Szkoły we Flandrii zmagają się z poważnymi trudnościami w zatrudnianiu wykwalifikowanych specjalistów z dziedzin takich jak prawo, rachunkowość czy inżynieria. Powodem są sztywne przepisy dotyczące kwalifikacji pedagogicznych oraz ograniczenia budżetowe, które uniemożliwiają konkurowanie z sektorem prywatnym o najlepszych kandydatów.
Ann Vanbelleghem, kierownik administracyjna grupy szkolnej Karel de Goede w Brugge, zarządzającej 25 szkołami podstawowymi, 9 średnimi i jednym internatem, opisuje sytuację jako „wiosłowanie dostępnymi wiosłami wymagające ogromnej kreatywności”. W ciągu 13 lat pracy w sektorze prywatnym – jak podkreśla – nigdy nie spotkała się z podobnymi ograniczeniami. Grupa zatrudniająca ponad 1 800 osób działa w skali dużego przedsiębiorstwa, jednak jej możliwości rekrutacyjne są znacznie mniejsze niż w firmach prywatnych.
Rosnące wymagania wobec szkół
Według Vanbelleghem w ostatnich latach szkoły obciążono dodatkowymi obowiązkami w zakresie rachunkowości, podatków, zrównoważonego rozwoju, cyberbezpieczeństwa czy modernizacji infrastruktury. Zarządzanie tymi obszarami wymaga udziału specjalistów, których jednak trudno zatrudnić z powodu restrykcyjnych przepisów.
Placówki potrzebują prawników, specjalistów ds. podatków, kadr czy inżynierów, ale osoby te muszą posiadać dyplom pedagogiczny, nawet jeśli nigdy nie będą prowadzić zajęć w klasie. Wymóg ten całkowicie uniemożliwia rywalizację z sektorem prywatnym. Vanbelleghem podkreśla, że nie może oferować bonusów finansowych ani samochodów służbowych – jedynymi atutami pozostają przyjazna atmosfera pracy i wakacje szkolne.
Niedobory budżetowe pogłębiają problem
Sytuację dodatkowo komplikuje brak środków finansowych. Szkoły otrzymują fundusze – w postaci punktów lub godzin – zależnie od liczby uczniów, które mogą przeznaczyć na zatrudnienie personelu. Jak zauważa Vanbelleghem, władze praktycznie nie przyznają budżetu na zarządzanie grupami szkolnymi. Aby zatrudnić specjalistę, placówka musi odebrać część punktów szkołom, które już teraz cierpią na braki kadrowe.
Apel o większą elastyczność zatrudnienia
Z postulatem deregulacji występuje coraz więcej dyrektorów i zarządów szkół. Domagają się większej swobody w polityce kadrowej oraz możliwości samodzielnego decydowania o wydatkowaniu budżetu. Obecnie fundusze są ściśle przypisane do określonych celów, co ogranicza elastyczność działania i zwiększa biurokrację.
Bruno Vanobbergen, dyrektor generalny Katholiek Onderwijs Vlaanderen (Katolickiego Szkolnictwa Flandrii), podkreśla, że szkoły potrzebują równych warunków prawnych umożliwiających zatrudnianie profesjonalnej kadry kierowniczej średniego szczebla na rynkowych zasadach.
Absurdalne konsekwencje obecnych regulacji
Koen Pelleriaux, dyrektor sieci szkół publicznych GO!, zwraca uwagę na paradoksy obowiązującego systemu. Szkoły potrzebują doradców ds. prewencji czy inżynierów-architektów, lecz aby wypłacać im odpowiednie wynagrodzenia, muszą finansować ich etaty z godzin przeznaczonych dla nauczycieli. Kandydaci z kolei są zobowiązani do ukończenia studiów pedagogicznych. Pelleriaux apeluje o większą autonomię w sposobie wykorzystania przyznanych środków.
Stanowisko władz regionalnych
Flamandzka minister edukacji Zuhal Demir (N-VA) zapowiedziała, że temat zostanie omówiony podczas jesiennego dialogu społecznego. Zastrzegła jednak, że trudno mówić o konkretnych rozwiązaniach przed zakończeniem rozmów, gdyż każdy element systemu edukacyjnego wymaga całościowej analizy.
Kontekst przemian w szkolnictwie
Problemy zgłaszane przez dyrektorów wpisują się w szerszy proces konsolidacji struktur oświatowych we Flandrii. Władze regionalne tworzą coraz większe grupy szkolne, co ma zwiększyć efektywność zarządzania. Jednak praktycy wskazują, że przepisy i system finansowania nie nadążają za tymi zmianami.
Wymogi dotyczące zgodności z przepisami podatkowymi, ekologicznymi i bezpieczeństwa cyfrowego sprawiają, że szkoły coraz częściej przypominają duże organizacje, które wymagają profesjonalnego zaplecza administracyjnego. Tymczasem model zarządzania oparty głównie na kadrze pedagogicznej staje się niewystarczający.
Niska konkurencyjność wynagrodzeń w sektorze publicznym dodatkowo utrudnia pozyskanie specjalistów. Tradycyjne atuty – stabilność zatrudnienia i dłuższe urlopy – nie rekompensują różnic płacowych, zwłaszcza gdy dodatkowo wymagane są kwalifikacje pedagogiczne nieadekwatne do wykonywanej pracy.
Debata o elastyczności zatrudnienia w oświacie dotyczy kluczowego pytania: jak zapewnić szkołom możliwości organizacyjne porównywalne z przedsiębiorstwami o podobnej skali, zachowując jednocześnie edukacyjny charakter ich misji. Jesienne negocjacje nad nowym statutem nauczycieli mogą być krokiem w stronę bardziej nowoczesnego modelu zarządzania, jednak – jak podkreśla minister Demir – potrzebne będzie całościowe podejście obejmujące wszystkie aspekty funkcjonowania systemu edukacji.