W niedzielę burmistrz Schaerbeek Audrey Henry (MR) ostro skrytykowała Brussels Airport Company za skutki prac prowadzonych na terenie lotniska bez wcześniejszego uprzedzenia. Prace, które potrwają do 26 września i obejmują zamknięcie części dróg kołowania, uniemożliwiają korzystanie z pasa startowego 07L. W efekcie, przy niekorzystnym wietrze, samoloty kierowane są na trasy podejścia przebiegające nisko nad gęsto zaludnionymi obszarami Brukseli.
Henry podkreśliła, że nad stolicą maszyny zniżały się poniżej 2000 stóp, powodując znaczące uciążliwości akustyczne dla mieszkańców. – „Gmina Schaerbeek nie może zaakceptować sytuacji, w której Brussels Airport Company stawia nas przed faktem dokonanym” – powiedziała, oskarżając operatora lotniska o brak komunikacji i brak niezbędnego dialogu w przypadku tak dużych inwestycji infrastrukturalnych.
Krytyczne stanowisko wobec zarządzania sytuacją zajął również mediator federalny ds. lotniska, Philippe Touwaide. Potwierdził on, że zamknięcie dróg kołowania wymusiło korzystanie ze starej procedury podejścia opracowanej jeszcze w latach 50. XX wieku. Procedura ta prowadzi samoloty na niskiej wysokości i bez dokładnego ustawienia na osi pasa, co oznacza przeloty bezpośrednio nad gęsto zaludnionymi dzielnicami stolicy. – „Wszyscy zostali postawieni przed faktem dokonanym przez Brussels Airport Company, co jest całkowicie nie do przyjęcia” – oświadczył Touwaide.
Mediator ujawnił również, że w sobotę próbował uzyskać wyjaśnienia od zarządu lotniska, lecz spotkał się z odmową. – „Brak dialogu niepotrzebnie wywołuje kontestację i silną polemikę” – dodał, apelując do dyrektora generalnego Brussels Airport, Arnauda Feista, o przeprosiny i przyjęcie odpowiedzialności za niewłaściwą komunikację oraz brak transparentności wobec władz lokalnych i mieszkańców.