Belgijski sektor ziemniaczany mierzy się z paradoksem: zapowiadają się jedne z najlepszych zbiorów od lat, a jednocześnie branża notuje dramatyczny spadek cen i po raz pierwszy od blisko ćwierćwiecza odczuwa zmniejszony popyt przemysłowy, zarówno w kraju, jak i za granicą.
Pierre Lebrun, koordynator walońskiej organizacji branżowej Fiwap, podkreśla wyjątkowo sprzyjające warunki upraw w tym sezonie. Rolnicy mogli rozpocząć sadzenie wcześniej niż zwykle, a od kwietnia wszystkie wskaźniki były pozytywne. Podobnie jak we Francji, Holandii i Niemczech, także w Belgii areał upraw został zwiększony o 6–8 procent, co po dwóch słabszych latach przyniosło bardzo dobre plony.
Mimo to ceny na wolnym rynku są katastrofalnie niskie. Obecnie tona ziemniaków kosztuje około 15 euro, podczas gdy rok temu było to 150 euro. Boerenbond, główny flamandzki związek rolników, alarmuje, że przy takich stawkach hektar ziemniaków daje rolnikowi około 600 euro przychodu, podczas gdy koszty produkcji – sadzonki, nawozy, zbiór – sięgają nawet dziesięciokrotności tej kwoty.
Lebrun zaznacza, że spadek cen o 90 procent dotyczy przede wszystkim wolnego rynku, który obejmuje zaledwie 20–25 procent rocznej produkcji. Większość zbiorów przeznaczonych na frytki mrożone i chipsy eksportowe objęta jest kontraktami z góry ustalającymi ceny i niepodlegającymi wahaniom.
Spadek popytu i silna konkurencja zagraniczna
Perspektywy długoterminowe są jednak niepewne. Nadwyżka podaży dotyczy nie tylko Belgii, lecz całego północno-zachodniego basenu Europy. Co więcej, po raz pierwszy od niemal 25 lat spada popyt przemysłowy. Od roku obserwowany jest mniejszy eksport mrożonych frytek poza Unię Europejską, zwłaszcza do Azji Południowo-Wschodniej i na Bliski Wschód. Zdaniem Lebruna ma to charakter strukturalny.
Belgijscy producenci mierzą się także z coraz silniejszą konkurencją ze strony krajów takich jak Indie, Chiny czy Egipt, oferujących znacznie niższe ceny. Cena europejskich frytek staje się dla wielu rynków zbyt wysoka. Po pandemii sektor zmuszony był renegocjować kontrakty, aby uwzględnić wzrost kosztów produkcji, co nadal odbija się na cenach. Tymczasem konkurencja azjatycka zaskoczyła branżę skalą i intensywnością ekspansji.
Trudne wybory przed producentami
W tej sytuacji konieczne może być ograniczenie areału upraw, co jednak nie powinno zaszkodzić pokryciu popytu. Nabywcy będą dążyć do dalszego obniżania cen zakupu, podczas gdy koszty produkcji rolników pozostają stałe, a ich marże – minimalne. Możliwości dywersyfikacji są ograniczone: uprawy zbóż nie zapewniają zysków, a rynek warzyw przemysłowych jest już nasycony.
Największe problemy mogą mieć młodzi rolnicy, którzy w ostatnich latach inwestowali w rozwój gospodarstw. Lebrun ostrzega, że ta grupa będzie szczególnie narażona na trudności finansowe.
Wpływ na konsumentów ograniczony
Dla konsumentów obecna sytuacja oznacza niewielkie zmiany. Ponieważ 70 procent ziemniaków objętych jest kontraktami terminowymi, spadki cen na wolnym rynku nie przełożą się bezpośrednio na ceny detaliczne. Możliwe są jedynie czasowe obniżki lub promocje.
Bernard Lefèvre, prezes Krajowego Związku Frytkarni, przypomina, że koszt surowca stanowi zaledwie 10 procent ceny porcji frytek. Pozostałe 90 procent to koszty tłuszczu, oleju, energii, gazu i czynszu, co oznacza, że wahania cen ziemniaków mają ograniczony wpływ na finalną cenę dla klienta.