Ogólnobełgijskie Stowarzyszenie Zawodowych Dziennikarzy (AGJPB/AVBB) ostro skrytykowało we wtorek „nieustanne i bezpodstawne ataki” przewodniczącego partii MR Georges-Louisa Boucheza na dziennikarzy, szczególnie pracujących dla publicznej rozgłośni RTBF. W dwujęzycznym oświadczeniu organizacja, reprezentująca dziennikarzy z całego kraju, zarzuca liberalnemu politykowi podważanie zaufania do mediów i tworzenie atmosfery wrogości wobec profesjonalnych redakcji.
Konflikt między Bouchezem a belgijskimi mediami publicznymi trwa od miesięcy, jednak ostatnie wydarzenia pokazują jego eskalację i coraz ostrzejsze wzajemne oskarżenia. Sprawa przekroczyła granice zwykłych napięć między politykami a mediami, stając się zasadniczym sporem o rolę mediów publicznych w demokracji i granice dopuszczalnej krytyki ze strony władzy.
Źródło sporu – infografika o postulatach związków zawodowych
Bezpośrednim powodem najnowszego konfliktu była publikacja przez RTBF infografiki przedstawiającej główne postulaty związków zawodowych. W poniedziałek, w przeddzień ogólnokrajowej akcji protestacyjnej, telewizja publiczna zamieściła na swoim kanale informacyjnym zestawienie kluczowych żądań central związkowych wobec rządu federalnego.
Publikacja ta wywołała oburzenie przewodniczącego MR. Georges-Louis Bouchez, polityk z Mons, oskarżył RTBF o bycie „oficjalnym dostawcą lewicowych fake newsów od tak wielu lat. I bez najmniejszych skrupułów. Żałosne. Już nie z moich pieniędzy…” – napisał na platformie X (dawniej Twitter).
Zdaniem stowarzyszenia dziennikarskiego takie wypowiedzi mają tylko jeden cel – „zdyskredytować pracę dziennikarzy”. AGJPB przypomina, że „fakt, iż medium informuje o postulatach, nie oznacza, że je popiera. Przekazywanie informacji z różnych źródeł, czy to związkowych, czy rządowych, jest częścią misji mediów”.
Ostra reakcja środowiska dziennikarskiego
Stowarzyszenie nie ograniczyło się do obrony konkretnej publikacji, lecz wskazało na szerszy wzorzec zachowań przewodniczącego MR wobec dziennikarzy. „Groźby, obelgi i pomówienia, które ten przewodniczący kieruje wobec dziennikarzy za każdym razem, gdy jakaś informacja mu się nie podoba, podsycają klimat nienawiści i nieufności w części społeczeństwa wobec profesjonalnych mediów” – napisano w komunikacie.
Szczególnie mocne było porównanie użyte przez AGJPB: „Takie zachowania są typowe dla osób lub reżimów nieliberalnych bądź autorytarnych. Są niegodne demokratów”. To ostre sformułowanie sytuuje działania Boucheza w kontekście praktyk znanych z państw, w których wolność prasy jest ograniczana, a ataki na dziennikarzy służą podporządkowaniu mediów władzy.
Organizacja, do której należy trzy czwarte zawodowych dziennikarzy belgijskich, wezwała Boucheza do zaprzestania ataków, poszanowania pracy dziennikarzy i powstrzymania się od wszelkich form „niewłaściwego interwencjonizmu”, czyli prób wywierania presji na redakcje i wpływania na treść publikacji.
Odpowiedź Boucheza – kontratak wobec dziennikarzy
Zapytany przez agencję Belga o komentarz, przewodniczący MR odrzucił krytykę. „Rzeczywistość jest taka, że AJP składa się z licznych aktywistów, którzy wykonują pracę całkowicie naznaczoną lewicową ideologią” – odpowiedział polityk, sam przechodząc do ataku.
„AJP i RTBF powinny raczej czuwać nad przestrzeganiem deontologii dziennikarskiej, zamiast nieustannie osłaniać niektórych aktywistów działających pod przykrywką legitymacji prasowej” – dodał Bouchez, sugerując, że to środowisko dziennikarskie narusza standardy zawodowe, ukrywając swoje polityczne sympatie za pozorem obiektywizmu.
Wymiana tych stanowisk ukazuje fundamentalną różnicę w postrzeganiu roli mediów. Stowarzyszenie dziennikarskie broni zasady informowania o wszystkich istotnych stanowiskach w debacie publicznej, podczas gdy Bouchez oczekuje, że media nie będą publikować treści, które jego zdaniem wspierają narracje polityczne sprzeczne z linią jego partii.
Historia napięć między Bouchezem a RTBF
Georges-Louis Bouchez nie po raz pierwszy kieruje ostre słowa pod adresem dziennikarzy RTBF. Od miesięcy zarzuca publicznemu nadawcy brak deontologii zawodowej i polityczną stronniczość, twierdząc, że redakcja faworyzuje lewicowe narracje kosztem obiektywizmu.
Napięcia sięgnęły zenitu tego lata po publikacji artykułu RTBF o niewłaściwym użyciu karty parkingowej dla osób z niepełnosprawnościami na pojeździe należącym do partii MR. Oburzony Bouchez zagroził wówczas bojkotem redakcji, zapowiadając, że nie będzie udzielał wywiadów ani uczestniczył w programach publicznego nadawcy.
Takie działanie ze strony jednego z najważniejszych polityków w kraju – lidera drugiej co do wielkości partii koalicyjnej – stanowi próbę wywierania presji na niezależność mediów. Bojkot ze strony czołowego polityka ogranicza bowiem możliwość dziennikarzy realizowania ich misji informacyjnej wobec obywateli.
Szerszy kontekst – ataki na media w Europie
Przypadek Boucheza wpisuje się w szerszy trend obserwowany w wielu państwach europejskich, gdzie politycy coraz częściej używają ostrej retoryki wobec dziennikarzy. Zjawisko to budzi niepokój organizacji broniących wolności słowa, które ostrzegają, że systematyczne podważanie wiarygodności mediów prowadzi do erozji zaufania społecznego do instytucji demokratycznych.
Media publiczne są w szczególnie trudnym położeniu. Z jednej strony finansowane są z pieniędzy podatników – co daje politykom argument o „naszych pieniądzach”, jak uczynił Bouchez – z drugiej ich niezależność redakcyjna stanowi jeden z filarów demokracji, chroniony konstytucyjnie w większości państw europejskich.
Kwestia deontologii i obiektywizmu dziennikarskiego
Sednem sporu pozostaje różne rozumienie obiektywizmu dziennikarskiego. Bouchez uważa, że publikowanie informacji o postulatach związków zawodowych bez natychmiastowego komentarza krytycznego stanowi przejaw stronniczości. Tymczasem stowarzyszenie dziennikarskie przypomina, że rolą mediów jest prezentowanie różnych stanowisk, nie zaś wartościowanie ich w czasie przekazu.
Współczesne standardy dziennikarskie nakazują prezentować różne perspektywy, lecz nie wymagają, by każda informacja o jednej stronie sporu była równoważona opinią drugiej. Obowiązkiem mediów jest informowanie o faktach, a ocenę ich znaczenia pozostawia się odbiorcom.
Konsekwencje dla demokracji i wolności prasy
Retoryka stosowana przez Boucheza – określanie dziennikarzy mianem aktywistów, zarzuty o fake newsy i groźby finansowe wobec mediów publicznych – może mieć poważne konsekwencje. Systematyczne podważanie wiarygodności mediów przez czołowych polityków przyczynia się do pogłębiania kryzysu zaufania do prasy.
Gdy społeczeństwo traci wiarę w media jako źródło rzetelnych informacji, staje się bardziej podatne na manipulację i dezinformację. Paradoksalnie, oskarżenia o fake newsy mogą same stać się formą dezinformacji, pozwalając politykom odrzucać każdą niewygodną informację niezależnie od jej prawdziwości.
Obawy AGJPB o „klimat nienawiści i nieufności” nie są przesadzone. W innych krajach Europy podobna retoryka doprowadzała do radykalizacji nastrojów społecznych, a w skrajnych przypadkach nawet do agresji wobec dziennikarzy.
Konflikt między Georges-Louisem Bouchezem a belgijskimi mediami to znacznie więcej niż spór o konkretną publikację. To fundamentalna kwestia dotycząca granic krytyki politycznej wobec prasy, rozumienia wolności słowa i roli mediów w demokracji. Sposób, w jaki ta sytuacja się rozwinie, może mieć długotrwałe konsekwencje dla belgijskiej sceny politycznej i przyszłych relacji między władzą a czwartą władzą.