Minister ds. azylu i migracji Anneleen Van Bossuyt (N-VA) zapowiedziała rozpoczęcie rozmów z talibami w sprawie powrotów afgańskich przestępców do ich kraju pochodzenia. Dwadzieścia państw europejskich, w tym Niemcy, Włochy i Polska, poparło belgijską inicjatywę, tworząc szeroką koalicję na rzecz wspólnej strategii deportacji obywateli Afganistanu.
Zdaniem Van Bossuyt, tylko „europejski front” może skutecznie rozwiązać problem dużej liczby Afgańczyków przebywających nielegalnie w Belgii. Obecnie połowa wniosków azylowych składanych przez obywateli Afganistanu jest odrzucana, jednak brak stosunków dyplomatycznych z talibami od 2021 roku uniemożliwia ich deportację.
Niemiecki precedens w deportacjach do Afganistanu
Niemcy już znalazły sposób na obejście tego impasu. Od ubiegłego roku z niemieckiego terytorium odbywają się bezpośrednie loty deportacyjne do Afganistanu, mimo że Berlin formalnie nie utrzymuje stosunków z talibami. Niemieccy urzędnicy opracowali mechanizmy pozwalające na przeprowadzanie deportacji bez oficjalnego uznania reżimu w Kabulu.
Belgii brakuje jednak takiej dyplomatycznej siły przebicia. Jako mniejszy kraj, nie może samodzielnie prowadzić negocjacji o podobnej skali. Dlatego Van Bossuyt zaproponowała utworzenie wspólnej strategii europejskiej, w ramach której państwa członkowskie Unii działałyby razem – kontaktując się z talibami i organizując powroty Afgańczyków, których wnioski azylowe zostały odrzucone.
Szeroka koalicja dwudziestu państw
Apel belgijskiej minister spotkał się z szerokim poparciem. Dziewiętnaście państw Unii Europejskiej oraz Norwegia podpisały wspólny list skierowany do Komisji Europejskiej, domagając się skoordynowanych działań. Wśród sygnatariuszy znalazły się m.in. Niemcy, Włochy, Niderlandy i Polska.
„To jasny i mocny sygnał dla Komisji” – stwierdziła Van Bossuyt, podkreślając wagę uzyskanego poparcia politycznego. W liście znalazł się postulat, by w projekt zaangażować agencję Frontex, odpowiedzialną za ochronę zewnętrznych granic UE i koordynację powrotów migrantów. Dotychczas Frontex nie realizował deportacji do Afganistanu ze względu na brak formalnych relacji z talibami.
Wyzwanie dla komisarza Brunnera
Teraz inicjatywa przechodzi w ręce komisarza UE ds. azylu i migracji Magnusa Brunnera, który do końca roku ma przedstawić konkretne propozycje wdrożenia wspólnej strategii. To od jego działań zależeć będzie, czy europejski plan deportacji Afgańczyków zyska realny kształt.
Projekt Van Bossuyt otwiera szerszą debatę na temat granic europejnej polityki migracyjnej i relacji z reżimami nieuznawanymi przez społeczność międzynarodową. Z jednej strony chodzi o bezpieczeństwo publiczne i skuteczność procedur azylowych, z drugiej – o poszanowanie zasad humanitarnych i ryzyko dla deportowanych, którzy mogliby trafić w ręce talibów.
Polityczne i etyczne dylematy
Krytycy ostrzegają, że nawet techniczne rozmowy o deportacjach mogą prowadzić do pośredniego uznania władzy talibów. Takie działania – ich zdaniem – osłabiają międzynarodową izolację reżimu i mogą zostać odebrane jako legitymizacja jego polityki, w tym systemowego łamania praw kobiet i mniejszości etnicznych.
Zwolennicy inicjatywy wskazują jednak, że brak współpracy z władzami Afganistanu skutkuje niemożnością egzekwowania decyzji azylowych, a tym samym osłabia zaufanie obywateli do europejskich systemów migracyjnych.
Najbliższe miesiące pokażą, czy zbudowany przez Van Bossuyt „europejski front” zdoła wypracować skuteczny mechanizm deportacji, nie przekraczając przy tym granic prawa międzynarodowego i zasad humanitaryzmu.