Mieszkańcy budynku Windmolenveld w Tienen są wstrząśnięci po tragedii, w której 48-letni Celestin N. pozbawił życia swoją 31-letnią partnerkę, matkę ich dwóch małych córek. Sąsiedzi opisują parę jako spokojnych i troskliwych rodziców, u których nie widać było żadnych oznak konfliktu.
Dokładny przebieg wydarzeń z czwartkowego wieczoru pozostaje niejasny. Około godziny 22:00 spokój osiedla przerwał widok licznych radiowozów i karetek pogotowia. Nikt z mieszkańców nie przypuszczał, że służby przybyły w związku z zabójstwem kobiety na szóstym piętrze. Wcześniej tego samego wieczoru Celestin sam zgłosił się na policję.
Ostatnie chwile przed tragedią
William, lokator mieszkający kilka pięter niżej, był jedną z ostatnich osób, które widziały Celestina przed zdarzeniem. „Widziałem go tego wieczoru. Około 17:30 zadzwonił, bo utknął w windzie z dzieckiem, a młodsza córka została sama w mieszkaniu z garnkiem na kuchence. Poszedłem mu pomóc i nie zauważyłem nic niepokojącego. To bardzo mili ludzie. Nigdy nie słyszałem tam kłótni. On był pomocny, w mieszkaniu panował porządek. Nie mogę tego pojąć” – opowiada William.
Nocna akcja służb
„Około 22:00 zobaczyłem mnóstwo błyskających świateł. Nie zmrużyłem oka przez całą noc. Ciągle ktoś przychodził i wychodził – prokurator, technicy, ludzie z laboratorium. Widziałem, jak ją wynoszą” – relacjonuje sąsiad.
Celestin pracował w zakładzie spożywczym w Tienen. Mężczyzna pochodzenia afrykańskiego miał trzech synów z poprzedniego związku z kobietą z Niderlandów. Jego obecna partnerka, matka dwóch córek, pracowała jako pomoc domowa i codziennie odwoziła dzieci do szkoły rowerem.
Portret sprawcy według sąsiadów
Ze względu na swoją wysoką posturę Celestin przyciągał uwagę, ale według sąsiadów był zawsze uśmiechnięty i mówił płynnie po niderlandzku. Nikt nie przypuszczał, że mógłby dopuścić się przemocy.
„Nie mogę powiedzieć o nim nic złego. Wszyscy jesteśmy w szoku. Był bardzo schludny. Czasem organizował przyjęcia – przyjeżdżali ludzie z Brukseli, elegancko ubrani. Bywała muzyka, ale zawsze nas wcześniej uprzedzał” – dodaje sąsiad.
Los dzieci pozostaje niepewny
Nie wiadomo jeszcze, jaka będzie przyszłość córek pary. Obecnie przebywają pod opieką bliskich w Tienen i czują się dobrze. „To cudowne dziewczynki, mają około półtora roku i trzy lata” – mówi sąsiad.
„To niewyobrażalne. Wydawali się normalną parą, która troszczyła się o dzieci. Strasznie żal tych maluchów” – dodaje z żalem.
Mieszkanie zostało opieczętowane, a rodzina ofiary na razie nie komentuje sprawy.
Tragedia w Tienen po raz kolejny pokazuje, jak trudno dostrzec przemoc domową, która często rozgrywa się w milczeniu i pozostaje niewidoczna dla otoczenia.