Przewodniczący Ruchu Reformatorskiego zakończył współpracę ze swoim kierowcą po trzech tygodniach od wybuchu afery związanej z niewłaściwym używaniem karty parkingowej dla osób z ograniczoną mobilnością.
Georges-Louis Bouchez poinformował we wtorek wieczorem o zwolnieniu kierowcy w związku z nieprawidłowym wykorzystywaniem karty PMR. To posunięcie zamyka kontrowersję, która wybuchła pod koniec lipca po publikacji tygodnika Le Vif. Sprawa dotyczyła pojazdu należącego do Ruchu Reformatorskiego, regularnie parkowanego w pobliżu miejsca zamieszkania lidera partii, na którym znajdowała się karta przeznaczona dla osób niepełnosprawnych.
Bouchez od początku stanowczo zaprzeczał, że sam korzystał z tego przywileju. Twierdził, że samochód należał do jego kierowcy, a karta była własnością zmarłego ojca pracownika. Według jego początkowych wyjaśnień, dokument miał być używany jedynie przez kilka tygodni. Szczególnie ostra była jego reakcja wobec telewizji RTBF, którą oskarżył o podanie nieścisłych informacji, co wywołało otwarty konflikt z redakcją.
Weryfikacja faktów i decyzja kadrowa
We wtorkowy wieczór partia opublikowała na platformie X krótkie oświadczenie, w którym poinformowano o przeprowadzeniu dodatkowych weryfikacji i rozmów. W ich wyniku podjęto decyzję o zakończeniu współpracy z kierowcą. W komunikacie podkreślono, że ze względu na ochronę prywatności nie będą udzielane dalsze komentarze, a partia przypomina o swoim przywiązaniu do przestrzegania prawa i rygorystycznych zasad zarządzania.
Po początkowej obronie swojego pracownika Bouchez uznał, że doszło do faktycznego naruszenia przepisów. Jako lider ugrupowania, które walkę z oszustwami społecznymi stawia w centrum programu, nie mógł pozostawić w swoim otoczeniu osoby posługującej się nielegalnie kartą dla osób niepełnosprawnych.
Sprawa odbiła się szerokim echem w belgijskich mediach i wzbudziła dyskusję wśród opinii publicznej. W samym ugrupowaniu odczuwalne było zakłopotanie rozwojem wydarzeń, co dodatkowo wpłynęło na decyzję przewodniczącego.
Kontrowersje wokół okoliczności zwolnienia
W sieci pojawiły się głosy, że kierowca stał się kozłem ofiarnym całej afery. Jak podał portal Sudinfo, decyzja Boucheza była bezpośrednią reakcją na nowe ustalenia dziennikarskie. Redakcja skontaktowała się z biurem MR w poniedziałek, informując, że ojciec kierowcy zmarł już kilka lat temu. Oznacza to, że karta PMR mogła być używana nielegalnie przez znacznie dłuższy czas niż deklarowane „kilka tygodni”.
Chronologia wydarzeń wskazuje więc, że decyzja o zwolnieniu nie była efektem wewnętrznego dochodzenia partii, lecz odpowiedzią na ustalenia mediów, które podważyły wcześniejsze wyjaśnienia.
Afera wokół karty parkingowej rodzi pytania o procedury kontrolne w ugrupowaniu, które od lat buduje swój wizerunek na walce z nadużyciami społecznymi. Pokazuje też, jak nawet pozornie niewielkie naruszenia mogą przerodzić się w poważne kryzysy wizerunkowe, szczególnie gdy dotyczą polityków deklarujących bezkompromisowe przywiązanie do prawa.