We wtorek ulicami Brukseli przeszła ogólnokrajowa manifestacja zorganizowana przez związki zawodowe, które protestują przeciwko pakietowi reform społeczno-ekonomicznych wprowadzanych przez rząd federalny. Mimo masowych demonstracji przedstawiciele koalicji rządzącej jasno dają do zrozumienia, że nie zamierzają zmieniać obranego kursu. Minister emerytur Jan Jambon i wicepremier Maxime Prévot podkreślają, że trudna sytuacja budżetowa kraju wymaga zdecydowanych działań naprawczych, niezależnie od krytyki ze strony organizacji pracowniczych.
Rozmowy z przedstawicielami związków – dialog bez ustępstw
W dniu manifestacji minister Jan Jambon spotkał się z delegacją związków zawodowych reprezentujących pracowników sektora publicznego. Choć zaproszenie skierowano również do central związkowych z sektora prywatnego, do spotkania z nimi ostatecznie nie doszło z powodu problemów organizacyjnych – poinformował gabinet ministra.
Reforma systemu emerytalnego pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów rządowego programu i budzi szczególnie ostre reakcje związkowców. Rzeczniczka ministra Jambona określiła przebieg rozmów jako konstruktywny, podkreślając, że rząd przedstawił planowane środki przejściowe. Jednocześnie zaznaczyła stanowczo: „Duch reformy nie zostanie zmieniony”. Słowa te jasno wskazują, że władze nie planują zasadniczych modyfikacji w założeniach reformy emerytalnej.
Warto zauważyć, że ani premier, ani minister pracy nie zorganizowali tego dnia spotkań z przedstawicielami związków zawodowych, co może świadczyć o braku gotowości do prowadzenia szerszego dialogu w najważniejszych kwestiach spornych.
Stanowisko rządu – konieczność reform ponad wszystko
Wicepremier Maxime Prévot z partii Les Engagés, odpowiadając na pytania dziennikarzy RTBF, jednoznacznie wykluczył możliwość wycofania się rządu z kontrowersyjnych decyzji. Zapytany, czy koalicja mogłaby zmienić swoje stanowisko, stwierdził: „Nie mam takiego odczucia”. Dodał, że „rzeczywistość wczorajsza będzie taka sama jutro”, a trudności budżetowe nie znikną tylko dlatego, że odbyła się demonstracja.
Prévot uzasadnił stanowisko rządu koniecznością podjęcia odpowiedzialnych działań: „Musimy nadal podejmować decyzje, może nie zawsze przyjemne, ale odpowiedzialne, aby uniknąć zatonięcia okrętu o nazwie Belgia”. Wicepremier posłużył się obrazowym porównaniem, dodając: „Nikt nie chce, by Belgia stała się kolejną Grecją” – nawiązując do kryzysu zadłużenia, który dotknął to śródziemnomorskie państwo.
Czy reformy dotyczące zasiłków dla bezrobotnych, emerytur czy pracy nocnej mogłyby zostać ponownie przedyskutowane? Wicepremier pozostawił jedynie niewielką przestrzeń dla dialogu: „Zawsze istnieje zdolność słuchania i trzeba zobaczyć, w jaki sposób możliwe są korekty – oczywiście bez zburzenia wszystkich zaplanowanych reform, które dopiero zaczynają przynosić efekty”. Jak zaznaczył, to minister gospodarki i pracy David Clarinval (MR) ma przedstawić ewentualne propozycje dostosowań.
Prévot wskazał również na priorytety swojej partii Les Engagés, która analizuje sposoby „skorygowania reformy emerytalnej, zapewnienia, by opieka zdrowotna pozostała finansowo dostępna i wysokiej jakości, oraz by siła nabywcza obywateli została utrzymana”.
Pracodawcy przeciwko manifestacji – „każdy dzień stracony jest kontrproduktywny”
Krytycznie o samej manifestacji wypowiedziała się Agoria – federacja przedsiębiorstw technologicznych. Organizacja wyraziła ubolewanie z powodu akcji protestacyjnej zorganizowanej przez wspólny front związkowy. „Wiele przedsiębiorstw zmaga się z wysokimi kosztami, ciągłą niepewnością i bardzo osłabioną konkurencyjnością. W takim kontekście każdy dzień straconej produkcji jest dosłownie kontrproduktywny” – argumentowali przedstawiciele Agorii.
Federacja powołała się na badanie przeprowadzone wśród swoich członków, z którego wynika, że spodziewają się oni spadku produktywności o około 22 procent w wyniku akcji protestacyjnych. „W kryzysie, przez który przechodzi nasz przemysł, każdy procent utraconej produkcji to o jeden za dużo” – podkreślił Bart Steukers, dyrektor generalny Agorii.
Stanowisko organizacji pracodawców pokazuje wyraźny podział w belgijskim społeczeństwie – podczas gdy związki zawodowe walczą o ochronę praw pracowniczych i utrzymanie dotychczasowych standardów socjalnych, przedstawiciele biznesu obawiają się, że protesty jeszcze bardziej pogłębią problemy gospodarcze kraju. Ten konflikt interesów stanowi jedno z głównych wyzwań, przed jakimi stoi obecny rząd federalny w nadchodzących miesiącach.