Z danych opublikowanych przez Infrabel wynika, że belgijski system kolejowy znajduje się na kursie ku rekordowej liczbie odwołanych połączeń. W pierwszej połowie 2025 roku średnia miesięczna liczba anulowanych kursów sięgnęła 4070, przewyższając już i tak niepokojący wynik z analogicznego okresu w 2023 roku, kiedy odwoływano przeciętnie 4016 pociągów miesięcznie.
Luty okazał się szczególnie krytyczny – wtedy to nie wyjechało aż 5006 składów pasażerskich. Tak wysoki poziom ostatni raz odnotowano w 2022 roku, kiedy anulowano 5665 kursów, co stanowiło 5,7 procent całkowitego ruchu kolejowego. Tegoroczne dane lutowe są jeszcze gorsze – wskaźnik anulacji osiągnął poziom 6 procent.
Patrząc z perspektywy całego roku, prognozy są równie niepokojące. W 2023 roku średnio 3840 pociągów miesięcznie nie dotarło do celu, co już wtedy uznawano za alarmujące. Obecna dynamika sugeruje, że 2025 może ustanowić nowy, niechciany rekord, podważając zaufanie do stabilności belgijskiego transportu publicznego.
Skala problemu staje się jeszcze bardziej widoczna przy analizie proporcji – obecnie co miesiąc odwoływane jest średnio 4,27 procent zaplanowanych kursów, wobec 4 procent w rekordowym dotąd 2023 roku. Wskazuje to na systematyczne pogarszanie się niezawodności usług, mimo pozornie dobrych danych dotyczących punktualności.
Na ten rozdźwięk zwraca uwagę federalny deputowany z partii Groen, Staf Aerts, krytykując sposób prezentowania statystyk przez koleje belgijskie. Jak przypomina, SNCB niedawno informowały, że w czerwcu niemal 91 procent pociągów dotarło do stacji końcowej na czas lub z maksymalnym sześciominutowym opóźnieniem. Problem w tym, że te dane nie uwzględniają pociągów, które w ogóle nie ruszyły w trasę – a to właśnie one stanowią rosnący udział w całości ruchu.
Według parlamentarzysty wysokie wskaźniki punktualności przestają mieć znaczenie, jeśli są efektem ograniczenia liczby kursów. Pasażer stojący na peronie nie ma żadnej korzyści z tego, że inny pociąg przyjechał zgodnie z rozkładem. Taka prezentacja danych może prowadzić do zafałszowanego obrazu rzeczywistości i utraty zaufania do oficjalnych komunikatów przewoźnika.
Ocena realnej skali problemu jest dodatkowo utrudniona przez sposób liczenia dni strajkowych. W trakcie protestów, gdy obowiązuje ograniczona liczba połączeń, niekursujące składy nie są ujmowane w statystykach jako odwołane. To sprawia, że oficjalne dane nie odzwierciedlają pełnego obrazu trudności operacyjnych.
Wzrost liczby anulowanych kursów jest symptomem głębszych trudności strukturalnych w belgijskim transporcie kolejowym. Pomimo znacznych inwestycji modernizacyjnych, system nadal zmaga się z wyzwaniami w zakresie utrzymania ciągłości i niezawodności usług. Tymczasem oczekiwania pasażerów wciąż rosną – coraz więcej rezydentów Belgii traktuje transport publiczny jako codzienną potrzebę, a nie jedynie uzupełnienie dla samochodu.
Groźba pobicia rekordu odwołań w 2025 roku rodzi pytania o sensowność dotychczasowych nakładów oraz o kierunek strategicznego rozwoju kolei. Jeśli negatywny trend ma zostać zatrzymany, niezbędne może okazać się głębokie przeorganizowanie sposobu planowania i prowadzenia ruchu, tak aby przywrócić zaufanie do kolei jako sprawdzonego środka transportu zbiorowego.