Region Stołeczny Brukseli znalazł się w centrum poważnego kryzysu zaufania finansowego. Choć agencja ratingowa Standard & Poor’s utrzymała ocenę kredytową regionu na poziomie A, decyzja banku Belfius o zamknięciu linii kredytowej dla Brukseli wywołała falę niepokoju i ostrych reakcji politycznych. Opozycja ostrzega, że skutki tej decyzji mogą odczuć nie tylko mieszkańcy stolicy, ale również cała Belgia.
Standard & Poor’s potwierdził rating A dla Regionu Stołecznego Brukseli, jednak pozostawił przy nim negatywną perspektywę. W niemal tym samym czasie bank Belfius – jeden z głównych kredytodawców regionu – zapowiedział zamknięcie z dniem 1 stycznia 2026 r. linii kredytowej o wartości 500 milionów euro. Ten sygnał ostrzegawczy może mieć daleko idące konsekwencje dla stabilności finansów publicznych stolicy.
Ryzyko utraty płynności finansowej
Decyzja Belfius niesie poważne ryzyko dla płynności finansowej regionu. Minister finansów Sven Gatz (Open VLD) przyznał, że ograniczenie dostępu do kredytów utrudni zarządzanie tymczasowymi deficytami budżetowymi wynikającymi z nierównowagi między wpływami a wydatkami. W praktyce oznacza to mniejszą elastyczność w reagowaniu na bieżące potrzeby finansowe Brukseli.
Bob De Brabandere, poseł Vlaams Belang w Parlamencie Brukselskim, ostrzega przed efektem domina. „Zamknięcie linii kredytowej może być pierwszym przewracającym się klockiem domina. Region Stołeczny Brukseli ma również otwartą linię kredytową w banku ING, który – widząc decyzję Belfius – może pójść w jego ślady” – zauważa parlamentarzysta.
Groźba obniżki ratingu i skutków ogólnokrajowych
Według De Brabandere’a, jeśli kolejne banki zdecydują się wycofać z finansowania Brukseli, może to skłonić agencję Standard & Poor’s do obniżenia oceny kredytowej regionu. Ewentualna degradacja ratingu mogłaby mieć konsekwencje nie tylko dla stolicy, lecz także dla pozostałych poziomów administracji publicznej, w tym dla rządu federalnego.
„Jak zwykle końcowy rachunek zapłacą te same grupy społeczne – flamandzka i malejąca brukselska klasa średnia” – ostrzega De Brabandere, wskazując, że skutki kryzysu mogą bezpośrednio uderzyć w gospodarstwa domowe.
Spór o kształt nowego rządu regionalnego
Polityk Vlaams Belang krytykuje także to, że w tak trudnej sytuacji finansowej formowany jest rząd, w którym Flamandowie będą w mniejszości. „To, że w takich okolicznościach powstaje rząd z udziałem tych, którzy doprowadzili Brukselę do finansowej przepaści, i że Flamandowie będą w nim mniejszością, jest nie do zaakceptowania” – stwierdził De Brabandere.
W jego ocenie flamandzkie partie uczestniczące w negocjacjach – Groen, Open VLD, a także N-VA i Vooruit – nie wykazują wystarczającej determinacji, by wymóc na partnerach francuskojęzycznych większą odpowiedzialność. „To niezrozumiałe, że flamandzkie partie pozostają bierne i nie wywierają żadnej presji, aby zapewnić równowagę między wspólnotami” – grzmi poseł.
Polityczne i ekonomiczne skutki kryzysu
Odpowiedzialność za trudną sytuację finansową regionu, zdaniem De Brabandere’a, spoczywa na partiach, które w ostatnich latach współtworzyły władze zarówno na poziomie federalnym, jak i regionalnym. Kryzys ten uwidacznia głębszy problem – systemowe różnice w zarządzaniu finansami publicznymi pomiędzy społecznościami językowymi i złożoność instytucjonalną stolicy.
Eksperci ostrzegają, że utrata dostępu do elastycznego finansowania może zmusić Brukselę do drastycznych oszczędności lub poszukiwania alternatywnych źródeł pieniędzy. Oba rozwiązania mogą mieć bezpośredni wpływ na jakość usług publicznych i sytuację ekonomiczną mieszkańców regionu.
Kryzys finansowy Regionu Stołecznego Brukseli może więc stać się nie tylko testem dla lokalnego rządu, ale i sygnałem ostrzegawczym dla całej Belgii – wskazującym na potrzebę reform finansowych i nowego modelu równowagi między wspólnotami.