Kontrowersyjne badanie przeprowadzone przez Inami/RIZIV (Instytut Ubezpieczeń Zdrowotnych i Inwalidztwa) na zlecenie ministra zdrowia Franka Vandenbroucke’a stało się punktem wyjścia do gorącej debaty w programie telewizyjnym „De Afspraak op vrijdag”. Minister nie szczędził słów krytyki wobec kas chorych, wskazując przede wszystkim na Niezależne Kasy Chorych (Partenamut, Helan) jako głównych winowajców nieprawidłowości, choć zarzuty objęły również pozostałe instytucje.
Minister wyjaśnił, że kontrola nie była reprezentatywna dla wszystkich długotrwale chorych. Badanie objęło wybraną grupę osób, które zachowały status długotrwale chorego aż do momentu przejścia na emeryturę, mimo że ich stan zdrowia nie uzasadniał takiego rozwiązania. Wyniki okazały się alarmujące – jedynie 16 procent badanych miało prawo zachować pełne świadczenie, 55 procent powinno było otrzymywać zasiłki obniżone, a aż 27 procent w ogóle nie kwalifikowało się do statusu długotrwale chorego.
Konsekwencje finansowe dla kas chorych
Zdaniem ministra Vandenbroucke’a wyniki kontroli jednoznacznie pokazują niedostateczny poziom monitorowania przypadków długotrwałej choroby. Minister nie wahał się wskazać winnych, choć zaznaczył, że problem nie dotyczy wyłącznie jednej instytucji. – Niezależne Kasy Chorych były głównym problemem, ale inne instytucje również nie mogą czuć się bezkarne – podkreślił. Jak zapowiedział, wprowadzony zostanie system wynagrodzeń dla kas chorych uwzględniający ich podejście do tej kwestii, a wyniki kontroli dokumentacji z 2024 roku będą miały bezpośredni wpływ na rozliczenia finansowe.
Vandenbroucke określił praktykę przyznawania statusu długotrwale chorego „na całe życie” jako społecznie niedopuszczalną. Wskazał jednocześnie, że osłabienie systemu kontroli i monitorowania rozwijało się przez całą dekadę, począwszy od 2012 roku.
Ochrona najbardziej wrażliwych pacjentów
Minister podkreślił, że kontrola nie obejmowała osób z najpoważniejszymi schorzeniami, takimi jak ciężkie nowotwory, choroba Alzheimera, Parkinsona, zespół Korsakowa czy całkowita utrata wzroku. Ta grupa pacjentów nie będzie objęta zaostrzonym nadzorem. Vandenbroucke zaznaczył konieczność wyraźnego rozróżnienia między osobami rzeczywiście niezdolnymi do pracy a tymi, które mogłyby powrócić do aktywności zawodowej przy odpowiednim wsparciu.
Zwrócił też uwagę na pozytywny aspekt: spośród pół miliona osób chorujących dłużej niż rok, 105 tysięcy już częściowo wróciło do pracy, często łącząc zatrudnienie z pobieraniem zasiłku. Choć minister nie przypisał sobie wyłącznej zasługi, podkreślił skuteczność swojej wieloetapowej strategii reform.
Cztery etapy reformy systemu
Pierwsza fala działań rozpoczęła się w 2021 roku i polegała na utworzeniu w kasach chorych punktów kontaktowych dla osób szukających możliwości powrotu do pracy. Drugi etap zobowiązał kasy do osobistego kontaktu z długotrwale chorymi w czwartym, siódmym i jedenastym miesiącu choroby, w celu regularnego monitorowania ich sytuacji. Od 2024 roku zniesiono możliwość jednorazowego przyznawania statusu długotrwale chorego aż do emerytury, z wyjątkiem przypadków bardzo poważnych schorzeń.
Trzeci etap reform, zapisany w umowie koalicyjnej, koncentruje się na ograniczeniu napływu nowych długotrwale chorych do systemu, z większym naciskiem na aktywizację zawodową i zwiększenie odpowiedzialności pracodawców.
Koniec izolacji lekarzy w systemie
Minister zapowiedział czwartą falę reform, w ramach której lekarze mają zostać aktywnie włączeni w proces zarządzania przypadkami długotrwale chorych, aby wspólnie oceniać, jakie zadania pacjenci są w stanie wykonywać. – Koniec z lekarzami pracującymi każdy na swojej wyspie – zadeklarował Vandenbroucke, wskazując na potrzebę ścisłej współpracy między trzema typami lekarzy: prowadzącym (rodzinnym lub specjalistą), doradczym z kasy chorych oraz lekarzem medycyny pracy.
Propozycja niezależnej kontroli
Profesor ekonomii pracy z Uniwersytetu w Gandawie, Stijn Baert, zaproponował stworzenie korpusu niezależnych lekarzy kontrolujących, niezwiązanych z kasami chorych, finansowanego z budżetu przeznaczanego obecnie na lekarzy doradczych. Minister odrzucił jednak ten pomysł, wybierając strategię zwiększenia odpowiedzialności kas w ramach istniejących struktur. Jego zdaniem dostępne są już wystarczające narzędzia do realizacji funkcji kontrolnej, co czyni zbędnym tworzenie nowej instytucji nadzorczej.