Przekazywać gniew społeczny samodzielnie czy raczej wspierać CD&V i Les Engagés, by to one go artykułowały? W środowisku organizacji tworzących tzw. „filar chrześcijański” odpowiedź na to pytanie jest od dawna jasna. Jak podkreślają przedstawiciele MOC/ACW (Chrześcijański Ruch Robotniczy), CSC/ACV (chrześcijańskie związki zawodowe) i chrześcijańskiej kasy chorych MC/CM, czasy politycznej zależności należą już do przeszłości.
We wtorek przedstawiciele organizacji filaru chrześcijańskiego – w tym związków zawodowych, kasy chorych oraz Chrześcijańskiego Ruchu Robotniczego (MOC/ACW) – wezmą udział w ogólnokrajowej manifestacji zorganizowanej przez wspólny front związkowy. Jeszcze do niedawna mogło się wydawać, że ze względu na historyczne więzi z CD&V czy Les Engagés będą oni musieli zachować ostrożność wobec partii współtworzących rząd. Dziś jednak sami działacze przekonują, że ten obraz to jedynie relikt przeszłości.
Ewolucja relacji z partiami politycznymi
„Od 1972 roku MOC jest niezależny od wszystkich partii i uznaje zasadę pluralizmu” – przypomina Ariane Estenne, przewodnicząca ruchu. Podobnie Marie-Hélène Ska, sekretarz generalna CSC, podkreśla, że autonomia związku sięga tego samego okresu. Choć w przeszłości istniała wyraźna więź między niderlandzkojęzycznym skrzydłem ACV a partią CVP (obecnie CD&V), związek ten osłabł wraz ze spadkiem znaczenia chadecji na początku XXI wieku.
„Od co najmniej dwudziestu pięciu lat naszym celem jest promowanie wizji społeczeństwa integracyjnego, w którym każdy ma wartość, prawa i obowiązki” – mówi Ska. „W ostatnich latach wielu polityków straciło kontakt z rzeczywistością pracy. Czy ktoś w parlamencie jeszcze wie, jak wygląda życie pracowników?”
Podobny dystans widać w podejściu chrześcijańskiej kasy chorych (MC). „Jesteśmy częścią społeczeństwa obywatelskiego, ale też istotnym filarem systemu zabezpieczenia społecznego” – wyjaśnia wiceprzewodnicząca MC Elise Derroitte. „Utrzymujemy relacje ze wszystkimi ministrami zdrowia, niezależnie od ich barw politycznych.”
Zasada równego dystansu
Choć wśród polityków nie brakuje osób, które wywodzą się z organizacji filaru chrześcijańskiego, sam ruch podkreśla, że nie utrzymuje z żadną partią uprzywilejowanych więzi. „Elisabeth Degryse, dziś minister z Les Engagés, była wiceprzewodniczącą MC, ale jej działalność polityczna zaczęła się wcześniej, jeszcze w CDH” – przypomina Derroitte.
„Mamy kontakty nie tylko z CD&V czy Les Engagés, ale również z Vooruit i innymi ugrupowaniami – wszędzie tam, gdzie drzwi są otwarte, z wyjątkiem skrajnej prawicy. Nie chcemy uczestniczyć w wykluczających podziałach” – dodaje Ska.
Ta postawa, określana jako „równa odległość”, wynika również z rosnącej nieufności wobec klasy politycznej. „Niektóre partie zachowują się jak w dylemacie więźnia – gotowe są na każde ustępstwo, byle pozostać u władzy. Chcemy pokazać absurd takich decyzji. Polityka to nie arkusze kalkulacyjne” – ostrzega Ska.
Rola MOC i nowa strategia ruchu
Filar chrześcijański, który dawniej był zapleczem dla partii chadeckich, dziś funkcjonuje w sposób niezależny, dostosowując swoje działania do realiów politycznych i społecznych. „Naszym zadaniem jest nie tylko ekspertyza i lobbing, ale również rozwijanie wizji społeczeństwa, które chcemy współtworzyć” – podkreśla Ska.
„W 2023 roku odnowiliśmy naszą strategię polityczną, wyznaczając główne kierunki: postkapitalizm, internacjonalizm i awangardowość” – dodaje Ariane Estenne. „Naszym celem jest budowa innego modelu społeczeństwa. W tym kontekście oś lewica–prawica oraz kwestie ekologiczne są dziś bardziej istotne niż przestarzały podział filarowy.”
Praktyczne skutki autonomii
Deklarowana niezależność ma konkretne konsekwencje. Organizacje chrześcijańskie nie wspierają już automatycznie CD&V czy Les Engagés – budują tematyczne koalicje i szukają partnerów tam, gdzie znajdują wspólne cele i wartości.
Ta transformacja odzwierciedla głębsze zmiany w belgijskim krajobrazie politycznym. Tradycyjne podziały filarowe ustępują miejsca nowym liniom sporu – społecznym, gospodarczym i ekologicznym. W praktyce oznacza to, że podczas wtorkowej manifestacji organizacje chrześcijańskie nie będą powściągać swojej krytyki wobec rządu tylko dlatego, że zasiadają w nim dawni sojusznicy.
Dla partii chadeckich to poważne wyzwanie – tracą one automatyczne wsparcie zaplecza społecznego, które przez dziesięciolecia stanowiło ich fundament. Teraz muszą zabiegać o poparcie tych organizacji, oferując konkretne rozwiązania i polityczne wizje, a nie odwołując się do historycznych więzi.
W dłuższej perspektywie ta zmiana może przeobrazić układ sił politycznych w Belgii. Organizacje filaru chrześcijańskiego, dysponując dużym wpływem społecznym i rozbudowaną strukturą, stają się niezależnymi graczami – kierującymi się własną wizją sprawiedliwości społecznej, solidarności i dobra wspólnego.