W ciągu niespełna dekady liczba samochodów w pełni elektrycznych we Flandrii wzrosła aż 95-krotnie, co skłoniło rząd flamandzki do wprowadzenia nowego systemu opodatkowania tych pojazdów. Decyzja ta wywołała mieszane reakcje – od uzasadnień budżetowych po obawy o spowolnienie transformacji energetycznej w sektorze transportu.
Od 1 stycznia 2026 r. właściciele pojazdów zeroemisyjnych we Flandrii będą zobowiązani do uiszczania zarówno jednorazowego podatku rejestracyjnego, jak i corocznego podatku od użytkowania pojazdu. Minister finansów i budżetu regionu, Ben Weyts (N-VA), ogłosił w czwartek wprowadzenie nowego systemu, który ma dostosować flamandzkie przepisy do zasad obowiązujących w pozostałych regionach Belgii.
Organizacje branżowe, takie jak federacja mobilności elektrycznej EV Belgium oraz stowarzyszenie firm wynajmujących pojazdy Renta, zareagowały na tę zapowiedź z rozczarowaniem, wskazując na ryzyko spowolnienia rozwoju elektromobilności w regionie.
Wyrównanie systemu podatkowego w Belgii
Flandria była dotąd jedynym regionem kraju, w którym właściciele samochodów elektrycznych i wodorowych byli całkowicie zwolnieni z podatków związanych z rejestracją i użytkowaniem pojazdu. W Walonii i Brukseli takie zwolnienia już nie obowiązują – tam kierowcy od lat płacą oba podatki.
Dotychczasowe preferencje fiskalne miały zachęcić mieszkańców Flandrii do zakupu aut elektrycznych i przyspieszyć proces przejścia na flotę bezemisyjną. Jednak sukces tej polityki paradoksalnie stał się argumentem za jej zakończeniem. Gwałtowny wzrost liczby pojazdów elektrycznych doprowadził bowiem do znacznego spadku wpływów z podatków drogowych, co zagroziło finansowaniu regionalnej infrastruktury transportowej.
Uzasadnienie wprowadzenia podatku
Minister Ben Weyts w rozmowie z dziennikiem „Het Nieuwsblad” wyjaśnił przyczyny decyzji. „Zwolnienie było tak skuteczne, że dochody podatkowe spadły na tyle, iż finansowanie naszej infrastruktury drogowej znalazło się w niebezpieczeństwie” – stwierdził polityk N-VA.
Podkreślił, że utrzymanie i rozbudowa sieci dróg wymaga stabilnych i przewidywalnych źródeł finansowania. „Musimy interweniować, aby nadal inwestować w utrzymanie naszych dróg” – dodał. Dane potwierdzają skalę zmian: liczba samochodów elektrycznych wzrosła z 1 390 w 2015 r. do 132 979 w 2024 r., a obecnie stanowią one 16 procent wszystkich nowo rejestrowanych pojazdów we Flandrii.
Szczegóły nowego systemu opodatkowania
Nowy system podatkowy ma pogodzić potrzeby budżetowe z utrzymaniem zachęt dla użytkowników pojazdów bezemisyjnych. Choć zniknie całkowite zwolnienie z podatków, obciążenia nadal pozostaną znacznie niższe niż w przypadku samochodów spalinowych.
Od 1 stycznia 2026 r. właściciele pojazdów elektrycznych lub wodorowych zapłacą jednorazowy podatek rejestracyjny w wysokości 61,50 euro. Roczny podatek od użytkowania będzie zależny od mocy pojazdu wyrażonej w koniach podatkowych – podobnie jak w przypadku innych samochodów. Większość aut elektrycznych mieści się w najniższym przedziale: 69,72 euro rocznie dla pojazdu o mocy 1 konia podatkowego i 87,24 euro dla samochodu o mocy 5 koni podatkowych.
Według szacunków rządu flamandzkiego, nowy system ma przynieść około 30 milionów euro rocznie, które zostaną przeznaczone na utrzymanie i modernizację dróg w regionie.
Krytyka ze strony branży
Philippe Vangeel, dyrektor EV Belgium, skrytykował decyzję o wprowadzeniu podatku, uznając ją za przedwczesną. „Prywatny rynek samochodów elektrycznych jeszcze się nie rozwinął” – powiedział. „Ci, którzy mówią o 'zbyt dużym sukcesie’, patrzą wyłącznie na auta służbowe. Dla flamandzkich rodzin jazda elektryczna wciąż nie jest pierwszym wyborem”.
Jak zauważył, dynamiczny wzrost liczby aut elektrycznych wynikał głównie z rozwoju flot firmowych, gdzie korzystne regulacje podatkowe uczyniły takie pojazdy bardziej opłacalnymi. Rynek prywatny pozostaje natomiast ograniczony ze względu na wysokie ceny, niedostateczną infrastrukturę ładowania i wciąż obecne obawy dotyczące zasięgu czy czasu ładowania.
Zastrzeżenia zgłosiła również federacja Renta, podkreślając brak rozwiniętego rynku wtórnego. „Transformacja energetyczna być może odnosi sukces wśród aut służbowych, ale na rynku używanych samochodów elektrycznych jej jeszcze nie widać” – wskazano w komunikacie. Organizacja ostrzegła, że „wprowadzenie podatku na droższe w zakupie auta elektryczne nie przekona nowych kierowców do zmiany”.
Szerszy kontekst polityki klimatycznej
Decyzja władz Flandrii wpisuje się w szerszą europejską debatę o finansowaniu infrastruktury transportowej w czasach rosnącej elektromobilności. Wraz ze spadkiem liczby samochodów spalinowych maleją wpływy z akcyzy paliwowej, co zmusza rządy do szukania nowych źródeł dochodu.
Różne kraje testują alternatywne modele, takie jak opłaty za przejechany kilometr czy podatki uzależnione od masy pojazdu lub wpływu na infrastrukturę. Flandria jest jednym z pierwszych regionów, które wprost reagują na ten problem, próbując dostosować system podatkowy do realiów transformacji energetycznej.
Dla polskojęzycznych mieszkańców Belgii decyzja ma wymiar praktyczny – wielu z nich rozważa zakup samochodu elektrycznego jako auta prywatnego lub służbowego. Zmiana przepisów może więc wpłynąć na ich decyzje finansowe i planowanie wydatków.
W dłuższej perspektywie wprowadzenie podatku może okazać się początkiem nowego trendu nie tylko w Belgii, ale i w całej Europie. Kluczowe będzie jednak to, czy reforma nie osłabi tempa przechodzenia na transport bezemisyjny, a zarazem pozwoli na stabilne finansowanie infrastruktury drogowej.