Problem bezdomności w Regionie Stołecznym Brukseli staje się coraz poważniejszy. Z ostatnich badań przeprowadzonych przez centrum analityczne Bruss’Help wynika, że od 2022 roku liczba osób bez stałego miejsca zamieszkania wzrosła o blisko 25 procent.
„Gdy wspominam ludziom, że nie mam stałego adresu, zazwyczaj spotykam się z niedowierzaniem, bo noszę czyste ubrania i posiadam telefon komórkowy” – mówi jedna z 2535 osób korzystających z tymczasowych schronisk na terenie Brukseli. Najnowsze badanie zrealizowane przez Bruss’Help ukazuje ogromne zróżnicowanie sytuacji życiowych – od młodych ludzi, którzy zerwali kontakty z rodziną, przez kobiety uciekające przed przemocą domową, po osoby walczące z uzależnieniami.
Szef Bruss’Help zwraca uwagę na konieczność zerwania ze stereotypami: „Często wrzuca się do jednego worka osoby mieszkające w nieodpowiednich warunkach oraz te rzeczywiście śpiące pod gołym niebem. Z 9777 zidentyfikowanych osób tylko 992 faktycznie przebywa w przestrzeni publicznej. Obecna sytuacja jest bardziej alarmująca niż w poprzednich latach, choć trudno uznać ją za zaskakującą.”
Badanie liczby osób bezdomnych w Brukseli odbywa się cyklicznie co dwa lata od 2008 roku. Wcześniejsze pomiary wskazywały zazwyczaj na około 20-procentowy wzrost liczby osób bez dachu nad głową. Tym razem odnotowano jednak skok o niemal 25 procent. Ten niepokojący trend ma kilka przyczyn, jak wyjaśnia przewodniczący Bruss’Help: „Po pierwsze, mamy do czynienia ze znaczącym wzrostem ubóstwa na terenie Brukseli. Jednocześnie ceny wynajmu mieszkań idą w górę i dla wielu lokatorów stają się nie do udźwignięcia, co prowadzi właścicieli nieruchomości do masowych eksmisji, czasem nawet bez orzeczenia sądu. Dodatkowym czynnikiem jest również to, że samotni mężczyźni nie są już przyjmowani do ośrodków recepcyjnych Fedasil, co również ma wpływ na liczbę zarejestrowanych osób bezdomnych.”
Przeciążone ośrodki pomocy
Jedna z młodych kobiet mieszka razem z 20 innymi kobietami w ośrodku L’Ilot na Saint-Gilles, przeznaczonym dla samotnych kobiet i matek z dziećmi. Po tym, jak w wieku 20 lat została wyrzucona z domu rodzinnego, przeszła przez kilka różnych placówek pomocowych: „Byłam już w tym miejscu półtora miesiąca w 2018 roku. Przez kilka lat próbowałam radzić sobie samodzielnie, łapiąc dorywcze zajęcia, ale to nie wystarczało, by zbudować stabilną sytuację finansową. W grudniu musiałam wrócić do L’Ilot. Planowałam zostać tylko dwa miesiące, ale nadal tu jestem i nie mam pojęcia, kiedy będę mogła się wyprowadzić.”
Do 2016 roku większość osób w ośrodkach interwencyjnych stanowiły kobiety. Od 2018 roku liczba mężczyzn w tych placówkach znacząco wzrosła, szczególnie wraz z powstaniem BelRefugees – obywatelskiej platformy wsparcia dla uchodźców.
„Dysponujemy mapą drogową, która pokazuje nam możliwe rozwiązania, dzięki którym Bruksela przestanie być miastem, które zostawia ludzi na ulicy” – zaznacza przewodniczący Bruss’Help.
Miejsca interwencyjne należą do najczęściej wykorzystywanych form schronienia dla osób bezdomnych (26%), zaraz po niekonwencjonalnych rozwiązaniach mieszkaniowych, takich jak squaty (27%). Te tymczasowe schroniska teoretycznie powinny przyjmować osoby bez dachu nad głową na maksymalnie trzy miesiące, jednak rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Jak wyjaśnia pracownica socjalna: „Większość kobiet przebywa u nas znacznie dłużej niż trzy miesiące, ponieważ nie mają żadnej stabilnej alternatywy na przyszłość. Ich celem jest zazwyczaj przeniesienie się do placówek długoterminowych lub otrzymanie mieszkania socjalnego, ale proces ten trwa niezwykle długo ze względu na bardzo ograniczoną liczbę dostępnych miejsc. Naszym zadaniem jest towarzyszenie im, więc nie kończymy nagle ich pobytu po upływie tych trzech miesięcy.”
W ośrodku L’Ilot nie prowadzi się listy oczekujących. Osoba, która będzie miała szczęście zadzwonić w odpowiednim momencie, otrzyma jedno z 22 cennych łóżek. Każdego dnia placówka musi odrzucić dziesiątki próśb o pomoc, a gdy tylko zwolni się miejsce, w ciągu godziny jest ono już zajęte przez kogoś innego.
„Życie w społeczności jest trudne, gdy się go nie wybiera”
W 2024 roku 434 kobiety znalazły schronienie w ośrodkach interwencyjnych. Niektóre placówki, w tym L’Ilot, pobierają opłaty – czynsz stanowi dwie trzecie dochodów. W cenę wliczone jest nie tylko zakwaterowanie, ale również wyżywienie, środki higieny osobistej oraz dostęp do internetu. Kobieta korzystająca z pomocy społecznej zwraca uwagę na wysokie koszty: „Otrzymuję 1300 euro, z czego prawie 900 muszę oddawać L’Ilot. To naprawdę dużo za życie we wspólnocie i spanie w salach wieloosobowych. Przez większą część dnia nie mamy dostępu do naszych pokoi, musimy przestrzegać godzin policyjnych. Najtrudniejszy do zniesienia jest jednak brak jakiejkolwiek prywatności.”
Koniec bezdomności do 2030 roku?
W czerwcu 2021 roku Belgia złożyła podpis pod deklaracją lizbońską, zobowiązując się tym samym do rozwiązania problemu bezdomności do 2030 roku. W obliczu tego wyzwania Bruss’Help wraz z całym sektorem pomocowym opiera się na głównym planie działania przyjętym w kwietniu 2024 roku, który określa konkretne metody rozwiązania tego palącego problemu. „Nasza mapa drogowa pokazuje, jakie rozwiązania należy wprowadzić, aby drastycznie zmniejszyć liczbę osób w trudnej sytuacji mieszkaniowej i sprawić, by Bruksela przestała być miastem, które pozwala swoim mieszkańcom spać na ulicy” – podkreśla przewodniczący Bruss’Help. Jednak wdrożenie tego planu wymaga szeregu decyzji politycznych, a brak funkcjonującego rządu w stolicy Belgii znacząco spowalnia cały proces.