Środowe protesty w stolicy Walonii zgromadziły od 5 000 do 10 000 uczestników, sygnalizując narastające napięcia społeczne wobec polityki prawicowo-centrowych rządów. Analitycy mówią o perspektywie „gorącej jesieni społecznej” w Belgii.
Mobilizacja ponad oczekiwania
Namur od rana rozbrzmiewał petardami, gwizdkami i przemówieniami podczas manifestacji „za jakościowe zatrudnienie” zorganizowanej przez wspólny front związkowy. Policja oszacowała liczbę uczestników na 5 000–6 000, organizatorzy – na 8 000–10 000.
Takiej mobilizacji stolica Walonii nie widziała od lat 2017–2019, kiedy u władzy znajdowały się MR i CDH – poprzednik dzisiejszych „Zaangażowanych” (Les Engagés). Jak przypominał „Le Soir” w marcu 2019 r.: „Bez wątpienia FGTB i CSC wygrały swój zakład – blisko 10 000 osób maszerowało ulicami Namur, aby potępić politykę rządu MR–CDH wobec służb publicznych i świata stowarzyszeń”.
Wśród demonstrantów znaleźli się przedstawiciele wielu sektorów i organizacji pozarządowych. Na czele pochodu szła Christine Mahy, liderka Wallońskiej Sieci Walki z Ubóstwem. Udział wzięli pracownicy sektora prywatnego, publicznego i niekomercyjnego, w tym liczna grupa nauczycieli.
Narastające napięcia systemowe
Związki zawodowe sprzeciwiają się m.in. wykluczaniu osób poszukujących pracy w regionie, gdzie podaż miejsc zatrudnienia znacząco przewyższa popyt. Najwięcej kontrowersji budzą jednak nadchodzące środki oszczędnościowe na poziomie federalnym, walońskim i w Federacji Walonia–Bruksela.
Zła sytuacja budżetowa – poza Flandrią – wymusza drastyczne cięcia. W planach są ograniczenia w zasiłkach rodzinnych, funkcjach publicznych oraz dotacjach APE (200 mln euro z budżetu 1,3 mld euro).
Determinacja polityków a opór społeczny
Rządzące większości prawicowo-centrowe realizują program sprzeczny z postulatami związków. Adrien Dolimont podczas Świąt Walonii stwierdził jednoznacznie: „Nasza trajektoria jest wyznaczona”.
Potwierdziła to również wtorkowa decyzja komisji spraw społecznych Izby, gdzie partie koalicji Arizona zatwierdziły podwójną reformę Davida Clarinvala (MR): obniżenie wieku pracy studenckiej do 15 lat i zniesienie obowiązku pierwszego zatrudnienia dla firm zatrudniających ponad 50 osób.
Widmo radykalizacji ruchu
W obliczu planowanych wykluczeń bezrobotnych, przesuwania ich do ośrodków pomocy społecznej oraz nowych cięć budżetowych szanse na uspokojenie protestów są niewielkie. Prawdziwy sprawdzian wspólnego frontu związkowego nastąpi 14 października w Brukseli – środowa manifestacja była tylko ostrzeżeniem.
Brak reakcji władz na protesty może skłonić część związkowców do poparcia strajku generalnego lub bardziej radykalnych działań. Choć MR i N-VA pozostają nieugięte, presja może doprowadzić Zaangażowanych, Vooruit czy w mniejszym stopniu CD&V do domagania się złagodzenia niektórych środków.
Społeczne skutki reform gospodarczych
Otwarte pozostaje pytanie, czy ewentualne ustępstwa uspokoją narastający gniew wobec działań korzystnych głównie dla zamożniejszych grup społecznych. Dotyczy to m.in. ograniczenia składek od wysokich pensji, redukcji opłat rejestracyjnych czy reformy podatków spadkowych.
Środowe wydarzenia w Namur mogą zapoczątkować falę protestów dorównującą, a nawet przewyższającą intensywnością mobilizację z lat rządów Martensa–Gola (1981–1988). Związki zawodowe muszą zmierzyć się z wyzwaniem utrzymania jedności w obliczu polityki, która coraz bardziej podważa ich dotychczasowe zdobycze.
Belgijskie stosunki przemysłowe wkraczają w fazę, w której tradycyjny dialog społeczny może okazać się niewystarczający – co rodzi pytania o przyszłość systemu społeczno-ekonomicznego w kraju.