Miłośnicy małży mogą w tym sezonie spróbować prawdziwej ciekawostki – rocznych małży pochodzących z niderlandzkich wód. To efekt niezwykłego splotu zdarzeń w morskim ekosystemie, który rozpoczął się od niedoboru krewetek. Hodowcy z prowincji Zeeland zachęcają, by w tym roku odstawić na bok tradycyjne duże okazy i spróbować młodszych muszli, które – jak podkreślają – są prawdziwym kulinarnym rarytasem.
Choć może się wydawać, że to nowy gatunek, w rzeczywistości Jonge Zeeuwse – bo tak nazwano ten produkt – to po prostu małże w wieku jednego roku. Zazwyczaj na stołach pojawiają się dwuletnie, znacznie większe okazy. Tymczasem w niderlandzkich wodach doszło do wyjątkowego zjawiska: z powodu braku krewetek, które zazwyczaj żywią się larwami małży, a jednocześnie rekordowego wysypu młodych małży, ich populacja osiągnęła bezprecedensową liczebność.
Natura zaskoczyła hodowców po raz pierwszy od trzydziestu lat
Specjaliści przyznają, że z podobnym zjawiskiem nie mieli do czynienia od trzech dekad. „Morze zawsze potrafi nas zaskoczyć. To efekt rzadkiej reakcji łańcuchowej w naturze, której skutkiem jest morze pełne małży” – mówi Tilly Sintnicolaas, menedżerka Holenderskiego Biura ds. Małży (Nederlands Mosselbureau).
Hodowcy z Zelandii postanowili wykorzystać tę wyjątkową sytuację i wprowadzić na rynek także młodsze okazy, które normalnie czekałyby na zbiór do przyszłego lata, by osiągnąć pełną dojrzałość. „To małże, które hodowcy zazwyczaj zachowują dla siebie” – podkreśla Sintnicolaas. „Choć są mniejsze, mają wyjątkowy smak i pełne wnętrze. To niewielka muszla, ale w środku kryje się prawdziwy skarb”.
Jozian van der Endt, jeden z hodowców, porównuje je do młodego kurczaka lub cielęcia – produktów cenionych w kuchni za delikatność i subtelny smak. W świecie gastronomii roczne małże z Zelandii bywają zestawiane z francuskimi małżami bouchot, choć to zupełnie inne gatunki.
Kampania skierowana do młodszych konsumentów
„To nie małże do klasycznego garnka, lecz składnik, który można wykorzystać w wielu potrawach” – tłumaczy Tilly Sintnicolaas z Nederlands Mosselbureau.
Aby spopularyzować Jonge Zeeuwse, instytucja rusza z kampanią promocyjną w Niderlandach i Flandrii. Za pomocą materiałów wideo i spotów radiowych chce dotrzeć przede wszystkim do młodszych konsumentów. „Młodzi ludzie chętniej eksperymentują w kuchni. Wiemy, że belgijscy klienci szczególnie cenią duże małże typu jumbo lub ze złotym znakiem jakości” – zauważa Sintnicolaas. „Ale roczne małże chcemy zaprezentować inaczej – jako składnik do past, sałatek lub tapas, czyli drobnych dań do dzielenia się”.
Szybsze przygotowanie i większa wszechstronność
Roczne małże mają także praktyczną zaletę – są szybsze w przygotowaniu. „Wystarczy kilka minut na patelni z odrobiną ziół lub w papilotach. Oczywiście można też ugotować je tradycyjnie, ale wtedy potrzeba około osiemdziesięciu muszli zamiast trzydziestu dużych, a i na zjedzenie trzeba poświęcić więcej czasu” – wyjaśnia Sintnicolaas. Mniejsze małże to więcej pracy przy posiłku, ale również więcej smaku.
Przedstawicielka biura uspokaja jednak tradycjonalistów – wprowadzenie Jonge Zeeuwse nie oznacza, że duże małże znikną z rynku. „Większości pozwolimy dojrzeć i trafią na rynek w przyszłym sezonie” – zapewnia.
Wyjątkowa sytuacja w niderlandzkich wodach stworzyła zatem rzadką okazję zarówno dla hodowców, jak i dla smakoszy. Pierwsi mogą w pełni wykorzystać nadzwyczajny urodzaj, a drudzy – odkryć nowe oblicze znanego przysmaku. Kampania ma pokazać, że małże mogą być nie tylko tradycyjnym daniem, ale też wszechstronnym składnikiem nowoczesnej kuchni, idealnym dla młodego pokolenia poszukującego kulinarnych nowości.