Decyzja studentów Wydziału Prawa i Kryminologii Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego (ULB) o wyborze europosłanki Rimy Hassan na patronkę promocji 2025 wywołała ostrą reakcję w belgijskiej polityce. Georges-Louis Bouchez, przewodniczący Ruchu Reformatorskiego (MR), otwarcie sprzeciwił się tej nominacji, publikując swoje stanowisko w mediach społecznościowych.
Bouchez zarzucił francuskiej polityk palestyńskiego pochodzenia, że „codziennie szerzy nienawiść wobec Zachodu, ledwie ukrywa swoje poparcie dla organizacji terrorystycznych i działa w partii stanowiącej zagrożenie dla demokracji”. Według niego, Hassan nie może reprezentować promocji przyszłych obywateli, którzy powinni ucieleśniać przeciwne wartości.
Proces demokratyczny i krytyka
Wybór patronki odbył się zgodnie z procedurą wprowadzoną w 2018 roku, dającą studentom prawo do głosowania nad osobą, której imię będzie nosić ich promocja. W tym roku kandydowały cztery osoby: Typhanie Afschrift, Michèle Gregoire, Gisèle Pélicot oraz Rima Hassan. Kandydatura członkini partii Francja Nieujarzmiona, znanej z lewicowych i kontrowersyjnych stanowisk, wywołała sprzeciw już na etapie ogłoszenia.
Przeciwnicy zorganizowali petycję, którą podpisało 1300 osób, wzywając do wycofania jej kandydatury. Argumentowali, że Hassan nie reprezentuje wartości uniwersytetu, szczególnie w kontekście jej poglądów na konflikt bliskowschodni. Europosłanka opowiada się za stworzeniem jednego państwa obejmującego Palestynę i Izrael, odrzucając rozwiązanie dwupaństwowe.
Dziekan wydziału uznał wybór studentów za prawidłowy i zgodny z procedurami, podkreślając jednak, że decyzja musi jeszcze zostać zatwierdzona przez radę fakultetu do końca miesiąca. Stanowisko administracji kontrastuje z krytyką części belgijskich polityków.
Reakcje polityczne i społeczne
Bouchez w dalszych wypowiedziach oskarżył władze uczelni o uległość wobec „dyktatury skrajnej lewicy”. Wyraził też obawy, że przyszli sędziowie z tej promocji mogą mieć problem z bezstronnością w sprawach dotyczących liberałów.
Sophie Rohonyi, przewodnicząca partii DéFI, przyznała, że studenci mają prawo wyrażać emocje wobec dramatu humanitarnego w Strefie Gazy, ale podkreśliła, że honorowanie polityk, która jej zdaniem „legitymizuje działania Hamasu i odrzuca pokojowe rozwiązanie dwupaństwowe”, jest problematyczne.
Sprawa Rimy Hassan odzwierciedla szersze napięcia w belgijskim społeczeństwie dotyczące konfliktu bliskowschodniego i roli uniwersytetów w debacie politycznej. Zaplanowana na 9 października manifestacja przeciwko jej nominacji przed ratuszem Brukseli świadczy o dalszej eskalacji sporu.
Sytuacja na ULB unaocznia wyzwania stojące przed uczelniami, które muszą równoważyć autonomię studencką z oczekiwaniami dotyczącymi neutralności. Debata wokół Hassan staje się symbolem szerszych pytań o granice wolności akademickiej i odpowiedzialności społecznej uniwersytetów w obliczu współczesnych konfliktów geopolitycznych.