Belgijski związek zawodowy wojskowych (SLFP-Défense) skierował w czwartek formalne wezwanie do państwa belgijskiego reprezentowanego przez ministra obrony narodowej Theo Franckena (N-VA). Organizacja domaga się, by żołnierze byli wynagradzani za wszystkie godziny faktycznie przepracowane podczas służby. Jeśli odpowiedź resortu okaże się niesatysfakcjonująca, sprawa może trafić do sądu pracy.
Mecenas Hérion, pełnomocnik związku zawodowego, potwierdził, że w zależności od reakcji ministra organizacja rozważy skierowanie sprawy na drogę sądową. – W zależności od odpowiedzi na reklamację zdecydujemy, czy wnieść sprawę do sądu pracy – powiedział w rozmowie z „Le Soir”.
System wynagradzania dyskryminujący wobec mundurowych
Obecny system przewiduje, że okresy operacyjnego zaangażowania trwają automatycznie 24 godziny bez przerwy. W tym czasie żołnierze pozostają w gotowości – za granicą lub w kraju – bez możliwości powrotu do domu, lecz wynagradzani są jedynie za 12,6 godziny pracy. W weekendy pensja obejmuje zaledwie pięć godzin.
Zdaniem związków zawodowych status wojskowych należy do najbardziej niedocenianych w całym sektorze publicznym. – Żołnierze pracują średnio ponad 66 godzin tygodniowo i w trakcie kariery kumulują równowartość siedmiu dodatkowych lat pracy – podkreśla Boris Morenville z SLFP-Défense.
Zerwanie niepisanego kontraktu społecznego
Przedstawiciele związku przypominają, że dotąd personel wojskowy akceptował takie zasady w zamian za korzystniejsze warunki emerytalne. – Jednak wraz z harmonizacją systemów emerytalnych ten milczący kontrakt społeczny i moralny między państwem a żołnierzami został zerwany. Jeśli rząd chce, abyśmy pracowali dłużej, nie do pomyślenia jest, by nasi wojskowi nadal byli angażowani operacyjnie bez zapłaty za każdą godzinę – wskazuje syndykalista, używający pseudonimu „Arizona” w odniesieniu do premiera.
Sprzeciw wobec misji bez odpowiedniej rekompensaty
Wezwanie pojawia się w momencie, gdy rząd rozważa ponowne wysłanie wojska na ulice do zadań z zakresu bezpieczeństwa wewnętrznego. Dla przewodniczącego SLFP-Défense Chrisa Huybrechsa taka perspektywa jest nie do zaakceptowania przy obecnym systemie. – Nie można wymagać od żołnierzy ochrony obywateli bez uznania realnej wartości każdej godziny ich zaangażowania. To kwestia szacunku i sprawiedliwości społecznej – podkreśla.
SLFP-Défense, najstarszy i największy związek reprezentujący personel resortu obrony, podkreśla w komunikacie podwójny cel działań: reprezentowanie interesów żołnierzy wobec władz oraz przypomnienie światu politycznemu i opinii publicznej, że „żadna misja i żadne bezpieczeństwo narodowe nie mogą istnieć bez godności i sprawiedliwego wynagrodzenia tych, którzy noszą mundur”.
Lipcowe porozumienie nie zyskało pełnego poparcia
Minister Theo Francken próbował w lipcu osiągnąć porozumienie z organizacjami związkowymi, lecz propozycja nie zyskała akceptacji wszystkich stron. W przeciwieństwie do ACMP-CGPM, trzy inne związki – SLFP, CSC i CGSP – odmówiły podpisania protokołu z obawy przed skutkami reformy emerytalnej. Minister wspominał o przejściu na emeryturę około 60. roku życia, podczas gdy obecnie wiek ten wynosi 56 lat. Związki ostrzegają jednak, że w praktyce będzie on jeszcze wyższy.
Dysproporcja w dystrybucji środków budżetowych
– Miliardy euro trafiają do resortu obrony, ale wszystko przeznaczane jest na sprzęt. Personel został zapomniany, brakuje równowagi – alarmowały w poniedziałek trzy związki zawodowe w piśmie do posłów federalnych. Minister zaprosił partnerów społecznych na kolejne spotkanie w połowie października, aby „położyć karty na stół” i podjąć decyzję w sprawie protokołu porozumienia. Dla SLFP, CSC i CGSP stawka negocjacji pozostaje wysoka – zarówno dla budżetu państwa, jak i dla godności zawodowej tysięcy belgijskich żołnierzy.