Przewodniczący flamandzkiej partii CD&V wywołał ostrą reakcję wśród socjalistycznych burmistrzów brukselskich dzielnic po wystąpieniu telewizyjnym, w którym oskarżył część z nich o celowe ograniczanie obecności policji w niektórych dzielnicach ze względów wyborczych. Oskarżeni włodarze odrzucili te sugestie, określając je jako nieuprawnione i stygmatyzujące.
Sammy Mahdi przedstawił swoją opinię w programie „De Tafel van Gert” na kanale Play4, sugerując, że część brukselskich burmistrzów blokuje interwencje policyjne w określonych obszarach, aby utrzymać poparcie polityczne. Tezy te spotkały się z natychmiastową i stanowczą odpowiedzią władz lokalnych z sześciu gmin regionu stołecznego.
Philippe Close, burmistrz miasta Brukseli, określił zarzuty jako absurdalne, przypominając, że przez 25 lat resort spraw wewnętrznych znajdował się pod kontrolą prawicy, która jednocześnie nieustannie moralizowała wobec władz lokalnych. Zaznaczył, że to właśnie mieszkańcy dzielnic o ludowym charakterze najczęściej domagają się większej obecności policji, a wszyscy burmistrze – niezależnie od partii – angażują się w walkę z problemami bezpieczeństwa.
Fabrice Cumps, burmistrz Anderlechtu, nazwał wypowiedzi Mahdiego całkowicie bezpodstawnymi. Podkreślił, że wyborcy socjalistyczni oczekują przede wszystkim spokojnych i bezpiecznych dzielnic. Dodał, że każdego dnia otrzymuje raporty o aresztowaniach administracyjnych dokonywanych właśnie w najbardziej problemowych rejonach gminy.
Charles Spapens, stojący na czele Forest, wyraził oburzenie wobec uproszczonej i stygmatyzującej retoryki. Wezwał do wzmocnienia lokalnej policji i systemu sądownictwa, a Mahdiemu zasugerował spotkanie z mieszkańcami oraz realne wsparcie dla inicjatyw na rzecz bezpieczeństwa zamiast formułowania publicznych oskarżeń.
Amet Gjanaj, burmistrz Molenbeek, wskazał na sprzeczność w wypowiedziach Mahdiego, który krytykuje niedobory kadrowe policji, mimo że wynikają one z niewystarczającego finansowania przez rząd federalny, w którym uczestniczy CD&V. Przypomniał też, że Mahdi sam mieszkał w Molenbeek i był przewodniczącym lokalnej sekcji partyjnej, skarżąc się wówczas na stygmatyzację, a dziś sam ją pogłębia.
Jean Spinette z Saint-Gilles ocenił wypowiedzi Mahdiego jako antybrukselski atak o podtekstach rasistowskich. Zwrócił uwagę, że socjalistyczni burmistrzowie przeznaczają konkretne środki budżetowe na policję, budując jej obraz jako instytucji jednocześnie stanowczej i sprawiedliwej. Dodał, że władze lokalne wciąż nie otrzymują wystarczającego wsparcia finansowego od władz federalnych.
Olivia P’tito, burmistrz Koekelbergu, uznała zarzuty za bezsensowne, nieodpowiedzialne i zniesławiające. Stanowczo zaprzeczyła istnieniu „stref bezprawia” w stolicy, widząc w wypowiedziach Mahdiego próbę zdyskredytowania i osłabienia wizerunku lokalnych władz.
Przedstawiciele stref policyjnych objętych kontrowersją nie komentowali politycznych oskarżeń, lecz odnieśli się merytorycznie do kwestii dostępności. Strefy Bruksela-Stolica–Ixelles, Schaerbeek–Saint-Josse–Evere oraz Bruksela-Zachód jednogłośnie zaprzeczyły istnieniu obszarów niedostępnych dla patroli. Rzeczniczka podkreśliła, że wszystkie dzielnice – także te społecznie wrażliwe – są przez całą dobę dostępne dla patroli pieszych, rowerowych i zmotoryzowanych.
Koordynatorzy policyjni potwierdzili pełne pokrycie terytorialne i gotowość interwencji w każdym zgłoszonym przypadku. Ich stanowisko jednoznacznie kontrastuje z polityczną retoryką, ukazując wyraźną różnicę między operacyjną rzeczywistością działań policyjnych a oskarżeniami formułowanymi na scenie politycznej.