Pod koniec lipca brukselski przewoźnik publiczny STIB/MIVB znacząco ograniczył ofertę Taxibus – specjalistycznej usługi transportowej dla osób z ograniczoną mobilnością. Decyzję, uzasadnioną względami budżetowymi, najbardziej odczuli ci mieszkańcy stolicy, którzy są całkowicie uzależnieni od tego przystępnego cenowo środka transportu. Paradoksalnie, cięcia wprowadzono zaledwie kilka dni po zakończeniu Tygodnia Mobilności, którego tegoroczne hasło brzmiało „mobilność dla wszystkich”.
Ironia tej sytuacji nie uszła uwadze organizacji reprezentujących osoby z niepełnosprawnościami. „Po Tygodniu Mobilności pod hasłem ‘mobilność dla wszystkich’ wnioski są raczej przygnębiające” – stwierdza Nino Peeters, prezes stowarzyszenia Passe le message à ton voisin. Choć organizacja docenia starania STIB/MIVB w zakresie informowania osób z ograniczoną mobilnością o dostępności głównych środków transportu (autobusów, tramwajów, metra), radykalne ograniczenie Taxibus stanowi poważny krok wstecz w polityce integracyjnej stolicy.
Usługa ofiarą własnego sukcesu – dramatyczny wzrost zapotrzebowania
Taxibus to specjalna usługa transportowa przeznaczona dla osób oficjalnie uznanych za osoby z ograniczoną mobilnością. System ten zapewnia przejazdy typu door-to-door po bardzo atrakcyjnej cenie 1,90 euro – zaledwie ułamku kosztu standardowej taksówki. Dla wielu osób z niepełnosprawnościami to jedyny sposób na samodzielne przemieszczanie się po Brukseli.
Od czasu reformy w 2014 roku popularność usługi wzrosła w sposób spektakularny. Jak informuje STIB/MIVB, liczba kursów zwiększyła się z 40 000 rocznie w 2014 roku do aż 207 000 w 2024 roku. Obecnie z systemu korzysta około 3 000 zarejestrowanych użytkowników. Ten pięciokrotny wzrost zapotrzebowania, choć świadczy o skuteczności i potrzebie istnienia usługi, stworzył również poważne wyzwanie finansowe.
Nierównowaga budżetowa wymusza cięcia
Dotacja regionalna na funkcjonowanie Taxibus wynosi 4,7 miliona euro rocznie. Ta „zamknięta koperta budżetowa” okazała się niewystarczająca już w 2023 roku. W 2024 roku faktyczny koszt świadczenia usługi osiągnął 6,3 miliona euro, co zmusiło STIB/MIVB do pokrycia z własnych środków deficytu w wysokości 1,6 miliona euro.
„Jeśli wzrost będzie postępował, wkrótce osiągniemy roczny deficyt rzędu 2,5 miliona euro, podczas gdy Region wymaga od nas oszczędności” – tłumaczy przedstawiciel STIB/MIVB. W tej sytuacji zarząd zdecydował o wprowadzeniu limitu 60 kursów miesięcznie na osobę, co w praktyce oznacza maksymalnie jeden przejazd w obie strony dziennie.
Celem tej restrykcji jest utrzymanie się w granicach budżetu z poprzedniego roku – 4,7 miliona euro dotacji oraz 1,6 miliona euro dopłaty własnej. Operator podkreśla, że 85% kursów nadal realizują zewnętrzne firmy taksówkowe, a jedynie 15% wykonywane jest przez pojazdy należące do STIB/MIVB.
Poważne skutki dla codziennego życia użytkowników
Dla osób z ograniczoną mobilnością wprowadzony limit ma bardzo realne i dotkliwe konsekwencje. „Musimy teraz wybierać między wizytą u fizjoterapeuty, lekarza a dojazdem do pracy” – mówi Nino Peeters, wskazując na dramatyczny dylemat użytkowników. Ograniczenie do 60 kursów miesięcznie wymusza rezygnację z części podstawowych aktywności życiowych lub ponoszenie dużo wyższych kosztów transportu komercyjnego.
Dodatkowym utrudnieniem jest system rezerwacji. Wizyty lekarskie często planuje się z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, tymczasem Taxibus pozwala na rezerwację jedynie do 14 dni naprzód. „Kiedy nie ma już wolnych miejsc, trzeba radzić sobie samemu i płacić pełną cenę za zwykłą taksówkę, bo system STIB/MIVB wtedy odsyła do tradycyjnych usług metro-tramwaj-autobus” – wyjaśnia Peeters. Taka sytuacja jest absurdalna dla osób, które z definicji nie mogą korzystać z transportu publicznego.
Najbardziej dotknięte są osoby o niskich dochodach – często utrzymujące się ze świadczeń socjalnych i niemające możliwości finansowych, by opłacić kurs taksówką za 20–30 euro. Różnica między 1,90 euro a 30 euro nie jest dla nich kwestią komfortu, lecz barierą w dostępie do podstawowych usług, w tym medycznych.
Interwencja Unia i perspektywa rozwiązania
Sprawą zainteresowała się instytucja Unia – belgijski organ ds. równości szans i przeciwdziałania dyskryminacji (dawniej Centre pour l’égalité des chances et la lutte contre le racisme). Organizacja wystąpiła do STIB/MIVB o przywrócenie poprzedniego poziomu usług do czasu wypracowania nowej, uzgodnionej reformy, zgodnie z obowiązującym kontraktem usług publicznych między przewoźnikiem a Regionem Brukselskim.
Interwencja Unia nadaje sprawie wymiar prawny – ograniczenie usługi może bowiem zostać uznane za naruszenie zasady równego traktowania i niedyskryminacji osób z niepełnosprawnościami, chronionej zarówno przez prawo belgijskie, jak i unijne.
Impas polityczny w Regionie Brukselskim blokuje decyzje
Kluczowym problemem pozostaje brak pełnoprawnego rządu regionalnego w Brukseli. Przedłużający się impas po wyborach sprawia, że władze funkcjonują jedynie w trybie bieżącego zarządzania, bez możliwości podejmowania nowych decyzji budżetowych.
„W obecnej sytuacji braku rządu w Regionie Brukselskim ten problem nie zostanie rozwiązany ani politycznie, ani finansowo” – komentuje Nino Peeters, podkreślając, że to zjawisko ma charakter strukturalny. Polityczna niestabilność ponownie najbardziej uderza w grupy społeczne znajdujące się w najtrudniejszej sytuacji.
„To kolejny raz ci, którzy mają najmniej, cierpią najbardziej” – podsumowuje prezes stowarzyszenia, wskazując na systemowy charakter problemu w belgijskiej polityce społecznej.
Szerszy kontekst – mobilność jako prawo podstawowe
Sprawa Taxibus wykracza poza ramy jednej usługi transportowej. Dotyczy fundamentalnego prawa do mobilności, które warunkuje możliwość korzystania z innych praw – do pracy, edukacji, opieki zdrowotnej czy uczestnictwa w życiu społecznym. Dla osób z ograniczoną mobilnością brak dostępnego cenowo transportu oznacza faktyczne wykluczenie z życia publicznego.
Paradoks polega na tym, że Bruksela promuje się jako miasto inkluzywne i przyjazne wszystkim mieszkańcom, podczas gdy decyzje podejmowane z powodów budżetowych prowadzą w przeciwnym kierunku. Hasło „mobilność dla wszystkich” pozostaje pustym sloganem, jeśli nie towarzyszy mu realne finansowanie i polityczna wola działania.
Problem ten wymaga rozwiązania systemowego, które pogodzi rosnące zapotrzebowanie na usługi dla osób z ograniczoną mobilnością z realiami finansowymi. Może to oznaczać zwiększenie dotacji regionalnej, lepsze zarządzanie usługą lub poszukiwanie alternatywnych źródeł finansowania. Bez takich działań tysiące najbardziej wrażliwych mieszkańców Brukseli pozostaną uwięzione w swoich domach lub zmuszone do ponoszenia kosztów przekraczających ich możliwości.