Debata nad wymogiem dwujęzyczności w brukselskich oddziałach ratunkowych nabrała tempa po publikacji artykułu krytykującego niedobory niderlandzkojęzycznego personelu w szpitalu Saint-Pierre. Spór ujawnia napięcia między prawnymi obowiązkami a realnymi możliwościami zapewnienia dwujęzycznych usług medycznych w stolicy Belgii.
Wyzwania rekrutacyjne i wymogi prawne
Flamandzki polityk Vander Taelen z partii Groen opublikował w portalu Bruzz artykuł wskazujący na deficyt personelu posługującego się niderlandzkim w szpitalu Saint-Pierre. Placówka potwierdziła, że kwestie językowe są poważnym wyzwaniem organizacyjnym. Nathalie Schaar, odpowiedzialna za komunikację szpitala, wyjaśnia, że nowo zatrudniani pracownicy uczestniczą w kursach w ramach programu Iris Taal. Podkreśla jednak obiektywne trudności: „Ze względu na lokalizację naszego szpitala oraz ogólne niedobory kadrowe w sektorze szczególnie trudno jest przyciągnąć personel niderlandzkojęzyczny”.
Prawo nakłada na brukselskie oddziały ratunkowe, publiczne szpitale i służby medyczne obowiązek obsługi pacjentów w obu językach urzędowych. W praktyce wielu pacjentów nadal sygnalizuje problemy komunikacyjne, co skłoniło flamandzkiego ministra ds. Peryferii Flamandzkiej, Bena Weytsa (N-VA), do uruchomienia linii zgłoszeniowej dla przypadków naruszania wymogu dwujęzyczności. Minister zapowiedział też możliwość podjęcia kroków prawnych wobec placówek niespełniających obowiązujących norm.
Perspektywa medyczna wobec sankcji
Kenneth Coenye, były ordynator naczelny szpitala Saint-Pierre, w rozmowie z Bruzz ostro skrytykował obecne regulacje. Jego zdaniem, w obliczu dramatycznych niedoborów kadrowych w sektorze groźba sankcji stanowi realne zagrożenie dla funkcjonowania opieki zdrowotnej. „Zatrudniamy wielu specjalistów zagranicznych, którzy oprócz języka ojczystego posługują się francuskim i angielskim. Wymaganie od nich dodatkowej znajomości niderlandzkiego to przesada” – podkreślił.
Były ordynator ostrzegł także przed skutkami zbyt rygorystycznych wymogów: „Ryzykujemy, że ci specjaliści porzucą studia i zawód, co może skutkować brakiem opieki medycznej. Wolę zapewnić wysokiej jakości opiekę z ograniczonymi kompetencjami językowymi niż doprowadzić do sytuacji, w której opieki zabraknie”.
Ekonomiczna proporcjonalność środków
Coenye zwrócił uwagę również na aspekt ekonomiczny. „Zdarza się, że przez cały dzień nie przyjmujemy ani jednego pacjenta niderlandzkojęzycznego. Mimo to oczekuje się, że tysiące pracowników będą uczyć się niderlandzkiego specjalnie dla tej małej grupy. Z ekonomicznego punktu widzenia to nieracjonalne” – ocenił.
Jako rozwiązanie alternatywne wskazał technologie tłumaczeniowe. Podobną opinię wyraził minister zdrowia regionu stołecznego Alain Maron (Ecolo), przypominając o roli tłumaczy ustnych w systemie opieki zdrowotnej. Jednocześnie podkreślił, że region już teraz inwestuje znaczne środki w programy szkoleniowe dla personelu medycznego, mające stopniowo podnosić kompetencje językowe. Proces ten wymaga jednak czasu i nie stanowi natychmiastowej odpowiedzi na problemy kadrowe.