Przewodniczący Ruchu Reformatorskiego (MR) Georges-Louis Bouchez znalazł się w ogniu krytyki po ujawnieniu sześciu mandatów za nieuprawnione korzystanie z karty parkingowej przeznaczonej dla osób o ograniczonej mobilności (PMR). Jak ustalił tygodnik Le Vif, a następnie potwierdził RTBF, pojazd należący do partii – mercedes wyposażony w kartę PMR – był wielokrotnie kontrolowany przez straż parkingową w Mons między końcem 2024 a początkiem 2025 roku.
Zgodnie z doniesieniami, karta była używana systematycznie, choć żaden z użytkowników pojazdu – ani Bouchez, ani jego partnerka Lucie Demaret, ani kierowca – nie posiada uprawnień do korzystania z takiej ulgi. Co więcej, dokument był w momencie wystawienia mandatów nieważny, co może świadczyć o świadomym charakterze nadużycia lub przynajmniej o rażącym braku nadzoru nad dokumentacją.
Kontrowersje wokół wyjaśnień Boucheza
W odpowiedzi na medialne zarzuty Bouchez stanowczo zaprzeczył jakimkolwiek nieprawidłowościom ze swojej strony. W rozmowie z RTBF stwierdził, że z pojazdu korzysta jedynie okazjonalnie, gdy zastępuje kierowcę, a sam mercedes nie stanowi jego własności. Twierdzi również, że nie był świadomy obecności karty PMR w samochodzie, która – według jego relacji – została wystawiona na nazwisko zmarłego ojca kierowcy.
Ta linia obrony budzi jednak szereg pytań dotyczących nadzoru nad majątkiem partii oraz odpowiedzialności polityków za korzystanie z przywilejów służbowych. Brak wiedzy przewodniczącego partii o wyposażeniu pojazdu, z którego korzysta, może sugerować nie tylko niedopatrzenie, ale także próbę odsunięcia od siebie odpowiedzialności.
Bouchez zapowiedział możliwość skierowania sprawy na drogę sądową, co – jak wskazują komentatorzy – może mieć na celu nie tylko oczyszczenie jego wizerunku, lecz także odwrócenie uwagi od meritum zarzutów, dotyczących niewłaściwego zarządzania zasobami partyjnymi.
Szersze konsekwencje polityczne
Sprawa ujrzała światło dzienne w czasie, gdy opinia publiczna coraz uważniej przygląda się przejrzystości finansowej partii oraz etycznym standardom, jakimi kierują się ich liderzy. Nadużywanie przywilejów przeznaczonych dla osób z niepełnosprawnością postrzegane jest jako wyjątkowo naganne – godzi bowiem nie tylko w zasady równości i solidarności społecznej, ale też w elementarne poczucie sprawiedliwości obywateli.
Afera ta może osłabić wizerunek MR jako partii prezentującej się jako odpowiedzialna i transparentna. Dla ugrupowania przygotowującego się do kolejnych kampanii wyborczych, utrata wiarygodności lidera może okazać się szczególnie dotkliwa.
Wciąż nie wiadomo, czy sprawa doczeka się formalnego postępowania karnego. Ewentualna reakcja prokuratury i dalsze działania służb będą kluczowe dla oceny powagi sytuacji oraz odpowiedzialności osób zaangażowanych w opisywane nieprawidłowości. Jedno jest pewne – kontrowersje wokół Georges-Louisa Boucheza rzucają cień na standardy etyczne obowiązujące w najwyższych szczeblach belgijskiej polityki.