W Deurne odbyła się nadzwyczajna sesja rady dzielnicy w związku z kontrowersyjną wycinką drzew, która w ubiegłym tygodniu wywołała falę oburzenia. Dziesiątki mieszkańców przybyło na obrady, choć wielu z nich nie wpuszczono do środka z powodów bezpieczeństwa.
Sesja rozpoczęła się w atmosferze chaosu organizacyjnego. Ze względów bezpieczeństwa jedynie około pięćdziesięciu osób mogło wejść na salę obrad, jak wyjaśnił sekretarz dzielnicy. Choć nie spodziewano się powtórki zamieszek z ubiegłego tygodnia, policja była widocznie obecna.
Ci, którzy musieli pozostać na zewnątrz, głośno protestowali, skandując pod budynkiem hasła domagające się wpuszczenia. Hałas kilkakrotnie przerwał obrady. Po około półgodzinnych perturbacjach wpuszczono dodatkowo dwadzieścia osób.
Przewodniczący rady otworzył spotkanie symbolicznym gestem, oddając najpierw głos przedstawicielom lokalnej organizacji obywatelskiej, która od lat sprzeciwia się projektowi kontrowersyjnej pętli komunikacyjnej. Jej reprezentanci podkreślili, że wycinka została przeprowadzona nagle, bez uprzedzenia i mimo toczących się postępowań sądowych. Wskazali również, że podczas ubiegłotygodniowych wydarzeń trzy osoby wymagały pomocy medycznej.
Mieszkańcy domagali się wyjaśnień, dlaczego dzielnica nie została poinformowana o planowanych działaniach i jakie kroki zostaną podjęte, by w przyszłości zapewnić lepszą komunikację między miastem a lokalną społecznością. Wyrażono też obawy dotyczące skutków prawnych i możliwości naprawienia szkód, jeśli pozwolenie na wycinkę zostałoby unieważnione.
Oburzenie mieszkańców podzielili przedstawiciele wszystkich partii zasiadających w radzie dzielnicy, którzy potępili działania z ubiegłego tygodnia. Burmistrz dzielnicy tłumaczył, że próbował powstrzymać decyzję o wycince, jednak odpowiedzialny za projekt radny ds. mobilności powołał się na ważne i wykonalne pozwolenie.
Podczas debaty radni podkreślali, że podobne sytuacje nie mogą się powtórzyć. Wskazywali na konieczność rzeczywistego angażowania mieszkańców i uwzględniania ich opinii przy decyzjach dotyczących zieleni miejskiej. Wnioski z tej sytuacji sprowadziły się do uznania, że miasto musi w większym stopniu liczyć się z obawami dzielnic. Jak zaznaczyła jedna z radnych ds. środowiska, istotą polityki lokalnej jest wprowadzanie zmian wspólnie z mieszkańcami – a gdy ci zostają wykluczeni, polityka traci swój sens.