Cieltje Van Achter, przewodnicząca brukselskiego oddziału N-VA, ostro zaatakowała Ahmeda Laaoueja, lidera Partii Socjalistycznej w regionie, porównując go do Donalda Trumpa. Jej wypowiedź, opublikowana w dzienniku La Libre Belgique, odzwierciedla rosnące napięcie w trwających już ponad 460 dni negocjacjach nad utworzeniem rządu regionalnego po wyborach czerwcowych.
Van Achter zarzuciła socjalistycznemu politykowi lekceważenie prawa i instytucji, określając jego postawę jako bezprecedensową. Jej krytyka koncentruje się na odmowie prowadzenia rzeczowych rozmów i ignorowaniu istniejącej większości flamandzkiej w parlamencie regionalnym. Szefowa N-VA przypomniała, że jej ugrupowanie zajmuje trzecią pozycję wśród partii niderlandzkojęzycznych, po Groen i Team Fouad Ahidar.
Według Van Achter postawa Laaoueja stanowi zagrożenie dla funkcjonowania instytucji demokratycznych w stolicy. Jej zdaniem lider PS uprawia politykę „antypolityczną”, odrzucając nawet dyskusję o rozwiązaniach koniecznych dla Brukseli. Krytyce poddała również rząd Rudi Vervoorta, który – jak twierdzi – nie podejmuje działań adekwatnych do pogarszającej się sytuacji budżetowej regionu.
Szczególne oburzenie Van Achter wywołała gotowość PS do przyznania niderlandzkojęzycznym politykom dodatkowego stanowiska ministerialnego w rządzie, który jednak całkowicie wyklucza udział N-VA. Według flamandzkich nacjonalistów jest to próba marginalizacji największej partii flamandzkiej w regionie przy zachowaniu pozorów reprezentacji językowej.
Van Achter stanowczo odrzuciła zarzuty rasizmu wobec N-VA, apelując do krytyków, by kierowali formalne oskarżenia, jeśli dysponują dowodami. Ta defensywna reakcja wskazuje na napięcia wokół postrzegania programu partii przez przeciwników i opinię publiczną.
Propozycja przedterminowych wyborów, wysunięta wcześniej przez Davida Leisterha z MR, zyskała poparcie Van Achter jako możliwe rozwiązanie impasu. Jej zdaniem, jeśli niektórzy politycy nie respektują wyniku wyborów, należy dać obywatelom możliwość ponownego głosowania. Kontynuowanie przez cztery lata jedynie bieżącego zarządzania uznała za niewystarczające dla efektywnego funkcjonowania regionu.
Sama realizacja takiego scenariusza jest jednak mało prawdopodobna. Van Achter przyznała, że przedterminowe wybory wymagałyby większości dwóch trzecich w Izbie Reprezentantów w celu zmiany ustawy specjalnej. To konstytucyjne ograniczenie sprawia, że pomysł ten trudno byłoby wdrożyć bez szerokiego konsensusu politycznego wykraczającego poza obecne podziały.
Przewodnicząca N-VA potwierdziła, że propozycja została przedłożona wewnątrz partii, ale nie zaskoczył jej brak entuzjazmu ze strony PS. Oceniła to jako przejaw niekonsekwencji socjalistów, którzy z jednej strony blokują negocjacje, a z drugiej unikają konfrontacji z wolą wyborców.
Impasse polityczny w Brukseli odzwierciedla szersze problemy belgijskiego systemu instytucjonalnego, w którym złożone podziały językowe i partyjne prowadzą do długotrwałej niestabilności rządowej. Osłabia to zdolność regionu do podejmowania strategicznych decyzji w takich obszarach jak transport, mieszkalnictwo czy bezpieczeństwo publiczne.
Retoryka Van Achter, zwłaszcza porównanie do postaci tak kontrowersyjnej jak Donald Trump, sygnalizuje eskalację napięć i narastającą frustrację wobec przedłużającego się kryzysu. Tego typu komunikacja może jednak jeszcze bardziej pogłębić polaryzację sceny politycznej, utrudniając osiągnięcie ewentualnych kompromisów w przyszłości.