Region brukselski, uwięziony w rozgrywkach politycznych przekraczających jego realne możliwości, od piętnastu miesięcy zmaga się z utworzeniem rządu. Impas ten coraz wyraźniej wpływa także na samych przedstawicieli klasy politycznej, powodując rosnącą frustrację.
Od wyborów w czerwcu 2024 roku Bruksela stała się najbardziej jaskrawym przykładem demokratycznego paraliżu w Belgii. Złożona struktura instytucjonalna wymaga od partii minimum poczucia interesu wspólnego – elementu, którego zabrakło w ostatnich miesiącach. Spory o kształt przyszłej koalicji sprawiły, że region został zakładnikiem partyjnych kalkulacji i ambicji, nierzadko związanych bardziej z grą polityczną na szczeblu flamandzkim czy federalnym niż z realnymi potrzebami stolicy.
Niepewność co do perspektyw czasowych
Obserwatorzy sceny politycznej nie podejmują się już prognozowania terminu powołania pełnoprawnego rządu regionalnego. Impas ilustruje głęboki kryzys funkcjonowania demokracji w centrum kraju.
W poniedziałek, gdy 89 deputowanych rozpoczęło nową sesję przy rue du Lombard, szef grupy parlamentarnej Zaangażowanych, Christophe De Beukelaer, ogłosił odejście z polityki – decyzję, która zaskoczyła wielu obserwatorów.
Odejście obiecującego polityka
38-letni De Beukelaer od początku kariery politycznej, rozpoczętej w 2012 roku jako radny, nie ukrywał ambicji i chęci wywierania wpływu na debatę publiczną. W czerwcu 2024 roku został regionalnym liderem swojej partii i uchodził za naturalnego kandydata do funkcji ministerialnej w nowym rządzie.
„Nabrałem przekonania, że będę miał większy wpływ poza polityką” – wyjaśnił, dodając, że wciąż martwi się o przyszłość Brukseli i o to, czy głos jej mieszkańców zostanie wysłuchany.
Pytania o motywacje i konsekwencje
Krytycy mogą uznać odejście De Beukelaera za zdradę zaufania wyborców. Trudno także ocenić, czy w tle decyzji nie stoją napięcia z nowym przewodniczącym partii, Yvanem Verougstraete, który coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność w polityce regionalnej.
Niezależnie od przyczyn, decyzja ta pokazuje wątpliwości młodszego pokolenia polityków w Brukseli co do sensu i skuteczności pracy parlamentarnej w obecnych realiach. Jego słowa o utracie poczucia wpływu odzwierciedlają nastroje, jakie od dawna panują w kuluarach.
Symboliczny charakter odejścia
Wycofanie się De Beukelaera ma szczególny wymiar symboliczny, ponieważ należał on do najbardziej konstruktywnych uczestników negocjacji od czerwca 2024 roku. Jeszcze w lipcu tego roku liderzy PS, Zaangażowanych i MR ogłosili wstępne porozumienie francuskojęzyczne. Rok później obraz uśmiechniętego trio stracił aktualność – jedynie socjalista Ahmed Laaouej wciąż aktywnie angażuje się w rozmowy, podczas gdy liberał David Leisterh od lutego stopniowo dystansuje się od sceny regionalnej.
Szerszy kontekst kryzysu
Bruksela jest dziś odbiciem głębszych problemów belgijskiej polityki, w której interesy regionalne podporządkowane są szerszym kalkulacjom partyjnym. Fragmentacja polityczna i wzajemne blokady prowadzą do instytucjonalnego paraliżu.
Kryzys dotyka nie tylko funkcjonowania organów, lecz także samej motywacji i zaangażowania polityków. Odejście De Beukelaera stawia pytania o atrakcyjność kariery politycznej dla młodszych liderów i pokazuje, że kryzys personalny w świecie polityki zaczyna być równie poważny jak kryzys instytucjonalny.