Położne zatrudnione w brukselskim szpitalu CHU Saint-Pierre wezmą udział w dzisiejszej ogólnokrajowej manifestacji, by zwrócić uwagę na pogłębiający się kryzys w belgijskiej służbie zdrowia. Personel medyczny ostrzega przed skutkami chronicznego niedofinansowania publicznych placówek, które – jak podkreśla – bezpośrednio zagraża jakości opieki nad pacjentkami i noworodkami. Sytuacja w jednym z największych brukselskich szpitali publicznych odzwierciedla głębsze problemy strukturalne dotykające cały sektor ochrony zdrowia w Belgii.
System finansowania oparty na procedurach, a nie na czasie
Największym problemem wskazywanym przez personel medyczny jest sposób finansowania szpitali publicznych. Obecny model opiera się na rozliczaniu konkretnych procedur medycznych, a nie czasu poświęconego pacjentom. System ten nie uwzględnia charakteru pracy położnych, których rola obejmuje nie tylko nadzór medyczny, ale także wsparcie emocjonalne i psychiczne rodzących kobiet.
W efekcie zespoły położnych są zbyt małe, a warunki pracy pogarszają się z roku na rok. Publiczne szpitale w Brukseli, obsługujące pacjentki o zróżnicowanym pochodzeniu i potrzebach zdrowotnych, szczególnie odczuwają skutki takiego systemu finansowania.
Zamrożone łóżka i rosnąca presja
Dyrekcja CHU Saint-Pierre została zmuszona do „zamrożenia” około dwudziestu łóżek na oddziale położniczym z powodu braku środków na zatrudnienie dodatkowego personelu. Pierwsze ograniczenia wprowadzono dwa lata temu, a kolejne planowane są od stycznia przyszłego roku. Oznacza to mniejszą liczbę miejsc dla pacjentek przy utrzymującym się wysokim zapotrzebowaniu na opiekę.
Obecnie cztery położne obsługują dziewięć sal porodowych, co sprawia, że każda z nich musi jednocześnie zajmować się dwiema lub trzema rodzącymi. Tymczasem standardy medyczne przewidują obecność jednej położnej przy jednej pacjentce. Braki kadrowe mają więc bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo i komfort kobiet w czasie porodu.
Ilość ponad jakość – błędna logika finansowania
System finansowania nagradza liczbę wykonanych procedur, a nie jakość opieki. Szpitale są zachęcane do szybkiej rotacji pacjentek w celu zwiększania przychodów, co często oznacza skrócenie pobytu bez uwzględnienia stanu zdrowia czy potrzeb psychicznych kobiet po porodzie. Personel podkreśla, że decyzje te nie wynikają z braku empatii, lecz z narzuconej logiki ekonomicznej.
Model ten szczególnie utrudnia opiekę nad kobietami rodzącymi bez znieczulenia zewnątrzoponowego, które wymagają większej obecności i wsparcia położnych. Gdy jedna osoba nadzoruje kilka porodów jednocześnie, zapewnienie właściwej opieki staje się niemożliwe.
Skrajne obciążenie i frustracja personelu
Położne z CHU Saint-Pierre mówią o ogromnym przeciążeniu fizycznym i psychicznym. Pracują w systemie zmianowym, często w nocy, z nadgodzinami i minimalnym odpoczynkiem. Wiele z nich rezygnuje z dni wolnych, by nie zostawiać współpracownic samych, gdy trzy osoby muszą obsługiwać dziewięć sal porodowych.
Dodatkowym źródłem frustracji jest planowana reforma systemu wynagradzania pracy nocnej. Obecnie dodatek obowiązuje od godziny 20:30, natomiast projekt zakłada przesunięcie początku jego naliczania na północ. Dla położnych to symboliczny przykład braku uznania dla ich wysiłku i warunków pracy.
Misja publicznego szpitala pod presją
Położne podkreślają, że mimo trudności pozostają wierne misji szpitala publicznego – zapewnienia opieki wszystkim pacjentkom, niezależnie od ich pochodzenia czy sytuacji finansowej. Chcą oferować opiekę empatyczną, ludzką i pełną szacunku. Coraz częściej jednak czują, że obecny system zmusza je do działania wbrew tym wartościom.
Bezprecedensowa mobilizacja
We wtorek 14 października do protestu przystąpi około 90 procent położnych z oddziału matka–dziecko w CHU Saint-Pierre. Tak duża mobilizacja świadczy o skali frustracji i determinacji personelu medycznego. Celem akcji jest zwrócenie uwagi opinii publicznej i władz na skutki polityki oszczędnościowej dla zdrowia kobiet i noworodków.
Szeroki kontekst kryzysu w belgijskiej służbie zdrowia
Sytuacja w CHU Saint-Pierre nie jest odosobniona. Z podobnymi problemami borykają się inne publiczne szpitale w całej Belgii. Niedofinansowanie, przeciążenie personelu i model finansowania oparty na liczbie procedur zamiast jakości opieki to problemy o zasięgu ogólnokrajowym.
Dla mieszkańców Brukseli, w tym polskiej społeczności korzystającej z publicznej opieki zdrowotnej, oznacza to pogorszenie dostępności i jakości usług położniczych. Zamykane łóżka, przepracowany personel i presja na przyspieszanie wypisów wpływają bezpośrednio na bezpieczeństwo kobiet i dzieci.
Protest położnych z CHU Saint-Pierre wpisuje się w szerszą debatę o przyszłości belgijskiego systemu ochrony zdrowia – o tym, jak pogodzić konieczność kontroli wydatków publicznych z obowiązkiem zapewnienia wszystkim mieszkańcom dostępu do godnej, bezpiecznej i wysokiej jakości opieki medycznej.