W corocznej debacie przewodniczących partii politycznych w programie „QR le débat” organizowanej przez RTBF uczestniczyli przedstawiciele MR, Les Engagés, PS i PTB. Dyskusja koncentrowała się na sile nabywczej mieszkańców Belgii, kosztach edukacji, sytuacji osób bezrobotnych i długotrwale chorych oraz na systemie emerytalnym. Spotkanie ujawniło głębokie różnice w wizjach polityki społecznej między koalicją rządową a opozycją. Program można było obejrzeć na kanale „La Une”.
Obietnice wyborcze a rzeczywistość – spór o siłę nabywczą
Jednym z głównych tematów były niespełnione obietnice dotyczące poprawy siły nabywczej. W kampanii partie liberalne – MR, Open VLD i N-VA – zapowiadały zwiększenie różnicy między dochodami pracujących a świadczeniami osób nieaktywnych zawodowo o 500 euro netto. Z kolei Les Engagés obiecywali wzrost pensji o 450–500 euro miesięcznie. Obecnie te zapowiedzi stały się przedmiotem ostrej krytyki.
„Szukamy tych pieniędzy, ale nigdzie ich nie ma” – skomentował Raoul Hedebouw z PTB. „Indeksacja nie zwiększa siły nabywczej, to jedynie utrzymanie poziomu życia. Za rządów Di Rupo było tak samo” – dodał. W podobnym tonie wypowiedzieli się Paul Magnette (PS) i Marie Lecocq (Ecolo), wskazując, że „tych 500 euro nikt nie zobaczy – a nawet jeśli, to zostanie to szybko zniwelowane przez rosnące ceny”. Podkreślili również, że osoby zarabiające powyżej 25 000 euro miesięcznie nie będą już płacić składek na ubezpieczenie społeczne od nadwyżki. „Tymczasem siła nabywcza trzech czwartych mieszkańców Belgii spadła” – dodali.
Przewodniczący MR Georges-Louis Bouchez bronił polityki rządu, tłumacząc, że zapowiedziane reformy nie zostały jeszcze wdrożone. „Ustawa fiskalna uchwalona w 2025 roku nie może obowiązywać wcześniej niż w 2026. Dopiero wtedy zobaczymy efekty: obniżkę podatków, zwiększenie kwoty wolnej i ulgi na dzieci – to da rodzinom ponad 500 euro” – zapewniał. Z kolei Yvan Verougstraete (Les Engagés) podkreślił, że „inflacja w Belgii rośnie wolniej niż w krajach sąsiednich. Może nie osiągniemy 450 euro, ale 200 już tak”.
Kontrowersje wokół kosztów edukacji
Federacja Walonia-Bruksela zapowiedziała cięcia budżetowe w wysokości 250 mln euro w 2026 roku, które obejmą m.in. edukację, kulturę i szkolnictwo wyższe. Nowe stawki czesnego wyniosą 1 194 euro dla studentów z najzamożniejszych rodzin, 835 euro dla studentów o statusie pośrednim, 375 euro dla rodzin o niższych dochodach i 0 euro dla stypendystów.
Ecolo uznało te zmiany za „szokujące”, natomiast MR argumentowało, że mają one zapewnić trwałość finansowania szkół. „Czesne nie było indeksowane od 2011 roku. 1 194 euro to równowartość dwóch miesięcy w żłobku – nie jest to wygórowana kwota za rok studiów” – mówił Bouchez. Verougstraete dodał, że „to wciąż dwa i pół raza mniej niż we Francji i dziesięć razy mniej niż w Anglii”.
Raoul Hedebouw podkreślił, że „najbardziej ucierpi 60% studentów z klas pracujących”, a Paul Magnette nazwał decyzję „szczytem hipokryzji”. „Tłumaczenie, że cięcia w edukacji i kulturze mają służyć przyszłym pokoleniom, to absurd. Rodzina z klasy średniej zapłaci ponad 2 500 euro więcej, licząc żłobek i studia” – ocenił.
Dodatkowe godziny dla nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych
Federacja zapowiedziała również obowiązek prowadzenia przez nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych dwóch dodatkowych godzin tygodniowo. „To 10% więcej pracy bez dodatkowego wynagrodzenia” – krytykował Hedebouw. Verougstraete odpowiedział, że „zmiana była konieczna, ale złagodzono ją dla początkujących nauczycieli i osób po 60. roku życia”. Bouchez dodał, że „to powrót do wcześniejszych norm: nauczyciele szkół ponadgimnazjalnych będą pracować tyle, co nauczyciele gimnazjów”.
Reforma zasiłków dla bezrobotnych
Nowe przepisy przewidują ograniczenie prawa do zasiłku dla bezrobotnych do dwóch lat od 2026 roku. Według analiz, jedna trzecia osób znajdzie pracę, jedna trzecia trafi do ośrodków CPAS/OCMW, a reszta zniknie ze statystyk.
„Myślenie, że ktoś znajdzie pracę tylko dlatego, że odbierze mu się zasiłek, to absurd. Rząd Di Rupo już tego próbował” – powiedział Hedebouw. Marie Lecocq dodała, że „gminy będą musiały zwiększyć swoje wydatki, przerzucając koszty na mieszkańców”. Bouchez bronił reformy, wskazując, że „9% długotrwale bezrobotnych znalazło pracę od stycznia”. Verougstraete zastrzegł jednak, że „federalny rząd pokryje 95–110% kosztów pomocy społecznej, by uniknąć obciążenia gmin”.
Paul Magnette ostrzegł, że to rozwiązanie tymczasowe. „Kto zapłaci za to po 2026 roku? Pracownicy i klasa średnia – przez wyższe opłaty za parkingi i usługi lokalne” – powiedział.
Alarmujący wzrost liczby osób długotrwale chorych
W Belgii jest obecnie 526 tys. osób długotrwale chorych, z czego 300 tys. pozostanie w tym stanie aż do emerytury – o 73% więcej niż w 2012 roku. Zdaniem Hedebouwa przyczyną jest likwidacja wcześniejszych emerytur, a według Magnette’a – coraz trudniejsze warunki pracy. „Co rząd zrobił, by uświadomić firmom ich odpowiedzialność?” – pytała Lecocq.
Verougstraete odpowiedział, że „rząd zwiększa udział firm w kosztach, gdy pracownicy chorują” i zapowiedział propozycje ministra Vandenbroucke dotyczące powrotu chorych do pracy. Bouchez dodał: „Są osoby naprawdę chore, ale też tacy, którzy nadużywają systemu. 7% populacji w wieku produkcyjnym jest na długim zwolnieniu – to rekord w Europie. Trzeba lepiej monitorować lekarzy i karać nadużycia”.
Kontrowersje wokół wieku emerytalnego
Od tego roku wiek emerytalny wynosi 66 lat, a w 2030 roku wzrośnie do 67. Wcześniejsza emerytura będzie możliwa po 42 latach pracy, w tym co najmniej 35 latach z 156 dniami rocznie (łącznie 7 020 dni pracy). „Wydłużenie wieku emerytalnego to konieczność – żyjemy dłużej” – argumentował Verougstraete.
„Ale średnia długość życia w zdrowiu to 63,7 roku!” – ripostował Hedebouw. „To kradzież lat życia i pieniędzy pracowników”. Magnette dodał, że koszt emerytur wzrośnie tylko o 0,25% PKB, co jest „w pełni wykonalne”. Według Ecolo i PS reforma szczególnie uderzy w kobiety, które częściej mają przerwy zawodowe. „To podwójna kara dla tych, które wychowywały dzieci lub pracowały w niepełnym wymiarze” – zaznaczyła Lecocq.
Bouchez odpowiedział, że rząd „chce ułatwić kobietom łączenie pracy i rodziny poprzez tworzenie miejsc w żłobkach”, a urlop macierzyński będzie zaliczany do stażu. „Średni wiek przechodzenia na emeryturę w Belgii to 61 lat, przy ustawowym 66 – to największa różnica w Europie. Celem jest, by Belgowie przechodzili na emeryturę w podobnym wieku jak mieszkańcy innych krajów UE” – dodał.