We wrześniu 2025 roku w Belgii ogłoszono upadłość 1 219 przedsiębiorstw, co oznacza wzrost o 2 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem roku poprzedniego. To najwyższy wynik dla września od 2013 r., kiedy zarejestrowano 1 322 bankructwa. Dane opublikowane w piątek przez Statbel, belgijski urząd statystyczny, potwierdzają trudną sytuację gospodarczą, z jaką mierzą się przedsiębiorcy w kraju. Rosnąca liczba upadłości stanowi niepokojący sygnał dla rynku pracy i całej gospodarki, choć skala problemu różni się znacząco w poszczególnych regionach.
Flandria głównym ogniskiem wzrostu bankructw
Analiza regionalna pokazuje wyraźne różnice w dynamice upadłości firm. Flandria odnotowała najbardziej gwałtowny wzrost – w samym wrześniu doszło tam do 678 bankructw, czyli o 15,1 proc. więcej niż rok wcześniej. To właśnie region flamandzki, tradycyjnie uznawany za najbardziej zamożną część kraju, odpowiada za większość wzrostu liczby upadłości w skali ogólnokrajowej.
W pozostałych regionach sytuacja wygląda odmiennie. W Walonii zarejestrowano 276 upadłości, co oznacza spadek o 18,3 proc. w porównaniu z wrześniem 2024 r. W Regionie Stołecznym Brukseli liczba bankructw pozostała niemal niezmieniona – odnotowano 265 przypadków, czyli o 1,1 proc. mniej niż rok wcześniej. Różnice te mogą wynikać z odmiennej struktury gospodarczej poszczególnych regionów, dominujących sektorów lokalnych gospodarek oraz różnego tempa odbudowy po wcześniejszych kryzysach ekonomicznych.
Konsekwencje dla rynku pracy
Wrześniowe upadłości firm spowodowały utratę 2 542 miejsc pracy w całej Belgii. Choć to o 6,8 proc. mniej niż rok wcześniej, dane te wciąż wskazują na poważne wyzwania dla rynku pracy i systemu zabezpieczenia społecznego. Może to oznaczać, że obecnie bankrutują głównie mniejsze przedsiębiorstwa zatrudniające niewielką liczbę osób lub że firmy redukowały zatrudnienie jeszcze przed ogłoszeniem upadłości.
Najwięcej miejsc pracy zniknęło we Flandrii – 1 362. W Walonii pracę straciło 651 osób, a w Brukseli 529. Dla polskiej społeczności mieszkającej w Belgii, jednej z największych grup pracowników migrujących, wzrost liczby bankructw może oznaczać większe ryzyko utraty zatrudnienia, zwłaszcza w sektorach najbardziej dotkniętych kryzysem.
Szerszy kontekst gospodarczy i perspektywy
Rekordowa liczba upadłości firm od ponad dekady rodzi pytania o kondycję belgijskiej gospodarki i skuteczność dotychczasowych mechanizmów wsparcia przedsiębiorstw. Eksperci wskazują na wiele czynników, które mogły przyczynić się do obecnej sytuacji – od rosnących kosztów energii i surowców, przez trudności w dostępie do kredytów, po zmieniające się wzorce konsumpcji oraz wyzwania związane z cyfrową i ekologiczną transformacją gospodarki.
Dla osób mieszkających w Belgii, w tym polskich rezydentów, obecna sytuacja może mieć szerokie konsekwencje. Oprócz wpływu na rynek pracy, rosnąca liczba bankructw może oddziaływać na dostępność niektórych usług, warunki zatrudnienia w sektorze prywatnym oraz ogólny klimat biznesowy w kraju. Jednocześnie różnice regionalne sugerują, że skutki kryzysu nie są jednolite – mieszkańcy Walonii mogą doświadczać ich w inny sposób niż osoby żyjące we Flandrii czy w Brukseli.
Pozostaje pytanie, czy obecny poziom upadłości firm to chwilowe zjawisko związane z dostosowywaniem się gospodarki do nowych realiów, czy początek dłuższego trendu spadkowego. Odpowiedź na nie będzie kluczowa zarówno dla przedsiębiorców planujących inwestycje, jak i dla pracowników oceniających stabilność swojego zatrudnienia w belgijskim sektorze prywatnym.