Negocjacje nad utworzeniem nowego rządu regionalnego w Brukseli, które w niedzielę zainicjował Georges-Louis Bouchez, lider Ruchu Reformatorskiego (MR), znalazły się w poważnym impasie. Po tym jak w poniedziałek odwołano pierwsze spotkanie sześciu partii, na środę nie zaplanowano żadnych dalszych rozmów, a liberałowie wstrzymali oficjalną komunikację w tej sprawie.
Choć niedzielna zapowiedź ze strony MR spotkała się z umiarkowanym entuzjazmem, to już w poniedziałek pojawiły się poważne wątpliwości co do trwałości i spójności proponowanej formuły. Opozycja wobec kluczowych elementów planu doprowadziła do faktycznego zawieszenia procesu jeszcze przed jego oficjalnym rozpoczęciem.
Głównym punktem zapalnym pozostaje udział Nowego Sojuszu Flamandzkiego (N-VA) w nowej koalicji. Partia Socjalistyczna stanowczo sprzeciwia się obecności nacjonalistów flamandzkich w rządzie regionu stołecznego. Tymczasem MR uznaje ich za nieodzowny element przyszłej większości.
Strategia przedstawiona przez Boucheza miała stanowić kompromis. Zakładała prowadzenie rozmów wyłącznie w gronie sześciu partii – MR, Partii Socjalistycznej, Zaangażowanych, Groen, Vooruit i Open VLD – przy jednoczesnym nieformalnym włączeniu N-VA do procesu. Liberałowie zaproponowali nawet oddanie jednego z foteli sekretarza stanu osobie ze środowiska obywatelskiego, która byłaby „akceptowalna” dla N-VA, co miało otworzyć furtkę dla ich wpływu bez formalnej obecności.
Jednak już w poniedziałek plan natrafił na zdecydowany sprzeciw socjalistów, którzy nie zgodzili się nawet na obecność przedstawiciela N-VA w roli obserwatora. W konsekwencji MR odwołało zaplanowane spotkanie inauguracyjne.
Sytuację dodatkowo zaostrzyły publiczne wypowiedzi liderki N-VA w Brukseli, Cieltje Van Achter. Oświadczyła ona, że jej partia zamierza być częścią przyszłej większości i domaga się prawa do wyznaczenia sekretarza stanu, również spośród swoich członków. Takie stanowisko jest nie do zaakceptowania dla socjalistów, którzy od miesięcy deklarują sprzeciw wobec jakiejkolwiek formy udziału N-VA w rządzie regionu stołecznego.
Dodatkowo, między MR a N-VA pojawiły się rozbieżności w interpretacji niedzielnego komunikatu prasowego. Georges-Louis Bouchez utrzymuje, że nacjonaliści zaakceptowali jego treść, podczas gdy Van Achter twierdzi, że jeszcze tego samego dnia poinformowała MR o braku zgody na zaprezentowaną wersję porozumienia.
We wtorek doszło do kolejnego spotkania między przedstawicielami MR i N-VA, z udziałem przewodniczącej flamandzkich liberałów Valérie Van Peel. Van Achter podtrzymała stanowisko, że przyszły rząd musi opierać się na większości flamandzkiej. Równocześnie skrytykowała postawę socjalistów, którzy nie akceptują nawet symbolicznej obecności nacjonalistów przy stole rozmów.
Z kolei Partia Socjalistyczna wyraziła gotowość do kontynuowania negocjacji, pod warunkiem ścisłego trzymania się sześciopartyjnej formuły i nominowania sekretarza stanu reprezentującego wszystkie nurty polityczne, a nie konkretne ugrupowanie.
Obecny kryzys unaocznia trudności strukturalne belgijskiego systemu politycznego w Brukseli, gdzie równowaga między grupami językowymi staje się coraz trudniejsza do utrzymania. Teoretyczne mechanizmy współpracy często prowadzą do paraliżu, zamiast do porozumienia.
Jeśli w najbliższych dniach nie nastąpi przełom, proces tworzenia nowego rządu w stolicy może się znacznie wydłużyć. Przedłużający się brak większości utrudnia podejmowanie kluczowych decyzji dotyczących przyszłości regionu brukselskiego i pogłębia polityczną niepewność.