają, że ekspozycja na bardzo głośny dźwięk w bezpośredniej bliskości ucha może prowadzić do trwałych uszkodzeń słuchu, szumów i nadwrażliwości dźwiękowej.
Mohamed Ridouani, znany z progresywnych poglądów i zaangażowania w działania na rzecz równości, znalazł się w trudnej sytuacji – stał się ofiarą agresywnej metody protestu w sprawie, którą sam popiera.
Sprawa może stać się punktem wyjścia do szerszej dyskusji o kulturze protestu w Belgii. Zarówno władze lokalne, jak i organizacje społeczne będą musiały poszukać sposobu, by postulaty dotyczące bezpieczeństwa i równości mogły być wyrażane bez narażania zdrowia i życia uczestników oraz osób postronnych. Postulat utworzenia „fioletowego punktu” pozostaje aktualny i – jak podkreślają przedstawiciele miasta – zasługuje na poważną analizę i dialog, niezależnie od kontrowersji wokół poniedziałkowej demonstracji.