Sprawa wypowiedzi przewodniczącego grupy MR-Open VLD Oliviera Corhaya, który porównał flagę palestyńską do Hamasu i nazwał szefową grupy PS na Jette, Leïlę Agic, „terrorystką”, ponownie trafiła pod obrady rady gminy. W środę wieczorem radny PTB Jan Busselen zwrócił się do burmistrz Claire Vandevivere (LB), pytając o brak publicznych przeprosin oraz działań symbolicznych po tym incydencie, który wielu radnych uznało za „wpadkę” i który doprowadził do opuszczenia poprzedniej sesji przez opozycję.
Busselen przypomniał, że przewodniczący rady gminy Joris Poschet wystosował do wszystkich radnych list, w którym potępił wypowiedzi i wezwał Oliviera Corhaya do przeprosin. – Do dziś nie zostały złożone żadne publiczne przeprosiny, a nie podjęto też żadnych środków dyscyplinarnych ani symbolicznych w celu przywrócenia klimatu zaufania – podkreślił.
Olivier Corhay jasno stwierdził, że przepraszać nie zamierza i nie widzi powodu, by wycofywać swoje słowa.
Sven Gatz staje w obronie swojego radnego
Do debaty włączył się brukselski minister finansów i budżetu Sven Gatz (Open VLD), który publicznie bronił Corhaya. – Nie znajdujemy się w przestrzeni moralnej, tylko w przestrzeni politycznej – stwierdził, dodając: – Czy możemy przeprosić? Tak. Czy musimy przeprosić? Nie.
Ta interwencja zaskoczyła Leïlę Agic. – Wcale nie spodziewałam się, że Gatz się wtrąci. Byłam w szoku – przyznała w rozmowie z naszą redakcją.
Głos zabrał także jej kolega z PS, Yassine Annhari: – Nie nazywa się koleżanki terrorystką. Nie kojarzy się oficjalnej flagi i całego narodu z terroryzmem. Tego rodzaju uproszczenia są niebezpieczne i nie mogą pozostać bez reakcji. Skrytykował ponadto brak natychmiastowej reakcji burmistrz podczas poprzedniej sesji oraz brak oficjalnej komunikacji w tej sprawie.
Zdaniem Annhariego wiarygodność rady gminy zależy od zdolności zagwarantowania demokratycznej debaty „pełnej szacunku i godności”.
Burmistrz potępia, ale wskazuje też na współodpowiedzialność
W odpowiedzi burmistrz Claire Vandevivere potwierdziła, że słowa Corhaya zostały przez wielu określone jako „wpadka” i podkreśliła konieczność utrzymania klimatu wzajemnego szacunku. Zaznaczyła jednocześnie, że każdy radny sam decyduje o ewentualnych przeprosinach, podkreślając indywidualną odpowiedzialność.
Stwierdziła także, że przerwania wypowiedzi uniemożliwiły spokojny przebieg debaty, co zasugerowało, że za napiętą atmosferę nie odpowiadał wyłącznie Corhay. Uwaga ta została odebrana przez Leïlę Agic jako przytyk pod jej adresem: – Burmistrz powiedziała, że moje interwencje nie pomogły. Nawet jeśli potępiła słowa o fladze, sugeruje, że to też moja wina – oceniła.
Sytuacja na Jette odzwierciedla szersze napięcia w belgijskiej polityce lokalnej wokół kwestii międzynarodowych, zwłaszcza konfliktu na Bliskim Wschodzie. Sprawa pokazuje również trudności, z jakimi samorządy mierzą się przy utrzymaniu kultury debaty politycznej wobec silnie polaryzujących tematów społecznych.