Koalicja Arizona intensyfikuje prace nad kluczowymi reformami, które mają zostać sfinalizowane przed wakacyjną przerwą polityczną. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów pozostaje zmiana systemu emerytalnego. Choć kierunek reformy zarysowano już w umowie koalicyjnej, konkretny kształt nadaje jej projekt ustawy zaprezentowany przez ministra ds. emerytur Jana Jambona. Jego główne założenia przedstawił w środę dziennik L’Echo.
W centrum propozycji znajduje się system bonus-malus, który ma wprowadzić większą elastyczność w przechodzeniu na wcześniejszą emeryturę. Przewiduje on możliwość zakończenia pracy zawodowej już w wieku 60 lat, o ile dana osoba przepracowała 42 lata – przy czym wystarczy dziewięć miesięcy rocznie w pełnym wymiarze etatu lub trzy kwartały dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Rozwiązanie to ma umożliwić lepsze dostosowanie wieku emerytalnego do indywidualnej sytuacji, przy jednoczesnym zabezpieczeniu stabilności całego systemu.
Aby uniknąć obniżenia wysokości świadczenia, Jambon proponuje wprowadzenie warunku 35 lat aktywności zawodowej, co przekłada się na minimum 7020 dni efektywnej pracy. W praktyce oznacza to średnio 200 dni pracy rocznie przez 35 lat.
W przypadku niespełnienia tego kryterium, na emerytów nakładana byłaby kara finansowa – uzależniona od roku urodzenia. Osoby urodzone w latach 1961–1963 poniosłyby stratę na poziomie 2 procent świadczenia, dla roczników 1964–1972 kara wyniosłaby 4 procent, a dla osób urodzonych po 1973 roku – 5 procent. Minister uzasadnia to potrzebą dostosowania systemu do zmieniających się uwarunkowań demograficznych i ekonomicznych. Stopniowanie ma także odzwierciedlać fakt, że różne pokolenia rozpoczynały karierę zawodową w odmiennych realiach rynkowych.
Wciąż trwają dyskusje nad systemem zachęt dla osób, które zdecydują się pracować dłużej. Rząd rozważa ograniczenie liczby lat uprawniających do emerytalnych bonusów, a także nie ma jednoznacznego stanowiska co do uwzględniania okresów choroby czy czasowego bezrobocia w kalkulacji emerytury. Jan Jambon deklaruje sprzeciw wobec wliczania niektórych z tych okresów do stażu uprawniającego do preferencyjnych warunków.
Najwięcej emocji budzi jednak propozycja stopniowego ujednolicenia sposobu obliczania emerytur w sektorze publicznym i prywatnym. Obecnie emerytury funkcjonariuszy publicznych obliczane są na podstawie zarobków z ostatnich dziesięciu lat kariery – kiedy wynagrodzenie zwykle jest najwyższe. Projekt zakłada zastąpienie tego mechanizmu kalkulacją opartą na całym okresie aktywności zawodowej, rozumianym jako 45 lat teoretycznych.
Zmiana ta budzi szczególny opór w odniesieniu do takich grup zawodowych jak nauczyciele czy sędziowie, którzy dotychczas korzystali z bardziej korzystnych zasad. Przeciwnicy reformy argumentują, że przyjęcie jednolitego modelu nie uwzględnia specyfiki niektórych zawodów i może prowadzić do obniżenia świadczeń dla tych grup.
Proponowana reforma jest odpowiedzią na rosnące wyzwania związane ze starzeniem się społeczeństwa oraz presją fiskalną. Wydłużenie średniego życia i malejąca liczba aktywnych zawodowo rezydentów Belgii zmuszają rząd do szukania bardziej zrównoważonych rozwiązań w zakresie finansowania emerytur.
Negocjacje w ramach koalicji Arizona są trudne – każda partia wnosi do debaty własną wrażliwość społeczną i odmienną wizję systemu emerytalnego. Poszukiwanie kompromisu staje się kluczowe, jeśli rząd ma nadzieję na wdrożenie zmian jeszcze przed zakończeniem kadencji.
Ewentualne przyjęcie nowego modelu emerytalnego wpłynie bezpośrednio na strategie planowania emerytalnego wielu mieszkańców Belgii. Zmiana warunków przechodzenia na emeryturę oraz sposób naliczania świadczeń zmuszą przyszłych emerytów do przemyślenia dotychczasowych decyzji zawodowych i finansowych w świetle nowych realiów prawnych.